tag:blogger.com,1999:blog-39514734208542320932024-03-14T11:36:22.944+01:00Book-erka, czyli pogotowie książkowe„(…) mnie się wydaje, że właśnie mieszanie lektur przyczynia się do utrwalania zamiłowania do czytania, do trzymania książki w ręku (...)" - prof. A. Brodzka-Wolf w wywiadzie dla tygodnika „Polityka” (nr 4/2010)Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.comBlogger147125tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-36788259297099838822013-05-18T20:45:00.004+02:002013-05-18T20:45:54.501+02:00Tęsknota za utraconym rajem („Rantis” A. Amer)<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir14Epc1HMhcPHkRffO2aIeFhCumMtuowKKNe8sfMRe4i5c_hLLiIK8t_75crI373Y5bEDVl6_iSQiuZoEUnqd1BVcLNQ2cJh8pV7n_Uk2KS9lH5tHswTBStrHXUNXItxZS9kdMWPvjUBz/s1600/rantis.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir14Epc1HMhcPHkRffO2aIeFhCumMtuowKKNe8sfMRe4i5c_hLLiIK8t_75crI373Y5bEDVl6_iSQiuZoEUnqd1BVcLNQ2cJh8pV7n_Uk2KS9lH5tHswTBStrHXUNXItxZS9kdMWPvjUBz/s200/rantis.jpg" width="128" /></a>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>A.
Amer „Rantis”</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Wydawnictwo
Amea, 2012</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Seria:
Proza Spoza</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
To
jedna z tych książek, które pozwalają całkowicie zanurzyć się
w innej czasoprzestrzeni. „Rantis” jest barwną, plastyczną i
zmysłową opowieścią o małym, palestyńskim miasteczku, położonym
niedaleko Ramallah, w którym fikcja miesza się z rzeczywistością,
przeszłość z teraźniejszością, stare z nowym, a baśniowość i
niezwykłość z codziennością. Aida Amer, po mamie Polka, po tacie
Arabka, z wykształcenia – archeolog klasyczny, pięknie
wykorzystała tkwiące w niej bogactwo kultur, tworząc świat utkany
ze wspomnień i wyobrażeń. Świat, którego słodko-gorzkiemu
urokowi poddałam się mimowolnie, choć bez sprzeciwu. Autorka
<span style="color: black;">pozwala</span> czytelnikowi zadomowić się w
swojej wizji, roztaczając przed nim barwy, dźwięki i zapachy
Rantis; kreśli galerię nietuzinkowych postaci; utrzymuje nas w
przekonaniu, że możliwe jest osiągnięcie doskonałej harmonii
współistnienia w obrębie społeczności, z dala od „wielkiego
świata” i jego problemów. Idylla ze szczyptą Orientu, wprost z
opowieści Szeherezady.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Kiedy
czytelnik nasyci się już cudownością palestyńskiego świata,
Amer rozpoczyna jego powolną dekonstrukcję. Drobne, na pierwszy
rzut oka, zdarzenia, uruchamiają lawinę klęsk i dramatów, które
na zawsze odmienią życie jego mieszkańców. Nieposkromione ludzkie
emocje i wdzierająca się do Rantis polityka położą kres znanej i
bezpiecznej rzeczywistości. Rozpad starego porządku staje się
namacalnie bolesny, wzbudza ogromną tęsknotę za czasem minionym.
To właśnie ta tęsknota jest motorem napędowym powieści Amer –
tęsknota za rajem utraconym. I zdaje się, że autorka ma tu na
myśli nie tyle małe, zagubione gdzieś na wzgórzach miasteczko, co
Palestynę w ogóle – terytorium, do którego wieloletni mieszkańcy
stracili prawo; którym odebrano ziemię porośniętą mandarynkowymi
gajami; których wypędzono z domów i sterroryzowano.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
W
książce Amer zderzają się ze sobą siły tworzenia i rozpadu,
życia i śmierci. Autorka nie poprzestała na snuciu nostalgicznej
wizji. Na tym, literacko, wygrała. Powieść stała się dzięki
temu pełna, a bohaterowie wiarygodni. Choć od 1967 roku, kiedy to
urywa się narracja w „Rantis”, sytuacja na Bliskim Wschodzie
nadal pozostaje napięta i dramatyczna, pozostaje nam wierzyć, że
jeszcze kiedyś niedaleko Ramallah zakwitną mandarynkowe gaje. Siła
ludzkiego ducha bywa ogromna, zwłaszcza jeśli, co też pokazała
Amer, może on liczyć na więzi rodzinne czy sąsiedzkie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
„Rantis”
uwodzi i burzy spokój. Czego chcieć więcj od dobrej literatury?
</div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-18636328925400169662013-04-05T20:42:00.001+02:002013-04-05T20:42:28.469+02:00Post scriptum
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Ze
względu na narastającą liczbę obowiązków (ergo: brak czasu),
ograniczyłam ostatnio moją działalność blogową, co zresztą
nietrudno było pewnie zauważyć :-) Nie oznacza to bynajmniej, że
rezygnuję z prowadzenia bloga – byłoby mi żal zaprzepaścić te
dwa lata, które go rozwijałam. Zarządzam po prostu dłuższą
przerwę, która skończy się, jak tylko będę mogła wrócić do
regularnego pisania. Wszystkich, którzy mieliby ochotę pozostawać w
kontakcie ze mną i z tym, co czytam, zapraszam na fejsbookową stronę
Book-erki –
<a href="https://www.facebook.com/pages/Book-erka-czyli-pogotowie-ksi%C4%85%C5%BCkowe/175485715825605">https://www.facebook.com/pages/Book-erka-czyli-pogotowie-ksi%C4%85%C5%BCkowe/175485715825605</a>
– będę tam zamieszczać bardzo skondensowane, kilkuzdaniowe
podsumowania z przeczytanych lektur. Tylko tyle i chociaż tyle.
Pozdrawiam serdecznie!</div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-30397173775744644112013-01-27T20:02:00.001+01:002013-01-28T10:37:13.754+01:00Cuda i WIELbłąd<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisv1Wgr6mykJRxbVxbV6CMyWkdpIb8HHc4dlDtsEMutPIYOAxW_dvvnoq58lNgev54h3BdFOyw5f1RKEK0vAmn3cwCwRX7SQJLMb-mti5DIMJXHTbJyBhntQYg4H4q_c2C6VAnZic23ZNY/s1600/wiekcud%25C3%25B3w.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisv1Wgr6mykJRxbVxbV6CMyWkdpIb8HHc4dlDtsEMutPIYOAxW_dvvnoq58lNgev54h3BdFOyw5f1RKEK0vAmn3cwCwRX7SQJLMb-mti5DIMJXHTbJyBhntQYg4H4q_c2C6VAnZic23ZNY/s200/wiekcud%25C3%25B3w.jpg" width="140" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>K.
Thompson Walker „Wiek cudów”</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Przełożyła:
Anna Gralak</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Wydawnictwo
Znak Literanova</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Kraków
2012</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
„Wiek
cudów” zaliczam do lektur całkiem udanych, choć, przyznać
muszę, zaniepokoiłam się nieco, gdy okazało się, że czytam
powieść katastroficzną. Co prawda nie rozumiem do końca, z czego
wynika ogromne zamieszanie, jakie rzekomo ta książka wywołała
(prawa do jej wydania sprzedano za 1 mln dolarów, a jeszcze zanim
ujrzała światło dzienne, zakupiono prawa do jej ekranizacji), a
opinie typu: „Nie wyobrażam sobie niczego mądrzejszego i bardziej
wzruszającego” (Katarzyna Miller na okładce) uważam za lekko
histeryczne, ale bez wątpienia mamy tu do czynienia ze sprawnie
poprowadzoną fabułą i ciekawymi rozwiązaniami, słowem:
atrakcyjną literaturą popularną.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Trzy
kwestie zadecydowały o tym, że nie porzuciłam lektury „Wieku
cudów”, mimo że od książek i filmów katastroficznych trzymam
się zazwyczaj z daleka. Po pierwsze, autorce udało się stworzyć
oryginalną i ciekawą wizję końca świata. Sam temat wywołał u
mnie skojarzenia z filmem „Droga”, nakręconym na podstawie prozy
McCarthy'ego (książki niestety nie czytałam), ale dość szybko
okazało się ono nieprzystające. Walker pokazuje zagładę
rozłożoną w czasie, postępującą powoli, lecz nieubłaganie,
proces, a nie jednorazowy akt – wybuch czy uderzenie. Nie wiemy
dokładnie, kiedy się ona spełni, ani jaka będzie jej ostateczna
forma. Pewne jest tylko to, że nie ma już nadziei. Takie ujęcie
problemu pozwala czytelnikowi śledzić rozwój wydarzeń i stopniowo
się w niego angażować. Zagłada u Walker ma podłoże „naturalne”
i związana jest ze spowolnieniem ruchu obrotowego Ziemi.
Konsekwencje wywołuje ono nieodwracalne – wydłużenie
doby (pod koniec powieści trwa ponad siedemdziesiąt godzin),
osłabienie siły grawitacji i pola magnetycznego, śmierć zwierząt,
chorobę grawitacyjną, burze słoneczne, pożary, trzęsienia ziemi,
zabójcze promieniowanie. Nigdzie w książce nie wyartykułowano
wprost, co stało się przyczyną spowolnienia, ale sądzić można,
że autorka, tworząc taką wizję końca świata, zabrała w pewnym
sensie głos w kwestii niszczycielskiego stosunku człowieka do Matki
Natury.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Po
drugie, nadciągająca katastrofa to ważny, ale nie najważniejszy
motyw tej książki. Dramatyczne okoliczności zewnętrzne są przede
wszystkim kontekstem, w którym wybrzmiewają pytania o kondycję
człowieka, jego mentalność i moralność. Skoro świat się
rozpada, a dotychczasowe strategie działania tracą rację bytu,
jakie wartości nas obowiązują? Może warto „pójść na całość”,
spróbować rzeczy, których by się w innych warunkach nie
spróbowało? Różna jest też gotowość ludzi do adaptowania się
do nowego porządku, ich szybkość reagowania na zmiany. Matka
głównej bohaterki popada np. w stany totalnej beznadziei, ojciec
zachowuje się tak, jakby nic się nie stało, mieszkająca
naprzeciwko nauczycielka muzyki przyjmuje zaś spowolnienie z
akceptacją. „Myślę, że tej planecie od dawna brakuje równowagi
i że to wszystko jest jej sposobem na naprawę sytuacji (…).
Wszystko, co możemy zrobić, to poddać się temu. Musimy pozwolić,
żeby Ziemia nas poprowadziła” (s. 87) – mówi. Z jednej strony
sytuacje ekstremalne to sprawdzian dla ludzkich charakterów, z
drugiej strony zadziwia to, jak trwałe i niezmienne okazują się
pewne mechanizmy społecznych zachowań. Kiedy wydłuża się doba
(dnia i nocy przybywa proporcjonalnie), problemem staje się
mierzenie czasu. Rząd podejmuje decyzję o trwaniu przy czasie
zegarowym, lecz spora grupa osób postanawia kierować się tzw.
czasem prawdziwym. Rzecz z pozoru błaha (w Ameryce każdy
funkcjonuje przecież jak chce, póki nie szkodzi innym), a staje się
źródłem sąsiedzkich konfliktów i dramatów. Jest więc styl
życia mniej i bardziej właściwy, prawda mniej i bardziej
„oczywista”?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Nie
odłożyłam wreszcie książki Walker z powodu głównej bohaterki i
narratorki, jedenastoletniej Julii. Dopiero tu dochodzimy właściwie
do sedna, bowiem „Wiek cudów” to dla mnie przede wszystkich
powieść o trudach dojrzewania. Choć naokoło szaleją groźne i
destrukcyjne siły, które burzą porządek świata, Julia najmocniej
przeżywa utratę przyjaźni z Hanną, nieśmiałe uczucie do Setha,
chłopca jeżdżącego na deskorolce, a nawet zakup pierwszego
stanika. Dziewczynka zmaga się z „nowym”, które pojawiło się
w jej życiu i zaowocowało poczuciem samotności, wyobcowania,
niedopasowania. „Może to się zaczęło jeszcze przed
spowolnieniem, ale dopiero wtedy coś zrozumiałam: moje przyjaźnie
się rozpadały. <b>Wszystko się rozpadało. Przejście z
dzieciństwa do następnego życia było trudne</b>. I podobnie jak
podczas każdej ciężkiej przeprawy nie wszyscy mogli przetrwać”
(s. 104). Jest coś krzepiącego w tym, że cokolwiek dzieje się w
świecie zewnętrznym, problemy okresu dojrzewania wydają się
realniejsze, dotkliwsze, ważniejsze. „(...) nie baliśmy się tak
bardzo, jak powinniśmy. Byliśmy za młodzi na strach, zbyt
zanurzeni we własnych miniaturowych światach, zbyt przekonani o
własnej wieczności” (s. 55).</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
W
kontekście tego, co napisałam wyżej, tytuł książki rozumieć
można dwojako. Wiek cudów to czas przyrodniczej katastrofy,
prowadzącej do zagłady Ziemi, ale także: „To było gimnazjum,
wiek cudów, czas, w którym dzieci wystrzelają w górę o osiem
centymetrów w ciągu wakacji, kiedy piersi wykwitają z niczego,
kiedy głosy obniżają się i grubną. Pojawiały się nasze
pierwsze wady, ale je korygowano. Słaby wzrok można było naprawić
niewidocznymi czarodziejskimi soczewkami kontaktowymi. Krzywe zęby
prostowano aparatami. Pryszczatą skórę oczyściło się
chemicznie. Niektóre dziewczyny piękniały, kilku chłopaków
rosło” (s. 53). Po prostu. I który cud należałoby uznać za
większy?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Na
koniec dodam jeszcze tylko, że w „Wieku cudów” miałam
„przyjemność” natknąć się na najbardziej spektakularny błąd
ortograficzny, jaki kiedykolwiek w jakiejkolwiek książce widziałam.
Na stronie 83 widnieje takie oto zdanie: „Może wyrzucało na plaże
zwłoki mew”!!! I po ptakach... :-)</div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-39960071505351814752013-01-23T14:53:00.000+01:002013-01-23T14:54:03.094+01:00Wyzwanie „Płynna nowoczesność” - S. Lem<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<span style="font-size: small;">Dzisiaj zapraszam serdecznie do
lektury tekstu „…<span style="font-weight: normal;">Lem
poszerza moje horyzonty myślowe”! Agnieszka (<a href="http://agnieszkaczyta.blogspot.com/">http://agnieszkaczyta.blogspot.com</a>) przeczytała
„Okamgnienie” Stanisława Lema w ramach wyzwania „Płynna
nowoczesność”, a swoje wrażenia spisała na blogu. Bardzo dziękuję autorce za link, a
zainteresowanych recenzją odsyłam do zakładki „Płynna
nowoczesność”. A oto fragmencik-przynęta: </span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="line-height: 150%; text-align: center;">
<span style="font-size: small; font-weight: normal;">„</span><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif; font-size: small;"><span style="font-weight: normal;">T</span></span><span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: small;"><span style="font-weight: normal;">ak
już nikt od dawna nie mówi i nie pisze. W porównaniu ze stylem
Lema, każdy inny współczesny tekst wydaje się być napisany w
„basic Polish”. Poza tym Lem pisze w sposób pozbawiony patosu, a
nawet sarkastyczny. Dlatego o nieśmiertelności, w której koncepcję
nie wierzy, pisze tak: </span></span><span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: small;"><span style="font-weight: normal;"><span style="background: none repeat scroll 0% 0% rgb(243, 243, 243);">‘[...]
</span></span></span><span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: small;"><i><span style="font-weight: normal;"><span style="background: none repeat scroll 0% 0% rgb(243, 243, 243);">nieśmiertelność
przemieszczała myśl człowiecza w obręb utwierdzanych religiami
zaświatów</span></span></i></span><span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: small;"><span style="font-weight: normal;"><span style="background: none repeat scroll 0% 0% rgb(243, 243, 243);">
[...]’”.</span></span></span><br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYi-S5yPVkWPeoeXxaFHZBv6lC9yZmXVzl5YbZm2lcxy47uoUQIocNrlR8pst_fuZJgmjXOGOoAHgJebjudpG1ETYZAd5jzNSYcctqHcOBASNnt_Xlpu_yN2DmX4hqe7PEEdLTgAuJO5uv/s1600/okam.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYi-S5yPVkWPeoeXxaFHZBv6lC9yZmXVzl5YbZm2lcxy47uoUQIocNrlR8pst_fuZJgmjXOGOoAHgJebjudpG1ETYZAd5jzNSYcctqHcOBASNnt_Xlpu_yN2DmX4hqe7PEEdLTgAuJO5uv/s200/okam.jpg" width="141" /></a></div>
</div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-80924668982930936852013-01-20T19:14:00.001+01:002013-01-20T19:14:51.537+01:00Krótko i na temat („Excentrycy” W. Kowalewskiego)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0vipOveYiuqy0m5z42WF99eOMtJ0aa7lAjD3glfu7q9VsIKHSgPj6f2Z4afRfV63Ij8zCtLFIz2fqsS1zQ-Z1thlsj0a-q5u6uenKSF3TLfD1B2_Cys8DCRa55ddf2KCjevxnu79WrHQW/s1600/excentrycy+ok%25C5%2582.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0vipOveYiuqy0m5z42WF99eOMtJ0aa7lAjD3glfu7q9VsIKHSgPj6f2Z4afRfV63Ij8zCtLFIz2fqsS1zQ-Z1thlsj0a-q5u6uenKSF3TLfD1B2_Cys8DCRa55ddf2KCjevxnu79WrHQW/s200/excentrycy+ok%25C5%2582.jpg" width="128" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>W.
Kowalewski „Excentrycy”</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Wydawnictwo
W.A.B.</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Warszawa
2007</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Nietrafiony
blurb potrafi naprawdę zirytować, zwłaszcza jeśli przyczynił się
do wyboru rozczarowującej lektury. Bywa, że rekomendacja tak
rozmija się z treścią i jakością tekstu, że na usta ciśnie się
tylko jedno pytanie: kto to, do cholery, wymyślił? Zdarza się i
tak, że blurb trafia po prostu w sedno, a czytelniczka taka jak ja,
próbująca spisywać wrażenia z lektury na blogu, może nie mieć
do dodania już nic ponad to, co zawarł w krótkiej notce autor
rekomendacji, bo zawarł w niej, w jej odczuciu, wszystko. Książka
„Excentrycy” Włodzimierza Kowalewskiego jest dokładnie taka,
jaką zobaczyła ją cytowana na okładce Marta Mizuro: „Choć w
<i>Excentrykach</i> autor pieczołowicie zrekonstruował realia
Polski czasów odwilży, całość ujęta jest w baśniowy cudzysłów.
To z pewnością cudzysłów ironiczny. Bez ironii jednak przedstawia
się tu dramatyczne polskie drogi, prezentuje siłę ludzkiego ducha,
a przede wszystkim – ozdrowieńczą moc sztuki”. Chyląc czoła
przed jej umiejętnością pisania skondensowanych mikro-recenzji,
w których zamknięty jest sens całego utworu (to nie pierwsza tak
udana, z jaką się spotykam), zapraszam gorąco do lektury
„Excentryków” wszystkich, którzy mają ochotę przekonać się,
że istnieje dobra, polska literatura. Znajomość z panem Włodzimierzem Kowalewskim rozpoczęła się wybornie i z pewnością będę ją kontynuować! </div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-39197272259199957752013-01-16T10:52:00.001+01:002013-01-16T10:52:57.601+01:00„Córka Agamemnona” I. Kadare - pierwsza lektura z Albanii<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvd3cUfDz9CAPaNuFDzKDlPjKg_SupRuMbOAMyLcgreNA7YZLlUcKIakTyfFAFVW_c4AuTl9uKW5YAX5fxvPkFc3YEeS5MBiKPBYxEhIF-fbT7UTJIt1CUMM0HRBazcCuN2WaPA2BZAmGq/s1600/c%25C3%25B3rka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvd3cUfDz9CAPaNuFDzKDlPjKg_SupRuMbOAMyLcgreNA7YZLlUcKIakTyfFAFVW_c4AuTl9uKW5YAX5fxvPkFc3YEeS5MBiKPBYxEhIF-fbT7UTJIt1CUMM0HRBazcCuN2WaPA2BZAmGq/s200/c%25C3%25B3rka.jpg" width="124" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>I.
Kadare „Córka Agamemnona”</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Przełożyła:
Dorota Horodyska</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Wydawnictwo
Świat Książki</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Warszawa
2011</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Rządzona
przez Partię Albania, lata 80-te. On kocha ją. Ona kocha jego, ale
nie może z nim być – związek z mężczyzną, zaręczonym już
oficjalnie z inną kobietą, z pewnością zaszkodziłby wizerunkowi
jej ojca – dygnitarza komunistycznego, mozolnie pnącego się po
szczeblach kariery. Właśnie czeka go upragniony awans. W tle odbywa
się parada pierwszomajowa. Główny bohater, miotający się z
rozpaczy po domu, trafia w biblioteczce na „Mity greckie” Roberta
Gravesa, a w nich na historię Agamemnona. Opowieść o wodzu
greckiej wyprawy pod Troję, który złożył w ofierze bogini
Artemidzie własną córkę, Ifigenię, staje się metaforą miłości
niemożliwej w totalitarnym kraju. A raczej szerzej: życia w takim
państwie w ogóle. Owa wizja problematyki „Córki Agamemnona”
zarysowała mi się po kilkunastu stronach lektury, wątki te
eksponuje również okładkowa rekomendacja wydawcy. Ostatecznie
jednak stwierdzić muszę, że w książce Kadare miłość to
zaledwie wątek poboczny; jest on co najwyżej pretekstem do podjęcia
tematu, który zdaje się być <i><span style="color: black;"><span style="font-style: normal;"><span style="text-decoration: none;">idée
fixe albańskiego autora: opresyjnego, zakłamanego i okrutnego
reżimu.</span></span></span></i></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Narrator
„Córki Agamemnona”, młody dziennikarz telewizyjny, ku
zaskoczeniu swojemu, a także przełożonych, otrzymuje, z okazji
pochodu pierwszomajowego, zaproszenie na trybunę honorową. Ten
niespodziewany „prezent”, zarezerwowany dla prominentnych i
aktywnych działaczy partyjnych, wyzwala w nim falę myśli,
wspomnień i rozterek moralnych. Główny bohater jest „w drodze”
– pokonując liczne stanowiska kontrolne, które systematycznie
oddzielają zwykłych przechodniów od uprzywilejowanych posiadaczy
zaproszeń, dostrzega dawnych lub obecnych znajomych. Z każdym z
nich wiąże się jakaś dramatyczna historia. Połączone w jeden
zbiór, tworzą one panoramę życia i ludzkich losów w
komunistycznym kraju. Jest w tej wędrówce narratora coś
symbolicznego – każde spotkanie to kolejny stopień
wtajemniczenia, pigułka gorzko smakującej wiedzy. Nic dziwnego
zatem, że droga na trybunę, jak mówi, zamieniła się dla niego w
drogę krzyżową (s. 64).
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Powiastka
(nazywam ją tak ze względu na skromną objętość) Kadare ma
również charakter rozliczeniowy. W rzeczywistości totalitarnej za
wszystko trzeba zapłacić odpowiednią cenę. Główny bohater
zadaje więc sobie pytanie: „czy mam czyste sumienie?”, ale też
przygląda się sumieniom cudzym. W utworze pojawiają się historie
osób, które gotowe były popełnić wiele świństw, aby wkraść
się ponownie w łaski Systemu. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu,
że mimo swojego (pozornego) sukcesu, i tak przegrały. W tym
kontekście wspomnieć należy kolejne literackie odniesienie, którym
posłużył się autor – nie wiem nawet, czy nie ważniejsze dla
tej książki, niż tytułowy mit o Agamemnonie. Mam tu na myśli
starą, albańską baśń o upadku Łysogłowego. Pewnej nocy
Łysogłowy wpadł do podziemnego świata. Długo szukał sposobu na
wydostanie się stamtąd, aż w końcu pewien starzec podpowiedział
mu, że jest orzeł, który może unieść go na swoich skrzydłach
do góry. Pod jednym warunkiem – przez całą drogę musi jeść
mięso. Łysogłowy zgromadził więc zapasy i wyruszyli. Podróż
okazała się jednak niezwykle długa, a groźba strącenia w
przepaść tak realna, że Łysogłowy zaczął odcinać kawałki
swojego ciała, aby nakarmić ptaka. Kiedy w końcu dotarli na
ziemię, mieszkańcy zobaczyli ludzki szkielet, niesiony na
skrzydłach orła... A teraz proponuję jeszcze raz przyjrzeć się
tej baśni, zmieniając imię jej protagonisty...
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
W
„Córce Agamemnona” baśń o upadku Łysogłowego pojawia się w
odniesieniu do konkretnej osoby, spotkanej przez narratora w drodze
na trybunę. Jej znaczenie jest jednak na tyle uniwersalne, że służy
również głównemu bohaterowi do określenia swojej relacji z
Systemem. „Straciłem R.Z. z oczu i chciałem o nim zapomnieć. To
inni kroili po kawałku swoje ciało, żeby los nie pozwolił im
stoczyć się bezpowrotnie w przepaść. Ja chyba byłem jednym z
nich. Rozpoczęliśmy podróż, nie wiedząc, dokąd dotrzemy, nie
wiedząc, jak długo potrwa, a potem w jej trakcie, kiedy
zobaczyliśmy, żeśmy się pomylili, że jest już za późno, że
odwrót stał się niemożliwy, zaczęliśmy oddawać kawałki
siebie, aby nie pochłonęła nas ciemność” (s. 49). Alternatywą
było bowiem oddawanie kawałków „czyjegoś mięsa”, a na to nie
każdy chciał się zgodzić, płacąc za uratowanie
swojego człowieczeństwa wysoką cenę.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Kadare
jest podobno od wielu lat wymieniany wśród kandydatów do Nagrody
Nobla. „Córka Agamemnona” zrobiła na mnie wrażenie, ale nie
spostrzegam jej jako literatury takiego kalibru. Dla mnie jest ona
zbyt „polityczna”. Lubię książki pełniejsze, które
wykraczają poza wątek relacji jednostka – system. Zawsze w takich
sytuacjach przypomina mi się rozpaczliwe zawołanie Lechonia: „A
wiosną – niechaj wiosnę, nie Polskę zobaczę”. Zamierzam
natomiast przeczytać drugą część dyptyku – „Następcę”,
aby dopełnić obrazu całości.</div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-28355225512366442142013-01-01T19:59:00.000+01:002013-01-01T19:59:31.492+01:00Literacki Top 10 2012<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Witajcie
w Nowym Roku! Mam nadzieję, że wkroczyliście w niego w dobrej
formie! :-) Choć od dzisiaj mamy w dacie trójkę zamiast dwójki,
chciałabym powspominać nieco rok miniony. Powspominać literacko,
rzecz jasna. Od kilku już lat spisuję na pożółkłych kartkach
moje listy lektur (zaczęłam w czasach, kiedy nie marzyłam nawet
jeszcze o blogowaniu, a serwisy internetowe dla miłośników
książek, z wygodnymi wirtualnymi półkami, po prostu nie
istniały), które okazują się być niezwykle pomocne w takich chwilach jak ta. Jaki był zatem rok 2012? Z przykrością muszę
stwierdzić, że pod kilkoma względami niezadowalający.
Przeczytałam tylko 51 książek, spośród których wiele, nawet
jeśli wywarło na mnie dobre wrażenie w trakcie lektury, zniknęło chwilę potem w odmętach pamięci. <span style="color: black;">Kilkunastu</span> z nich
nie udało mi się również zrecenzować na blogu – w tej
dziedzinie obiecuję sobie zdecydowaną poprawę! Chciałabym moje
pisanie uczynić bardziej regularnym i zdyscyplinowanym, dostrzegam
bowiem, że blog, na którym wpisy pojawiają się rzadziej niż raz
na tydzień, „stygnie” (czy macie podobne doświadczenia?). Co
zastanawiające, często im większe wrażenie wywarła na mnie
książka, tym trudniej było mi ubrać w słowa wrażenia z
lektury. W efekcie na blogu nie pojawiły się recenzje kilku
książek, które uznałam w 2012 roku za najlepsze. Z jednego powodu
na pewno nie mogę się smucić – ten rok był rekordowy, jeśli
chodzi o ilość zakupionych książek! Impuls dały mi wakacyjne
wyprzedaże, a potem poszło już z górki. Cieszę się na wszystkie
te lektury z własnej półki, które jeszcze przede mną! W roku
2012 zapisałam się też w końcu do dwóch bibliotek – ciągle
wielbię siebie za ten niespotykany akt mądrości ;-).
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
W rok
2013 wchodzę z nadzieją na poprawę swoich błędów i wypaczeń, a
jednocześnie pełna dobrych myśli i przekonania, że będzie
lepiej! A oto lista 10 książek, które w roku 2012 wywarły na mnie
największe wrażenie* (kolejność alfabetyczna):</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
1. Majgull Axelsson<span style="color: black;"><span itemprop="author"> </span></span>„Kwietniowa czarownica” </div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUZwAJlMC71w4nbbgcdk0FgGjvWjPk3DM6peUsjCTqXbh6g_cpF_0GnvYu77kX5XqQALxHqJ62NK5FiFrlAkf44HkvOif611LL4IEZZd-hKm_Oyl7AL4U0PPf-dbiNEGzMUNMSeWrbW917/s1600/kwietniowa.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUZwAJlMC71w4nbbgcdk0FgGjvWjPk3DM6peUsjCTqXbh6g_cpF_0GnvYu77kX5XqQALxHqJ62NK5FiFrlAkf44HkvOif611LL4IEZZd-hKm_Oyl7AL4U0PPf-dbiNEGzMUNMSeWrbW917/s200/kwietniowa.jpg" width="140" /></a></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
2. Kiran Desai „Brzemię rzeczy utraconych” </div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdHelfdsGkP7xsOv9DH2CsVhjTLXHBjVTLtLG5XrCE7b03lr2Y5m5yYRvywoh1bhXcH__aLZ7jrPRW90KZizDkRRn_SJwj-mXeOGNOmj8ub2iAGEnK8dE6504EQQfaXTgfrW3VI9ZUEgKa/s1600/brzemi%C4%99.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdHelfdsGkP7xsOv9DH2CsVhjTLXHBjVTLtLG5XrCE7b03lr2Y5m5yYRvywoh1bhXcH__aLZ7jrPRW90KZizDkRRn_SJwj-mXeOGNOmj8ub2iAGEnK8dE6504EQQfaXTgfrW3VI9ZUEgKa/s200/brzemi%C4%99.jpg" width="122" /></a></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
3. „Wolne”. Rozmawia Remigiusz Grzela</div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdMT6JY2PasBHbU-OKUUWgPl2ZgNucmgkkpdekJz7rZKKRcUqvUfMz1fSEcSzW9Vf9JV_6p3OtEtzPNiA7KbG3W-esEduKhMtWwFjgdZuaEvzlEcdAo_SqpdtZkmrpTextPu399nkxzNsS/s1600/wolne.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdMT6JY2PasBHbU-OKUUWgPl2ZgNucmgkkpdekJz7rZKKRcUqvUfMz1fSEcSzW9Vf9JV_6p3OtEtzPNiA7KbG3W-esEduKhMtWwFjgdZuaEvzlEcdAo_SqpdtZkmrpTextPu399nkxzNsS/s200/wolne.png" width="125" /></a></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
4. Anna Janko „Pasja wg św. Hanki” </div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizjDfhbuSsvXfazU3azVXU0TdTtLeKE8Ja0hZq2K-mG430Jy7SYqOQYwR1sumWhlu6oLKGFmNud3Ksx5rnAxXCM2jAIcCb3tw7Krvq3ID8IK2N41sibxFAQwecoElvDIGZ3vpM3MAFiPJN/s1600/pasja.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizjDfhbuSsvXfazU3azVXU0TdTtLeKE8Ja0hZq2K-mG430Jy7SYqOQYwR1sumWhlu6oLKGFmNud3Ksx5rnAxXCM2jAIcCb3tw7Krvq3ID8IK2N41sibxFAQwecoElvDIGZ3vpM3MAFiPJN/s200/pasja.jpg" width="140" /></a></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
5. <span itemprop="author">Anna Jörgensdotter</span> „Córki gór”</div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1oajuO44mD5mYkcVOirVXE54IAE0qlte_xI6Tc_8P_ZHQOhCCBwLu4BGkD-oddtu9D03rZX4ziOopI2fCPWhhlQt2OHOvTv_hsHcjqfP5YwxXNEzsn1_tB6d7iLCt-Y4_RSY5du7OVqat/s1600/c%C3%B3rki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1oajuO44mD5mYkcVOirVXE54IAE0qlte_xI6Tc_8P_ZHQOhCCBwLu4BGkD-oddtu9D03rZX4ziOopI2fCPWhhlQt2OHOvTv_hsHcjqfP5YwxXNEzsn1_tB6d7iLCt-Y4_RSY5du7OVqat/s200/c%C3%B3rki.jpg" width="126" /></a></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
6. Robert Robb Maciąg „Tysiąc szklanek herbaty”</div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5f3gGf3216GnwT_GOohxSj7N56JLoliu1hphvXDW_WaAUhlwPolAJfH4L6w9HahEm-zeCvYeUVUerveVbLV4k7dq5Ax0D0DkHTxSfuKRNvmha_JhZ2za04S0VwES8VV9x0O3FTt-d5tSi/s1600/tysi%C4%85c.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5f3gGf3216GnwT_GOohxSj7N56JLoliu1hphvXDW_WaAUhlwPolAJfH4L6w9HahEm-zeCvYeUVUerveVbLV4k7dq5Ax0D0DkHTxSfuKRNvmha_JhZ2za04S0VwES8VV9x0O3FTt-d5tSi/s200/tysi%C4%85c.jpg" width="140" /></a></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
7. Colum McCann „Niech zawiruje świat”</div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNzs76U5afF0nnJt5KR11xb0FaXph-l4zQnSF4uv3-ugZOVsXVsxzRhUGNNvhq4ikVJWOfGFaKG_9L-yQs8-6HNkEzRcRIAGB1Cc5_zZNh5KhYX4rhXNPJoraAVR720hHAzAWPC2XGdrRR/s1600/niech+zawiruje.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNzs76U5afF0nnJt5KR11xb0FaXph-l4zQnSF4uv3-ugZOVsXVsxzRhUGNNvhq4ikVJWOfGFaKG_9L-yQs8-6HNkEzRcRIAGB1Cc5_zZNh5KhYX4rhXNPJoraAVR720hHAzAWPC2XGdrRR/s200/niech+zawiruje.jpg" width="142" /></a></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
8. Katarzyna Surmiak-Domańska „Mokradełko”</div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh___qjtbM7_kgNtUJ4MElEffscV2LL_gfJ6agJQlOM0zO3xPWcbaX7F9lnpJggfZmOBKsTrUm7W_3ray69zzUaInPpOG1kIXPonmFOmyUexBB8z3II8YaHaPgbXgWMuq_tV5vzIlDsjmqS/s1600/155x220.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh___qjtbM7_kgNtUJ4MElEffscV2LL_gfJ6agJQlOM0zO3xPWcbaX7F9lnpJggfZmOBKsTrUm7W_3ray69zzUaInPpOG1kIXPonmFOmyUexBB8z3II8YaHaPgbXgWMuq_tV5vzIlDsjmqS/s200/155x220.jpg" width="140" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
9. Magdalena Tulli „Włoskie szpilki”
</div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgA8amCPaXSob74VPJKe9xR1TJwuUTXl_vSW4En91oYTXYJ6H-DgQKf7TQHWgm7-UBn4sfPF1Utxg1MhJWD-Zi68ugsIPz59Y3FcJPR5kN3XR25n7NnReslnaB9Pu_FCGnzKF2VbWyjSumJ/s1600/w%C5%82oskie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgA8amCPaXSob74VPJKe9xR1TJwuUTXl_vSW4En91oYTXYJ6H-DgQKf7TQHWgm7-UBn4sfPF1Utxg1MhJWD-Zi68ugsIPz59Y3FcJPR5kN3XR25n7NnReslnaB9Pu_FCGnzKF2VbWyjSumJ/s200/w%C5%82oskie.jpg" width="141" /></a></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
10. Juli Zeh „Orły i anioły” </div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiFbkQSLbJjY62LuqXqH8pSK1nAfWkhpIc_XUMHwD2A9vplB6l7SOb9lvGqSEtTWVWGn4KoFWO4BPpbjcRwQXwn5e9066I5AwJkjBs8lqVGnSzbUMfIjRoXa2sJt-GyekrL1ocy6zcpIv9/s1600/or%C5%82y.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiFbkQSLbJjY62LuqXqH8pSK1nAfWkhpIc_XUMHwD2A9vplB6l7SOb9lvGqSEtTWVWGn4KoFWO4BPpbjcRwQXwn5e9066I5AwJkjBs8lqVGnSzbUMfIjRoXa2sJt-GyekrL1ocy6zcpIv9/s200/or%C5%82y.jpg" width="125" /></a></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Do siego roku! </div>
<br />
<span style="font-size: x-small;">* chodzi o książki w 2012 roku przeczytane, ale niekoniecznie
wydane</span><br />
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
</div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-34088134726304119042012-12-26T10:41:00.002+01:002013-01-16T10:53:40.122+01:00Urodziny!<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-weight: bold;">„</span><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 150%;">Czterdzieści lat minęło jak jeden
dzień (...)<span style="mso-bidi-font-weight: bold;">” - śpiewał Andrzej
Rosiewicz. No, może nie czterdzieści, ale na pewno DWA - wczoraj mój blog obchodził
DRUGĄ rocznicę powstania! Nic to, że przegapiłam właściwą datę - wychodzę z
założenia, że na świętowanie nigdy nie jest za późno :-) Tradycyjnie już
kłaniam się w pas wszystkim moim czytelnikom, dziękując za podpatrywanie i podczytywanie
Book-erki! Dziękuję też za każde pozostawione tu słowo! Jako jubilatka życzę
sobie, żeby wytrwać kolejny rok, żeby czytanie i pisanie nadal sprawiało mi mnóstwo
radości! Bo tego, że nie zabraknie fantastycznych książek, jestem całkowicie pewna!
Zdmuchnijcie proszę, w mojej intencji, choć jedną świeczkę, gdyż...</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaIWvRC2VMI7xxhVVwwmz96C7EflpOH6UWnQyaOREkzAaZ34MTNDYiip488n49g-1TVi98KgYhvA4CTT5nCzUzI4YJ8Yu8meiMTPBZ4oQwQAKNe3XThyphenhyphensb1GGyjNgo6U887npsqV1Bejyo/s1600/tort.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaIWvRC2VMI7xxhVVwwmz96C7EflpOH6UWnQyaOREkzAaZ34MTNDYiip488n49g-1TVi98KgYhvA4CTT5nCzUzI4YJ8Yu8meiMTPBZ4oQwQAKNe3XThyphenhyphensb1GGyjNgo6U887npsqV1Bejyo/s400/tort.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: center;">
</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-weight: bold;">Wykorzystam raz jeszcze tekst piosenki ze słynnego „</span><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 150%;">Czterdziestolatka<span style="mso-bidi-font-weight: bold;">”:<o:p></o:p></span></span></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: center;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-weight: bold;">„(...) </span></i><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 150%;">dwa lata minęły to piękny wiek, <br />
dwa lata i nawet jeden dzień. <br />
Na drugie tyle teraz przygotuj się, <br />
a może i na trzecie, któż to wie? (...)<span style="mso-bidi-font-weight: bold;">”<o:p></o:p></span></span></i></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-weight: bold;">Moc pozdrowień i uścisków!</span></div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-26123257406785266172012-12-23T21:54:00.001+01:002013-01-16T10:53:40.120+01:00Wyniki konkursu + życzenia bożonarodzeniowe<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 150%;">Czas
rozstrzygnąć konkurs na najbardziej interesującą definicję <span style="color: black; mso-bidi-font-weight: bold;">„</span>amerykańskich błysków
pstrągowych<span style="color: black; mso-bidi-font-weight: bold;">”</span><span style="color: black;">!</span> Chociaż padło tylko pięć propozycji, wybór wcale nie
był prosty. Ich autorzy wykazali się bowiem nieprzeciętną pomysłowością i poczuciem
humoru. Po głębokim i wnikliwym namyśle, zwycięzcą ogłaszam </span><span style="font-family: Calibri;"><cite><span style="color: black; font-style: normal; line-height: 150%;"><strong>magdajz@ </strong>-<strong> </strong></span></cite><cite><span style="color: black; font-size: 12pt; font-style: normal; line-height: 150%; mso-bidi-font-weight: bold;">za umiejętne połączenie </span></cite></span><span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-weight: bold;">„</span><span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 150%;">motywu rybnego<span style="color: black; mso-bidi-font-weight: bold;">” z literaturą :-) Dziękuję
wszystkim za udział i zapraszam do zaglądania na bloga - będą kolejne konkursy!
Mam nadzieję, że inspiracji dostarczą mi przeszukiwacze google'a :-) Autorkę
zwycięskiej odpowiedzi proszę o kontakt mailowy (bookerka@gmail.com) - na
zgłoszenie czekam do 28.12. do godz. 12.00!<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 10pt; text-align: justify;">
<span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-weight: bold;"></span><br />
<span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-weight: bold;">Tymczasem, w związku z tym, że zbliża
się czas szczególny, <b>życzę wszystkim spokojnych, radosnych i rodzinnych Świąt</b>!
Słowa to niby banalne, ale im jestem starsza, tym większy widzę w nich sens.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBxjqAiSlzwR2o1e36m2yB8lwEm_FzFsDtfKO06VMPC0q4WsT6cjyVC2VuAYrudhIBLRSzg_MfTRqHdDEL4wv8DArEwtAxz97sCx5oRU_MPT43K_8mndRRbJMk3C1rgRBX6TRwe-_Qrt-y/s1600/rodzinka+%25C5%259Bwi%25C4%2585teczna.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" border="0" height="248" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBxjqAiSlzwR2o1e36m2yB8lwEm_FzFsDtfKO06VMPC0q4WsT6cjyVC2VuAYrudhIBLRSzg_MfTRqHdDEL4wv8DArEwtAxz97sCx5oRU_MPT43K_8mndRRbJMk3C1rgRBX6TRwe-_Qrt-y/s320/rodzinka+%25C5%259Bwi%25C4%2585teczna.jpg" title="Ilustracja pochodzi z książki „Gratka dla małego niejadka” Wydawnictwa Albus" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Ilustracja pochodzi z książki „Gratka dla małego niejadka” Wydawnictwa Albus</div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-68125787939644016962012-12-19T19:20:00.001+01:002012-12-19T19:20:07.364+01:00Pierwszy Konkurs u Book-erki!<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Ogłaszam
<b>Pierwszy, Szybki i Spontaniczny Konkurs u Book-erki</b>!
Kiedy dzisiaj odkryłam w statystykach bloga, że ktoś trafił do
mnie, poszukując hasła (UWAGA!) <b>„AMERYKAŃSKIE BŁYSKI
PSTRĄGOWE”</b>, pomyślałam że nie można przepuścić takiej
okazji. Konkurs polega zatem na tym, aby <b>zaprezentować mi jak
najbardziej przekonywającą definicję tego „tworu słownego”</b>.
Liczę na Waszą fantazję i poczucie humoru! Wygra odpowiedź, która
spodoba mi się najbardziej. Nagrodą w konkursie jest książka
<b>„Smak dżemu i masła orzechowego” Lauren Liebenberg
(Wydawnictwo Smak Słowa):</b><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB9-xIolzHicH6_0gm0SoFQtaFXDoDkMD2mHge-dAosSZUbco1kmUjRGf2o8HtL7lIEc5WFWasiy6Eg6ZUY9muOT4_J0CfxATX3jo4c8fsvlaYI-KSXEo0n4_IHgXDPlTeUayq52-hfdz0/s1600/smak+d%25C5%25BCemu.php" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB9-xIolzHicH6_0gm0SoFQtaFXDoDkMD2mHge-dAosSZUbco1kmUjRGf2o8HtL7lIEc5WFWasiy6Eg6ZUY9muOT4_J0CfxATX3jo4c8fsvlaYI-KSXEo0n4_IHgXDPlTeUayq52-hfdz0/s200/smak+d%25C5%25BCemu.php" width="140" /></a></b></div>
<b>
</b>. </div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Na odpowiedzi czekam do 21 grudnia
(piątek) do godz. 18.00. Zostawiajcie je w komentarzu do tego posta.
Książkę, jeśli tylko świat przetrwa, wyślę tuż po świętach
(będzie więc to prezent poświąteczny!). Do dzieła! :-)</div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-79033815313870816542012-12-16T12:53:00.003+01:002012-12-16T13:00:33.117+01:00No logo? Yes, yes, yes logo!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Doczekałam
się – mam w końcu swoje logo! Pomysł, jak zwykle w przypadku
tego, co związane jest z rozwojem bloga, powstał przy współudziale
pewnej kreatywnej bibliotekarki (Iwonka, pozdrawiam!!!), a
wprowadzaniem go w życie zajęła się Martyna – uczennica
poznańskiego liceum, istota zdolna, acz skromna (jej prace można
podglądać <a href="http://bletisan.deviantart.com/" target="_blank">tu</a>). Czekam
na recenzje – jak Wam się podoba? :-)</div>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5jqI92PFP5UdmafE5PsoeahA-WfvpEiE9WJZjkJJHtFlLVJSdNVFdeBSU-kimD_KscXUG8Q1XfDWH7n8snB5e0aWAmnF2h3LCTMHXE6BPP-siIWxTnSMKWDhkcGZ1XSoCJIRQWFgxewI2/s1600/Erka-mala-png.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5jqI92PFP5UdmafE5PsoeahA-WfvpEiE9WJZjkJJHtFlLVJSdNVFdeBSU-kimD_KscXUG8Q1XfDWH7n8snB5e0aWAmnF2h3LCTMHXE6BPP-siIWxTnSMKWDhkcGZ1XSoCJIRQWFgxewI2/s400/Erka-mala-png.png" width="400" /></a></div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-43010613162060450602012-12-15T15:10:00.002+01:002012-12-15T15:10:32.827+01:00Trójka - Plebiscyt 2012
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
Mój ulubiony dom kultury
– Radiowy Dom Kultury – ogłosił nominacje w Plebiscycie
podsumowującym rok 2012 w trzech kategoriach: książka, muzyka i
wydarzenie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
W kategorii<b> KSIĄŻKA
ROKU</b> nominowani zostali:
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>S. Chutnik</b>,
„Cwaniary”
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>F. Springer</b>, „Źle
urodzone”
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>K. Usenko</b>, „Oczami
radzieckiej zabawki. Antologia radzieckiego i rosyjskiego
undergroundu”</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>A. Mazur</b>,
„Decydujący moment”
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>D. Masłowska</b>,
„Kochanie, zabiłam nasze koty”
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>R. Brylewski</b>,
„Kryzys w Babilonie”</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>P. Smith</b>,
„Poniedziałkowe dzieci”
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>A. Szapocznikow</b>, R.
Stanisławski, „Kroją mi się piękne sprawy”
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>B. Westin</b>, „Tove
Jansson. Mama Muminków”</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>P. Auster</b>, „Sunset
Park”</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
W kategorii<b> PŁYTA ROKU</b>
nominowani zostali:
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>Maria Peszek</b>,
„Jezus Maria Peszek”
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>Beach House</b>,
„Bloom”
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>R.U.T.A.</b>, „Na
Uschod. Wolność albo śmierć”
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>KAMP!</b>, „Kamp!”</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>Chromatics</b>, „Kill
For Love”
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>UL/KR</b>,
„UL/KR”</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>Kim Nowak</b>, „Wilk”
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>Kapela Ze Wsi Warszawa</b>,
„NORD”
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>HEY!</b>, „Do
rycerzy, do szlachty, do mieszczan”
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
W kategorii<b> WYDARZENIE
ROKU</b> nominowani zostali:
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>Unsound Festival </b>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>Łódź Design</b>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>Festiwal Nowa Muzyka</b>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>Miesiąc Fotografii w
Krakowie</b>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>Projekt Sztuka na
Open’erze</b>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>Sacrum Profanum</b>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>Off Festival</b>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>Rok Johna Cage’a</b>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<b>Slow Man, czyli Coetzee
na Malcie</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
Głosować można <a href="http://www.polskieradio.pl/9/201/Artykul/744852,Plebiscyt_2012_Start" target="_blank">tutaj</a>! Na kogo oddacie/oddalibyście swój głos?</div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-37846836241907781992012-12-12T22:31:00.000+01:002012-12-12T22:38:36.251+01:00I ja tam byłam - pierwsze spotkanie poznańskich blogerów!<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
Wczoraj w Concordii Design
odbyło się pierwsze spotkanie poznańskich blogerów. I ja tam
byłam! Mit założycielski głosi, że pomysł takiego „zgrupowania”
narodził się spontanicznie, podczas podróży powrotnej z Blog
Forum Gdańsk. Wiele można kolei zarzucić, ale na pewno nie
to, że nie łączy ludzi :-) Organizatorom: Agnieszce vel Zorce,
Maciejowi vel Zuchowi, Emanuelowi, Łukaszowi i Mateuszowi należą
się ogromne podziękowania i wyrazy uznania. Bardzo zgrabnie
wszystko zaplanowaliście i przeprowadziliście! Kiedy przeżywam chwile zwątpienia w sens mojego pisania, zawsze myślę o ludziach, których dzięki temu poznaję. To działa jak najlepsza zachęta! Cieszy mnie także fakt, że
spotkanie miało wymiar – oprócz towarzyskiego – bardzo
praktyczny, rozpoczęło się bowiem prezentacjami na temat praw
autorskich i creative commons. Ważne jest dla mnie, aby prowadzić
swojego bloga rzetelnie, z poszanowaniem pewnych zasad, a poszerzanie
świadomości prawnej zdaje się mieć w tym względzie kluczowe
znaczenie. W oczekiwaniu na kolejny termin imprezy, zapraszam do
przeglądania zdjęć (<a href="http://www.facebook.com/photo.php?fbid=253400714788814&set=a.253400698122149.59569.234658726663013&type=3&theater" target="_blank">tutaj</a>)! Jedno z nich pozwolę sobie natomiast
wyodrębnić, jako że, podekscytowana całością, widnieję na nim
ja – w roli interlokutorki reporterki Radia Afera :-) Mam nadzieję,
że ten zabieg pozostaje w zgodzie z tym, o czym mówili wczoraj
Emanuel i Bartek :-) Do zobaczenia!</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsIs8LTNibArz8dVlaDQcOE2ldF2m9q0a_yTA0rPYtkdvWrbWtzEf89634MGW0sl9Pnn3KI3om7GJAYcLYgt9_8GOTqCCDBUuxNwKJmfpREgKVgBdoWv7tiF-zc2iyDgFPttcElbgcyU7r/s1600/moje.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsIs8LTNibArz8dVlaDQcOE2ldF2m9q0a_yTA0rPYtkdvWrbWtzEf89634MGW0sl9Pnn3KI3om7GJAYcLYgt9_8GOTqCCDBUuxNwKJmfpREgKVgBdoWv7tiF-zc2iyDgFPttcElbgcyU7r/s400/moje.jpg" width="266" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%;">
<br /></div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-81134217173901686422012-12-09T23:26:00.000+01:002012-12-15T12:09:54.611+01:00Salon Ciekawej Książki w Łodzi - relacja<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Łódzki
Salon Ciekawej Książki dobiegł końca. Bilans pobytu na pierwszych
targach książki, w których miałam okazję uczestniczyć, wypada
niejednoznacznie. Druga edycja Salonu przyciągnęła więcej
odwiedzających niż poprzednia (informacja pochodzi od
organizatorów), ale trudno nie zauważyć, że łódzkie targi są
dopiero w trakcie budowania swojej marki. Na razie to impreza dość
skromna, zarówno pod względem przestrzeni, jaką zajmuje, jak i
ilości wystawców i zdarzeń towarzyszących. Moje wrażenia z
pobytu w Łodzi najłatwiej będzie mi chyba ująć w punktach.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-decoration: none;">
<b>1. ORGANIZACJA</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<ul>
<li><div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Organizatorzy
targów zaproponowali ciekawą ofertę spotkań z pisarzami, dlatego
jeszcze przed wyjazdem z Poznania zaplanowałam sobie harmonogram
rozmów, w których miałam zamiar uczestniczyć. Niestety, nie
cieszyły się one w ogóle powodzeniem. Dość powiedzieć, że na
spotkanie z wybitną reporterką, Lidią Ostałowską, przyszło ok.
10 osób i był to, jak miało się okazać, frekwencyjny sukces. W
spotkaniu z Kają Malanowską, autorką dobrych i bardzo dobrych
przecież książek, uczestniczyłam tylko ja i pewna starsza pani.
Zrobiło się kameralnie, pisarka zaprosiła nas do stolika i tak
sobie rozmawiałyśmy w czwórkę. Mam także ochotę ponarzekać
trochę na strategię komunikowania się organizatorów z
czytelnikami. Część spotkań odwołano, a mimo to na ekranach
przy poszczególnych salach nie można było dopatrzyć się takiej
informacji;</div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Małe
targi sprzyjają chyba bardziej drobnym wydawnictwom – nie giną
one wizualnie w morzu rozkrzyczanych, marketingowo agresywnych
stoisk, łatwiej wyłowić je w tłumie;</div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Łódzkie
targi nie były łaskawe dla łowców autografów – książki
podpisywało zaledwie kilkoro autorów, głównie pozycji dla
dzieci;</div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Co
prawda przyjechałam na targi dopiero w sobotę, ale słyszałam od
wydawców, że piątek był pod względem frekwencyjnym fatalny! Być
może w przypadku małych targów, budujących dopiero swoją
renomę, zasadne byłoby ograniczenie czasu ich trwania do weekendu;</div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Kiedy
czytałam relacje czytelników z pobytu na targach w Warszawie czy
Krakowie, często powtarzało się w nich uskarżanie na tłok,
zaduch, kolejki. W Łodzi nie występował żaden z tych
kłopotliwych czynników. Możliwy był indywidualny kontakt z
wydawcą, ba, niektórzy byli go nawet bardzo spragnieni (czyżby
wynudzili się w piątek?:-))!</div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Przyjechałam
na targi spragniona książek w atrakcyjnych cenach. Wiele z nich,
owszem, kosztowało mniej niż w księgarniach stacjonarnych, ale
już nie mniej niż w sklepach internetowych. Niektóre wydawnictwa
nie oferowały żadnego rabatu i to już uważam za zdecydowaną
przesadę;</div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Chciałabym
podkreślić wyraźnie, jak wiele dobrego dzieje się na rynku
literatury dla dzieci. Dopiero na targach miałam okazję przyjrzeć
się temu, co współcześnie proponuje się najmłodszym
czytelnikom. Wiele wydawnictw stawia na książkę artystyczną i
pięknie im to wychodzi. W ostatniej „Polityce” Justyna
Sobolewska przekonywała, że mali wydawcy, dbający zarówno o
tekst, jak i szatę graficzną, narzucają standardy większym
graczom na rynku. Zdaje się, że miała w tym względzie rację.
Książki Albusa, Hokus-Pokus, Wytwórni, Entliczka, Tataraku,
iKropki czy Ładnego Halo tak „drażniły” moje zmysły, że
miałam ochotę nabyć drogą kupna stosy książek dla dzieci, choć
sama dzieci nie mam;</div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Fajnym
pomysłem było urządzenie w holu targów „Gralni” – miejsca,
w którym za darmo można było pograć w gry planszowe, a potem
ewentualnie je zakupić. Widziałam, że cieszyło się ono
niesłabnącym powodzeniem;</div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Mimo
pewnych niedostatków Salonu Ciekawej Książki, o których
pisałam przed chwilą, cieszę się, że każde większe miasto
ma ambicję zorganizowania własnych targów książki. Chcę
wierzyć, że to sygnał poprawy statusu książki i czytelnictwa w
Polsce!</div>
</li>
</ul>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>2.
SPOTKANIA</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Z powodów opisanych powyżej, ostatecznie wzięłam udział tylko w
dwóch spotkaniach z autorkami: Kają Malanowską i Lidią
Ostałowską. Ostałowska wywarła na mnie ogromne wrażenie, jest
bowiem dziennikarką magnetyczną, charyzmatyczną, refleksyjną –
wybitną. Prowadząca rozmowę Joanna Podolska pytała o to, jak
powstawały kolejne jej książki, w tym najnowsza, zatytułowana
„Bolało jeszcze bardziej” – zbiór opowieści o Polsce, kraju
„wiecznej transformacji”. Znalazły się w niej dwa teksty o
Łodzi i to one stanowiły pretekst do wymiany refleksji na temat
warsztatu pracy reportera, fenomenu polskiej szkoły reportażu czy
przyszłości tego gatunku. Słusznie zwracała Ostałowska uwagę,
że niewiele pisze się i wydaje o Polsce, że reportaż literacki
podryfował gdzieś poza jej granice, w kierunku Czech, Turcji,
Izraela. Tymczasem dzieją się u nas rzeczy ciekawe, ważne, lecz
często, jak w tytule, bolesne. Taka już rola reportera –
konstatowała dziennikarka, że poznaje miejsca, miasta, problemy z
najgorszej strony. Zapytana o to, jak udaje jej się zdobyć zaufanie
swoich bohaterów, tak że zgadzają się przed nią uzewnętrznić,
Ostałowska zauważyła, że ludzie tak naprawdę lubią mówić o
sobie, zwłaszcza że mało rozmawiają ze sobą w rodzinach. Trafne
to i smutne. Ze spotkania z panią Lidią wyszłam z poczuciem, że
chociażby dla niego warto było do Łodzi przyjechać.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>3. ŁUPY</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Nie mogło być inaczej – przywiozłam z targów kilka łupów
książkowych! Zamiast fotografią własną, posłużę się przy ich
prezentacji zdjęciami pochodzącymi ze stron wydawnictw – trudno o
tej porze (23.00) o dobre światło:-):</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<ul>
<li><div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Józef Wilkoń „Psie życie” – mój absolutny faworyt!
Zakochałam się w tej książce od pierwszego wejrzenia i kupiłam
ją sobie, choć to teoretycznie... pozycja dla dzieci. Wilkoń
opowiedział niesamowitymi ilustracjami (zdjęcia wykonanych przez
autora rzeźb!) o relacji człowieka i psa, w idealnych proporcjach
mieszając smutek i piękno; </div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi78Sz1uVuBdxOExjcr6rAlwqa8BrG37SAbhCI3mIvJrpu7Q8Vn67QgrEsd2STqoccE94F6RXxiUT01M13snjdHs2tJjWWvzTr6Ov1Ki9SV54oD5d_Do4L1vc00ODj3c9nwfYYNRGkmBAYB/s1600/psie+2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi78Sz1uVuBdxOExjcr6rAlwqa8BrG37SAbhCI3mIvJrpu7Q8Vn67QgrEsd2STqoccE94F6RXxiUT01M13snjdHs2tJjWWvzTr6Ov1Ki9SV54oD5d_Do4L1vc00ODj3c9nwfYYNRGkmBAYB/s200/psie+2.jpg" width="181" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">http://www.hokus-pokus.pl</td></tr>
</tbody></table>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Lidia Ostałowska „Farby wodne” i „Bolało jeszcze bardziej”
– zakup konieczny, zwłaszcza po niezwykle inspirującym spotkaniu
z autorką;</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGjnpdbBqMeCCzybsXE2ZTfxPTno3judFMzEWm39vC0le855Uf3jTcQ_pbSibIP1a_1DBXyjgwGWSrYWwnLXScFgRmxGd6OWVakribUbTJdWKAXHvCL8g_wDX6N5xQ27H6poEVuLBztOG0/s1600/farbywodne.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGjnpdbBqMeCCzybsXE2ZTfxPTno3judFMzEWm39vC0le855Uf3jTcQ_pbSibIP1a_1DBXyjgwGWSrYWwnLXScFgRmxGd6OWVakribUbTJdWKAXHvCL8g_wDX6N5xQ27H6poEVuLBztOG0/s200/farbywodne.jpg" width="128" /></a></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR-yerxr6sE2vGJzLPgR7neqWyHZ88UjEp_LglSYJlKF-3G9EA4SvbQOYYSgjbcID3p4xmK44ZFTTAR9zjjcrp4UYACT0oVWGJdSTY2zGk4pwN-mszOlQEKqC8GqE_fT1bMz_ycW2JihNK/s1600/bolalo_jeszcze.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR-yerxr6sE2vGJzLPgR7neqWyHZ88UjEp_LglSYJlKF-3G9EA4SvbQOYYSgjbcID3p4xmK44ZFTTAR9zjjcrp4UYACT0oVWGJdSTY2zGk4pwN-mszOlQEKqC8GqE_fT1bMz_ycW2JihNK/s200/bolalo_jeszcze.jpg" width="128" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">http://czarne.com.pl</td></tr>
</tbody></table>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
</li>
<li><div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Warren FitzGerald „Krzykacz z Rwandy” i Jane Borodale „Księga
ogni” z Domu Wydawniczego Mała Kurka – nie znałam tego
wydawnictwa, dopóki nie spojrzałam na listę wystawców targów w
Łodzi. Weszłam na stronę internetową Małej Kurki i... udało
jej się mnie zaintrygować. Jedno ze stoisk, na którym można było
kupić książki w naprawdę atrakcyjnych cenach;</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6-0obTvuB20iOQw36gQJD8_-4l1HRUZJJ6uemEXFMRmM3FeSMtsi-NlaBCAvlAF8uAmnBFM5oWxBdyOzLpy_jRhXVwvbLa18MzsnzPP52Cc1OQIAGAD_YbtveEoOOq36NzdJn8ZbEO8CG/s1600/krzykacz.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6-0obTvuB20iOQw36gQJD8_-4l1HRUZJJ6uemEXFMRmM3FeSMtsi-NlaBCAvlAF8uAmnBFM5oWxBdyOzLpy_jRhXVwvbLa18MzsnzPP52Cc1OQIAGAD_YbtveEoOOq36NzdJn8ZbEO8CG/s200/krzykacz.jpeg" width="129" /></a></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFFaXe76DAKSH-NY9x2yEB8zJVnjUpiBPSy3LpCQxJdXC6bcufNV4Ne-34I3jLGM0NuKcRCAqFeC0uo4H5soSv2_jZz9tgtzPait5FIbNavVRKP4nI-4atOhoUxWTHo2865JqmHf3R4E6t/s1600/ksi%25C4%2599ga+ogni.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFFaXe76DAKSH-NY9x2yEB8zJVnjUpiBPSy3LpCQxJdXC6bcufNV4Ne-34I3jLGM0NuKcRCAqFeC0uo4H5soSv2_jZz9tgtzPait5FIbNavVRKP4nI-4atOhoUxWTHo2865JqmHf3R4E6t/s200/ksi%25C4%2599ga+ogni.jpg" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">http://www.malakurka.pl</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<span id="goog_664374151"></span><span id="goog_664374152"></span></li>
<li><div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Mo Yan „Obfite piersi, pełne biodra” – z powodu Nobla...</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidsvgWnQybXzzAfirox6CtBb9vyRAwcGs_V_1S8xyhbV1BbqtIyxzcFOLy2VMHEGcpOZMplh3zF8Y9cnygTtWZk7nrscKd_feQseQkCEj4LVyErbS9WK9UJnHtEzoJ10nmRWzWDtWBkjzP/s1600/obfite.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidsvgWnQybXzzAfirox6CtBb9vyRAwcGs_V_1S8xyhbV1BbqtIyxzcFOLy2VMHEGcpOZMplh3zF8Y9cnygTtWZk7nrscKd_feQseQkCEj4LVyErbS9WK9UJnHtEzoJ10nmRWzWDtWBkjzP/s200/obfite.jpg" width="134" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">http://www.wab.com.pl</td></tr>
</tbody></table>
</li>
</ul>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-84705319560204811572012-11-27T23:15:00.001+01:002012-11-28T09:17:11.633+01:00Klub 27, „czyli śmierć tworzy artystę”<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXhYxodGbeSvwQUrlu9dc1VUAE4wESVddpwSffhj0eZ-YoOPrzF74S9zgBttSStQNq7Gl_w87aticKoNQnEbGUKQ4wfYFbVdX4WFCMu9OltKPwj2pHbu3JKFRzdnNq_h-0Zkzfds3UOmZx/s1600/27.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXhYxodGbeSvwQUrlu9dc1VUAE4wESVddpwSffhj0eZ-YoOPrzF74S9zgBttSStQNq7Gl_w87aticKoNQnEbGUKQ4wfYFbVdX4WFCMu9OltKPwj2pHbu3JKFRzdnNq_h-0Zkzfds3UOmZx/s200/27.jpg" width="126" /></a></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b>A.
Salmela „27, czyli śmierć tworzy artystę”</b><br />
<b>Przełożyła: Iwona Kiuru </b></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b>Wydawnictwo
W.A.B.</b></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b>Warszawa
2012</b></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Choć
pewnie świadczyć to będzie o moim popkulturowym opóźnieniu,
przyznam się tutaj wprost i szczerze, że o istnieniu Klubu 27
usłyszałam po raz pierwszy dopiero po śmierci Amy Winehouse, mając
na karku lat – nomen omen – 27. Bohaterka książki Alexandry
Salmeli pragnie dołączyć do „elitarnego” grona tych, którzy
żyli intensywnie i odeszli młodo. Śmierć w końcu – jak głosi
tytuł powieści – tworzy artystę. A Angie za artystkę pragnęłaby
uchodzić. Oczekiwań od świata nie ma wielkich – ot, napisać
jedno wiekopomne dzieło, odejść spektakularnie w glorii i chwale i
żyć już wiecznie w pamięci potomnych. To, co łatwo sobie
wymarzyć, trudniej jednak zrobić. Młoda adeptka sztuki pisarskiej
męczy się i poci, a jedyne na co może liczyć, to zgryźliwe
recenzje przyjeciela. Na dokładkę rzeczywistość dopomina się o
swoje – uczelnia o pracę magisterską, ojciec lamentuje nad
brakiem celu życiowego córki, babcia naciska na znalezienie
„porządnej” pracy, czyli takiej, w której zarabia się
pieniądze (próby literackie nie mieszczą się w tej kategorii), a
starsza siostra, „zawsze tak rozsądna i efektywna” (s. 118),
traktuje ją z wyższością osoby jasno zdefiniowanej. W tym
kontekście wyjazd Angie na fińską wieś, aby tam ogarnąć chaos
panujący w jej głowie i życiu, jest próbą wykrzyczenia: „A
dajcie mi wszyscy święty spokój!”. Książka Salmeli ma jeszcze
jedną „cichą” bohaterkę – Piię, mieszkankę domu w środku
lasu, żonę Marko, matkę trójki dzieci i właścicielkę
terenowego Opla. Równie zagubioną co Angie, choć trochę inaczej,
bo zamkniętą już w konkretnej roli. Jeśli wierzyć jednemu z
narratorów – żyjącą w świecie iluzji: iluzji szczęścia,
doskonałości, dziarskości. Spotkanie tych dwóch kobiet,
początkowo sobie niechętnych, wywróci wiele spraw do góry nogami.</div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
„27, czyli śmierć tworzy artystę” to historia kobiecego
poszukiwania własnej tożsamości i odrębności. Pragnienie Angie,
by spłodzić genialne dzieło i umrzeć młodo, jest niczym więcej,
jak rozpaczliwą próbą zdefiniowania siebie, wejścia w jedną z
gotowych ról. Dlaczego akurat taką – to już zupełnie inna
kwestia. Piia z kolei, jak zauważa narratorka „Zawsze chciała być
inna, chciała być w szarym tłumie jedyną w swoim rodzaju myślącą
indywidualnością. Jej życie stało się jednak pasmem połowicznych
rozwiązań. Chciała być obecna, ale nie była w stanie się w nic
zaangażować. Chciała podróżować, ale nie potrafiła zostawić
za sobą starych śmieci. Chciała utonąć w miejskim wirze, ale
tęskniła za spokojem duszy. Chciała się przeprowadzić do lasu,
by oczyścić umysł, ale nie radziła sobie poza granicami miasta.
Chciała być ekologiczna, ale była zbyt wygodnicka. Chciała zostać
aktywistką, ale nie mogła znieść ludzi” (s. 23). Obydwie
kobiety projektują utopijne wizje swojego życia, a kiedy trzeba
przejść od słów i wyobrażeń do czynów, okazują się zbyt
słabe, niepewne, kiepsko zdeterminowane. Sięgając po to, co
niedostępne, zyskują usprawiedliwienie dla swojej porażki. Zwalnia
je to także z konieczności mierzenia się z tym, co tu i teraz.
Problem tożsamości był już w literaturze wielokrotnie podnoszony
i w tej kwestii słowacka pisarka nie mówi nam nic oryginalnego.
Zaskakuje natomiast dystansem, z jakim traktuje swoje bohaterki.
Potrafi być wobec nich bezceremonialna i złośliwa. Bez mrugnięcia
okiem obnaża ich wady i słabości, stawia w krępujących
sytuacjach. Nie można natomiast powiedzieć, że ich nie lubi, z tym
że jest to tzw. „szorstka przyjaźń”. Wszystko to sprawia, że w „27, czyli śmierć tworzy artystę” dominuje raczej ton lekki,
zabawno-ironiczny, trochę komediowy. Nie wszystkie książki świata
muszą być oczywiście śmiertelnie poważne, poczucie humoru i
cięty język cenię sobie u pisarzy niezwykle wysoko, ale w tej
zabrakło mi jednak głębi. Mam wrażenie, że eksperymenty
formalno-językowe przysłoniły tu sedno sprawy. Trzeba bowiem
wspomnieć jeszcze, że oryginalna jest w tej powieści narracja –
oprócz głównej bohaterki, głos zabiera jeszcze trzech narratorów
– i ludzi, i, o dziwo!, przedmiotów. Obserwowanie ludzkich relacji
z perspektywy terenowego Opla jest doprawdy pouczające. Pan
Prosiaczek, różowa maskotka, tryska wiecznym optymizmem. Kasandra
zaś... niech pozostanie tak tajemnicza, jaką jest przez dużą
część książki. Zastosowanie wielogłosowości było ciekawym
pomysłem, choć szkoda, że nie wykorzystano możliwości tego
narzędzia do pokazania pogłębionego portretu bohaterów. Przyznam
szczerze, że nie do końca rozumiem, czemu akurat ta książka
spotkała się w Finlandii z tak entuzjastycznym przyjęciem. Być
może pisząca po fińsku Słowaczka, obca, a jednak „swoja”,
nazwała jakieś fińskie bolączki, kompleksy, współczesne
dylematy. Jeśli tak – pozostaje to dla mnie nieczytelne, przede
wszystkim ze względu na małą znajomość tego kraju. Podsumowując:
„27, czyli śmierć tworzy artystę” to całkiem udany kawałek
prozy, choć we mnie pozostawił niedosyt. W Serii z Miotłą czytałam książki zdecydowanie lepsze, ta raczej trafi
na półkę z etykietą „miotłowego” przeciętniaka.
Tylko tyle i aż tyle.</div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-75629474537672912542012-11-23T20:02:00.004+01:002013-01-16T10:54:55.702+01:00Niewysłany list do A.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitlJkwhhrPrh1CeCDWeMrG75670F7Zq8I07u6nNQSUj9T5MXS0UY497YP1WiUqY6xkvOhx1dl6LU4uIdobPIy1wokItLfPLr2UHyuH14qacLA5GTQaMgb60-AGcF6PzPAh-zE1i2onzElA/s1600/kruchy.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitlJkwhhrPrh1CeCDWeMrG75670F7Zq8I07u6nNQSUj9T5MXS0UY497YP1WiUqY6xkvOhx1dl6LU4uIdobPIy1wokItLfPLr2UHyuH14qacLA5GTQaMgb60-AGcF6PzPAh-zE1i2onzElA/s200/kruchy.jpg" width="128" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>A.
Wojtacha „Kruchy lód. Dziennikarze na wojnie”</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Carta
Blanca Sp. z o.o. </b>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Grupa
Wydawnicza PWN</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Warszawa
2012</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Pani Anno!</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
15 listopada br. po raz pierwszy przeczytałam w Internecie o
ponownym zaostrzaniu się konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Dzień
wcześniej skończyłam lekturę Pani debiutanckiej książki –
otwartej i szczerej relacji o życiu korespondenta wojennego.
Pomyślałam od razu: pewnie znowu spakuje się Pani w ciągu
kilkunastu minut i bez mrugnięcia okiem wyjedzie w ten zapalny
region świata – jak ten uzależniony na głodzie, który ma szansę
otrzymać wreszcie swój narkotyk. Często Pani tę analogię w
„Kruchym lodzie” przywoływała – musi być bardzo adekwatna i
trafna! Rozdział poświęcony konfliktowi w Strefie Gazy odebrałam
jako szczególny – Pani, twarda na co dzień babka, która nie
pozwoli sobie w kaszę dmuchać (nawet rosyjskiemu komandosowi), dała
się ponieść emocjom – jakby tam przekroczono jakąś granicę,
która unieważnia priorytetowość zasady neutralności, zawodowego
dystansu. Notuje Pani: „(...) bombardowana jest teraz Gaza. Każdego
dnia pojawiają się informacje o zabitych i rannych. Szpitale w
Gazie są przepełnione. Lekarze nie nadążają operować, bo po
każdym ostrzale na oddziały trafia tyle ludzi, że brakuje rąk do
pracy. Nie ma też wody i prądu. Kilka dni po rozpoczęciu wojny
mówi się o kryzysie humanitarnym. Nie można nie zauważyć
dysproporcji między życiem tam a tu. Nie można, choćby nie
wiadomo jak patrzeć, choćby nie wiadomo jak przymykać oczy. Mnie
coraz bardziej to kłuje i już niebawem zostanę oskarżona o
antyizraelskie nastawienie” (s. 150). 15 listopada kolejny raz
poczułam jak to jest, kiedy literatura i życie splatają się w
mocnym uścisku.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Wątpię, abyśmy często zastanawiali się, my – widzowie
programów informacyjnych, czytelnicy gazet i serwisów
internetowych, kto tworzy relacje z odległych, pogrążonych w
konflikcie stron świata. Tak jakby istniał tylko komunikat, a nie
istniał jego nadawca. Przyparci do muru, pewnie wygłosilibyśmy
kilka frazesów na temat trudów i niebezpieczeństw takiej pracy.
Być może wielu przywołałoby nazwisko Waldemara Milewicza, który
zginął w Iraku w 2004 roku. Nie twierdzę, że korespondent wojenny
powinien pachnieć i błyszczeć, brylować na salonach i odgrywać
celebrytę. Pani swoją książką sprawiła natomiast, że reporter
zyskał twarz i podmiotowość, mój podziw i szacunek. A te należą
się Państwu jak psu zupa.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
W swojej książce opisuje Pani pracę podczas wojny
rosyjsko-gruzińskiej, izraelsko-palestyńskiej, misji w
Afganistanie, zamachów terrorystycznych w Indiach oraz strajku na
lotnisku w Tajlandii. Zostało mi w głowie po lekturze „Kruchego
lodu” kilka obrazów, które tak szybko chyba nie znikną.
Mężczyzna z córeczką na rękach, uciekający z płonącego Gori.
W pewnym momencie dziecko budzi się i zaczyna bezgłośnie płakać,
wyrażając swój lęk grymasem twarzy i strumieniem łez. Pani –
instynktownie – podaje mu butelkę z wodą, mała uspokaja się.
Oszalały z przerażenia pies, który próbuje schronić się przed
hukiem wystrzałów i spadających bomb w Pani samochodzie, a później
nie chce z niego wyjść. Dzieci z Gazy, które przyjechały do
Polski na rehabilitację. Kiedy podczas spaceru w parku usłyszą
nagle helikopter, pobiegną co sił w nogach do najbliższego budynku
i położą się pod ścianami. Jeroen, dziennikarz holenderskiej
telewizji, opłakujący śmierć swojego operatora i przyjaciela.
Kilka scen, w których zamyka się totalność i okrucieństwo wojny.
Jak to na dłuższą metę wytrzymać?</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Sposobów jest kilka. Można przełączyć się na „tryb
terminatora” - „wypracowany system odcinania się od śmierci”
(s. 9). Nie czuć, nie myśleć, nie płakać. Relacjonować,
wykonywać swoją pracę. „Wojna w zasadzie wszędzie wygląda tak
samo” (s. 184). Wymyślać głupie, makabryczne, czasem okrutne
żarty – bo rozładowują napięcie. Nie ruszać się bez
towarzystwa znieczulacza – butelki z alkoholem. Czy wśród
korespondentów wojennych częściej występują nałogi? Być
fascynatem swojego zawodu – oto metoda najskuteczniejsza, lecz
wprowadzająca jednocześnie w sytuację reportera pewną
dwuznaczność: pragnie on bowiem dla siebie tego, co innym przynosi
śmierć i zniszczenie. Wbrew rozsądkowi, bliskim, rozpadającym się
związkom. Mimo dojmującej czasami bezsilności i bezradności. Może
dlatego w „Kruchym lodzie” korespondenci wojenni zyskują miano
„wojennych ćpunów” (s. 12), „najedzonych wysłanników”,
„wojennych turystów” (s. 63) czy też „turystów masakry”
(s. 102).</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Nie sposób nie zadać pytania: dlaczego? Pani też często się nad
tym w swojej relacji zastanawia. Co sprawia, że człowiek pragnie
być tam, gdzie jego istnienie jest zagrożone? Że jedzie w sam
środek piekła na ziemi, gotowy zmierzyć się z cierpieniem ofiar?
Ba, że kiedy tylko dowie się o wybuchu nowego konfliktu, wracają
mu siły, energia, poczucie sensu?! W towarzystwie śmierci na pewno
intensywniej odczuwa się życie. Można też mówić tu o pewnego
rodzaju uzależnieniu. Bliżej mi jednak do „interpretacji
tożsamościowych”, które Pani proponuje, choć pewnie dziwnie
zabrzmi to, że na wojnie można odnaleźć siebie, skonfrontować
się ze swoimi lękami i oswoić je, zakrzyczeć niepokój. Inna to
już sprawa – cena, jaką się za to płaci. Nie bez powodu
przywołuje zapewne Pani postać Kevina Cartera, autora słynnego
zdjęcia maleńkiej Sudanki i czyhającego na nią sępa, któremu
„kruchy lód pod stopami pękł” (s. 220).</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Oprócz podziwu i szacunku, jest we mnie też wiele wątpliwości –
nie tyle względem Pani książki, co obecności dziennikarzy na
wojnie w ogóle. Media, przekonane o swojej doniosłej roli, trochę
się nam współcześnie rozbestwiły. Informowanie społeczeństwa o
międzynarodowych konfliktach jest misją szlachetną, a w dobie
globalizacji – nawet konieczną. Kiedy jednak irytuje się Pani, że
władze indyjskie nie kontaktują się z korespondentami w sprawie
hotelu zaatakowanego przez terrorystów, myślę sobie: oddajmy
pierwszeństwo sprawom najważniejszym. A do nich należy zdrowie i
życie ludzi, a nie dopieszczanie mediów. Kiedy próbuje się Pani
dostać drzwiami i oknami do szpitali, aby nagrać rozmowę z
ofiarami, również czuję opór. Osobną kwestią pozostaje to, na
ile obecność mediów prowokuje strony konfliktu do tego, aby
wykorzystać je jako bezpłatny kanał transmisji swoich idei,
wartości czy krzywd, przyczyniając się w ten sposób do eskalacji
przemocy. Mimo tych wątpliwości, dziękuję Pani za tę książkę,
która trzymała mnie dwie doby w czytelniczym uścisku. Mam
nadzieję, że szczerość zawsze pozostanie w cenie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="RIGHT" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Z pozdrowieniami,</div>
<div align="RIGHT" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
I.L.<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Za egzemplarz książki dziękuję portalowi:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjJ4onTdjDBMcrJFZ_aGihfRZ5x0ITRiTJzPCA9GV6Uz_1myAWcuRluAkYhnyj5kHeHUkoEESOCVonM85yRmPmWX-P9MRlupZ56f2t0abMg9NL82xEINjGaqlLAY5Jy5kya7IChFfIs4x6/s1600/lektury.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjJ4onTdjDBMcrJFZ_aGihfRZ5x0ITRiTJzPCA9GV6Uz_1myAWcuRluAkYhnyj5kHeHUkoEESOCVonM85yRmPmWX-P9MRlupZ56f2t0abMg9NL82xEINjGaqlLAY5Jy5kya7IChFfIs4x6/s200/lektury.jpg" width="140" /></a></div>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
</div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-22987315574573513662012-11-13T15:58:00.001+01:002012-12-04T16:42:05.159+01:00„Mięso” Dominiki Dymińskiej - kontrowersyjny debiut<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaZQmVqQiD3yGjJe9D5YlpkDdjXh_eY_XViZVHZl98e0EFtWrUx_zXqnlpONsqyd-CB0p78jV8f8c4LnUaywx2PvZywCRqR7RlyyE5v7NBeJL2HwpzRFI43vWtiuvS1uPv2LJVOnpJ8t7C/s1600/mieso_okladka_300px.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaZQmVqQiD3yGjJe9D5YlpkDdjXh_eY_XViZVHZl98e0EFtWrUx_zXqnlpONsqyd-CB0p78jV8f8c4LnUaywx2PvZywCRqR7RlyyE5v7NBeJL2HwpzRFI43vWtiuvS1uPv2LJVOnpJ8t7C/s200/mieso_okladka_300px.jpg" width="128" /></a></div>
<b>D. Dymińska
„Mięso”</b><br />
<b>Wydawnictwo
Krytyki Politycznej</b><br />
<b>Warszawa 2012</b><br />
<!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:"Times New Roman";}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
Kiedy
przeczytałam na blogach moich ulubionych recenzentów dwie krytyczne opinie na
temat debiutu Dominiki Dymińskiej pt. „Mięso”, nieświadomie założyłam sobie, że
pewnie i ja ocenię go nisko. Dlatego piszę to z niejakim zdziwieniem: wcale nie
uważam tej książki za złą, a może nawet za dobrą. Dość powiedzieć, że odkąd
skończyłam ją wczoraj rano, nie umiem wyrzucić jej z głowy, gdzie drąży sobie
ścieżki w różnych kierunkach. Zdaję sobie sprawę, że jest to lektura mocna,
nieprzyjemna, a przez niektórych może być uznana za obrazoburczą. Dużo w niej
seksu, fizjologii, przypadkowych znajomości. Gdyby szukać jej literackiego czy
filmowego pierwowzoru, byłby nim raczej obraz „Galerianki” Katarzyny Rosłaniec
niż cykl „Jeżycjada” Małgorzaty Musierowicz. Co prawda główna bohaterka nie
sprzedaje swojego ciała za pieniądze, ale można chyba powiedzieć, że sprzedaje
je za imitację uczucia i chwilowe złudzenie akceptacji. Nie mam zwyczaju ani
potrzeby, aby podejmować się w pierwszym odruchu oceny moralnej postaci, a tym
bardziej autorki. Jeśli 21-letniej debiutantce udało się uchwycić jakiś
fragment bolesnej rzeczywistości, wolę pytać o to, jaka ta rzeczywistość jest i
dlaczego taka jest.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
„Mięso” to w
gruncie rzeczy historia o trudnym dorastaniu i młodzieńczym zagubieniu.
Dominika, nastoletnia bohaterka, nie akceptuje siebie, a zwłaszcza swojego
ciała. Uważa, że jest gruba, brzydka, nie warta miłości. Boryka się z kpinami
ze strony rówieśników, a jako metodę pocieszenia stosuje kolejną porcję
jedzenia. Rodzina trochę ją wspiera, ale najczęściej zajęta jest swoimi
sprawami. Rodzice rozwiedli się, kiedy miała siedem lat. Wzmianka o ojcu
pojawia się w książce raz, matka zaś próbuje najczęściej układać sobie życie na
nowo, co wychodzi jej raz lepiej, raz gorzej. Szkoła jest miejscem, którego
raczej się unika, a klasowe wycieczki koszmarem odosobnienia. Brzmi jak banał?
Schemat? Jak opowieść dla dorastających panienek, podszyta egzaltacją? Na
pierwszy rzut oka – tak. Dominika odkrywa jednak „dobrodziejstwo”
bezprzewodowego Internetu i wsiąka w świat portali społecznościowych,
randkowych, czatów. Flirtuje z mężczyznami, prowadzi erotyczne gry, przesyła im
„foto z cyckami na wierzchu” (s. 27). W końcu przekracza granicę, dzielącą ją
być może od tysięcy nastolatek, które też wykorzystują Internet do nawiązywania
wirtualnych kontaktów – zaczyna umawiać się na seks z poznanymi w sieci
facetami. I wreszcie dostaje to, czego tak bardzo pragnęła – akceptację,
poczucie bycia piękną, atrakcyjną, pożądaną. Niebezpieczne połączenie.</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
Debiut Dominiki
Dymińskiej wywołał we mnie bardzo emocjonalną reakcję i sama dociekam, gdzie
tkwią jej źródła. Być może chodzi o to, że pracuję z młodzieżą licealną, a z
racji zawodu mam dostęp do jej intymnych problemów. Jeśli nie pamiętamy, co
sami przeżywaliśmy w okresie dorastania albo udało nam się przetrwać go
wyjątkowo spokojnie, książka Dymińskiej może wydawać się pornograficzną
fantastyką. Z mojej perspektywy jest niestety bardziej realna, niż chcielibyśmy
myśleć. Zagubienie, niepewność i niskie poczucie własnej wartości manifestują
się na różne sposoby, a czasami błahy (z dorosłej perspektywy) czynnik decyduje
o wyborze takiej, a nie innej ścieżki radzenia sobie z „bólem istnienia”. Wielu
młodych ludzi – wrażliwych i kruchych – nie nadąża za światem, w którym
przytłacza ich strumień informacji, bodźców i zmian. Relacje rodzinne zbyt
często zawodzą jako źródło wsparcia. „Potencjał kryzysowy” tego okresu życia
jest więc współcześnie ogromny. Myślę też, że „Mięso” wywarło na mnie takie
wrażenie, ponieważ to dobrze napisana historia – psychologicznie wiarygodna, realistyczna,
autentyczna w swojej dramatycznej wymowie. Autorka posługuje się językiem
prostym, codziennym, ale mam takie poczucie, że to dlatego, że tak wybrała, a
nie dlatego, że inaczej nie potrafi. Niektóre fragmenty zdradzają zresztą, że
ma dryg językowy. Uważam natomiast, że duży błąd popełniono na okładce książki,
porównując Dymińską do Herty Müller – <i><span style="color: black; font-style: normal;">stawianie obok siebie w jednym szeregu 21-letniej debiutantki i utytułowanej
pisarki jest sporą przesadą, jeśli komuś szkodzącą bardziej (bo tak
niewiarygodną, że od razu dystansującą, a nawet denerwującą), to z pewnością
początkującej autorce. Być może chwyt ten spowodował nadmierny wzrost oczekiwań
czytelników. Nie warto jednak </span></i><span style="color: black; font-style: normal;">zbytnio</span><i><span style="color: black; font-style: normal;"><i> </i>przywiązywać się do tego „incydentu marketingowego” i
rzeczowo spojrzeć na debiut Dymińskiej. Mnie<i> </i>wydaje się on obiecujący, z tym
założeniem, że jej potencjał pisarski zweryfikuje druga książka. </span></i></div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-9119502888391388492012-11-05T19:45:00.000+01:002012-11-05T19:46:53.033+01:00„Jeszcze dzisiaj nie usiadłam”<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-V291ULPJ_EFqmwSGJc4wH82ppxmWuanfdxdozNXcNvBmyPZiPuYtuRiTRVXJQnZINAaMoVxTRKHzVv1dyJCZelfE1FUirWg_Z4LjfHjwaAaCL6rOIYuvE2-AJY9yjbwvdPu7Db_QwRYV/s1600/Jeszcze-dzisiaj.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-V291ULPJ_EFqmwSGJc4wH82ppxmWuanfdxdozNXcNvBmyPZiPuYtuRiTRVXJQnZINAaMoVxTRKHzVv1dyJCZelfE1FUirWg_Z4LjfHjwaAaCL6rOIYuvE2-AJY9yjbwvdPu7Db_QwRYV/s200/Jeszcze-dzisiaj.jpg" width="128" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>A.
Drotkiewicz „Jeszcze dzisiaj nie usiadłam”</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Wydawnictwo
Czarne</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Wołowiec
2011</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Bardzo podoba mi się tytuł książki Agnieszki Drotkiewicz. Bella
Szwarcman-Czarnota, jedna z jej rozmówczyń, podkreśla dwoistość
sformułowania „Jeszcze dzisiaj nie usiadłam”: odbijają się w
nim zarazem skarga, poczucie krzywdy, jak i duma z praktykowania
cnoty sumienności i pilności. W kontekście tego, że dużo mówi
się współcześnie o pracy, ale mało o pracowitości, lektura
wywiadów ze znanymi postaciami polskiego życia publicznego (nie
mylić z celebrytami!), które przeprowadziła autorka, skłania do
interesujących refleksji. Szukając bowiem recept na dobre życie,
właśnie aktywność zawodową wiele z nich najczęściej wskazywało
jako źródło poczucia sensu i produktywności. Nie o samej pracy
traktuje jednak ta publikacja, powiedziałabym raczej, że rozpięta
jest ona tematycznie między obowiązkiem a przyjemnością (choć te
dwie dziedziny nie muszą się wcale wykluczać!). Agnieszka
Drotkiewicz udowodniła, że podejmowanie kwestii fundamentalnych
(„Jak żyć?”), być może na pierwszy rzut oka naiwne,
straceńcze, właściwe egzaltowanym damom, ewentualnie poszukującej
swojej tożsamości młodzieży, jest niezwykle ożywcze i twórcze.
Nie tyle bowiem istotne są pytania, ile to, kto i jak na nie
odpowiada.<br />
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Drotkiewicz zaprosiła do rozmowy o życiu dziesięć osób. Jakim
kluczem kierowała się w ich doborze – nie wiem, być może
znaczenie miał tutaj fakt, że wszystkie zajmują się w ramach
swojej roli zawodowej pisaniem. Każde – podkreślam: KAŻDE –
spotkanie, zarejestrowane na kartach tej książki, dostarczyło mi
materiału do bogatej myślowej obróbki, a taką funkcję
motywacyjną lektur bardzo sobie cenię.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Bella Szwarcman-Czarnota, redaktorka i felietonistka czasopisma
„Midrasz”, pięknie opowiedziała o sile, jaką czerpie z
zakorzenienia w kulturze żydowskiej, z rytuałów porządkujących
życie codzienne, przy czym praktykuje to uczestnictwo
nieortodoksyjnie, raczej w zgodzie z duchem niż literą prawa
religijnego. Pokazuje ona, że pewne formuły, obyczaje, ceremoniały,
wykonywane w ten sam sposób przez stulecia, jeśli potraktuje się
je refleksyjnie, odczyta zaklętą w nich sens i metaforę, mogą być
czymś więcej niż tylko pustym gestem. Inspirujący jest, zawarty w
tradycji żydowskiej, nakaz ciągłego uczenia się, czytania,
rozwoju, pracy – czasem tak radykalnie uwewnętrzniany, że nie
pozwala odczuwać „bezcelowej” przyjemności. Zastanawiam się,
czy ta pracowitość, spostrzegana w kategoriach narodowych, kłująca
pewnie w oczy nieco mniej „zdyscyplinowanych”, nie przyczyniła
się w dawnych czasach do powstania stereotypu Żyda-lichwiarza,
oszusta, skąpca, „maszynki” do zarabiania i liczenia pieniędzy.<br />
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Monika Richardson to dla mnie najbardziej zagadkowa rozmówczyni
Agnieszki Drotkiewicz. Wywiad nie pozostawia wątpliwości, że jest
ona kimś więcej niż tylko „panią z telewizji” – gruntownie
wykształconą, inteligentną i refleksyjną kobietą. Ale... jest w
jej wypowiedziach jakieś irytujące zadęcie, zadzieranie nosa,
podprogowe budowanie opozycji pomiędzy elitą intelektualną, której
ona sama czuje się reprezentantką, a tymi, którzy powinni być
przez nią pouczani, kierowani. Skłoniło mnie to do postawienia
problemu: czy można samemu ogłosić się intelektualistą/ką, czy
też jest się nim/nią „z nadania”, tak jak autorytetem? Czy
mówienie o sobie „jestem intelektualistą/ką” jest przejawem
megalomanii czy raczej zdrowego poczucia własnej wartości? Mnie
wydaje się to jednak trochę żenujące.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
W wywiadzie z Basilem Kerskim, redaktorem naczelnym Magazynu
Polsko-Niemieckiego „Dialog” i dyrektorem Europejskiego Centrum
Solidarności, warto zwrócić uwagę na fragment poświęcony
Berlinowi – historii jego podziału i zjednoczenia. Ciekawe jest
to, jak miasto radzi sobie obecnie z powojenną traumą, jak
subtelnie i z klasą upamiętnia ślady przeszłości, nie
szantażując emocjonalnie swoich mieszkańców, dając im przestrzeń
na swobodne, beztroskie, spokojne życie. Rozmowa z Basilem Kerskim
dotyka też problemu wielokulturowości, zarówno na płaszczyźnie
jednostkowej, jak i państwowej.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Hanna Kowalczyk, wieloletni chirurg Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii
Urazowej Dziecięcej w Warszawie, opowiada o medycynie
bioinformacyjnej, którą zainteresowała się na pewnym etapie
swojego rozwoju i której w pełni się od tego czasu poświęciła.
Lekarka snuje wiele ciekawych refleksji na temat związków medycyny
akademickiej z niekonwencjonalną, zmian w relacji lekarz-pacjent,
zdolności ludzkiego organizmu do samoregulacji i samoleczenia,
zależności pomiędzy ciałem a umysłem. Najbardziej jednak
zaimponowała mi jej niezwykle wyostrzona świadomość – siebie,
swojej roli zawodowej, miejsca, w którym się obecnie znajduje – i
konsekwencja, z jaką podąża obraną przez siebie ścieżką.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Dorota Masłowska, z właściwą sobie, mam wrażenie, zadziornością,
szczerością i otwartością, dekonstruuje figurę „pisarza, który
odniósł sukces”. Choć brnę przez jej książki tak ciężko,
jak przez wysokie zaspy, ogromną frajdę sprawia mi czytanie jej
felietonów czy rozmów – uważam, że mądra i przenikliwa z niej
dziewczyna. Pisarka wychodzi z założenia, że sukces może być dla
artysty tak samo rujnujący, jak jego brak. Z jednej strony traci się
bowiem anonimowość, którą rozpaczliwie próbuje się chronić
[(„Musisz budować oficjalną wersję siebie, która cię wygłusza,
wygłusza twoją esencję niczym drzwi antywłamaniowe Gerda, i potem
nagle okazuje się, że sama do siebie też już nie możesz się
włamać” (s. 164)], z drugie strony zaś pojawiają się pokusy
natury finansowej [„telewizor, meble, mały fiat” (s. 164)].
Agnieszce Drotkiewicz zwierza się Masłowska z tego, jak próbowała
się przed rosnącą popularnością bronić i co z tego wyniknęło.</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Roch Sulima, antropolog i historyk kultury, znalazł się pod
obstrzałem dwóch rozmówczyń – w zadawaniu pytań i komentowaniu
rzeczywistości autorkę książki wspomogła, wzmiankowana wyżej,
Dorota Masłowska. Jak na autora bestsellerowej „Antropologii
codzienności” przystało, profesor mówi o „najbliższej ciału
koszuli” – o rzeczach, które gromadzimy, i o tym, co dzieje się
z nimi podczas przeprowadzki, kiedy tracą chwilowo swój intymny
charakter, bo stają się widoczne; o terytorialności
(„podłogowości”), cielesności i zmysłowości; o potrzebie
transcendencji, samotności w świecie nieustannej kreacji i
bezinteresownej rozmowie jako „towarze luksusowym”.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Zaprzestaję już tej wyliczanki, choć nie wspomniałam jeszcze o
Tessie Capponi-Borawskiej, Sylwii Chutnik, Ewie Wieleżyńskiej i
Agnieszcze Kozak. Kogo zaciekawiła tematyka sześciu pierwszych
rozmów, i na pozostałych się nie zawiedzie. Kto poczuł, że taka
formuła książki nie jest dla niego, tego i nazwisko Sylwii Chutnik
(Agnieszki Kozak... itd.) nie przekona ;-) Mnie w każdym razie
wywiady z mądrymi, ciekawymi ludźmi, którzy swoje już przeżyli i
przemyśleli (co niekoniecznie musi mieć związek z wiekiem),
porządkują świat i dają pewne oparcie – niezwykle cenne w
świecie wielu prawd, nieograniczonych możliwości i „wymienialnych”
tożsamości.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="font-weight: normal; line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
P.S. Projekt okładki książki „Jeszcze dzisiaj nie usiadłam” i
zawarte w niej rysunki przygotowała Marianna Sztyma, ilustratorka
publikacji „Oto kot” Wydawnictwa Albus, o której pisałam kilka
dni temu. Kolejny to przykład na to, że im więcej się wie, tym
więcej się widzi ;-)</div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-66832671686138117912012-11-01T17:30:00.000+01:002012-11-01T17:30:33.251+01:00Oddech<div style="text-align: justify;">
Szukałam na dzisiaj jakiegoś tekstu refleksyjnego, nastrojowego i do głowy przyszła mi Jolanta (córka Ireny, wnuczka Bronisławy, prawnuczka Ludwiki) Brach-Czaina, filozofka istnienia. Oto jeden z rozdziałów z tomu „Błony umysłu” (Wydawnictwo Sic, 2003), zatytułowany „Oddech” (podkreślenia moje):</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
„Wśród wszystkich czynności najważniejszą, bo najbardziej nierozerwalnie z nami związaną, jest oddychanie. <strong>Nie jeść mogłabym tygodniami, nie pić przez kilka dni, nie oddychać – zaledwie przez sekundy. A jednak często myślę o jedzeniu, a prawie nigdy o oddychaniu</strong>. Wciągam powietrze i wypuszczam, wciągam i wypuszczam. Bezmyślnie. Bez przerwy. I na tym, przede wszystkim, polega moja obecność w świecie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czasem zwracam uwagę na to, czym oddycham. Zwykle moją świadomość budzi jakiś zapach: perfum przechodzącej obok osoby, albo jedzenia, gdy jestem głodna. W ulicznym korku zaniepokojona wyziewami spalin pośpiesznie manipuluję wentylacją samochodu, by rozrzedzić trucizny, jakie wdycham. Właściwie tylko czasem, w lesie, w górach albo w polu i przy szczególnej pogodzie, zdarza mi się świadomie wciągnąć łyk powietrza i z przyjemnością zauważyć, że oddycham. Wówczas przez chwilę skupiam się na samej tej czynności. Błogie uczucie. Niestety, ten ważki i wspaniały proces najczęściej dostrzegam wówczas, gdy coś go zakłóca. A więc w doznaniu negatywnym. Gdy biegnę i brak mi już tchu. Wtedy mam nawet pretensje do oddychania, że mnie zawodzi. Tak bardzo nie potrafię oddzielić siebie od oddechu, że sprzeczność między jego wolą a moim rytmem zaskakuje mnie i boleśnie uderza. Te przykre chwile powodują przebudzenia uwagi, ale zdarzają się rzadko. Zazwyczaj traktuję oddech jak coś, co mi się należy, i nie myślę o nim.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<strong>Są takie miejsca, które opuściłam wiele lat temu, ale do dziś może nad nimi krążyć mój oddech</strong>. Oczywiście rozrzedzony, rozsnuty przez wiatr, wymieszany z oddechami innych, nie tylko osób, z którymi razem oddychałam, bo były tam też psy, a nocą dołączał do nas oddech traw i liści, a także pewnej pelargonii, która pachniała złośliwie zieleniną. <strong>Z mego oddechu zostały tam już pewnie tylko luźne cząstki w powietrznych przestrzeniach. Niektóre z nich mogły wielokrotnie stawać się częścią oddechu innych, nieznanych mi ludzi</strong>. W tym przypadku ich obcość trochę mnie niepokoi. Przecież oddech, źródło wewnętrznej energii, może być jakoś związany z moją tożsamością. <strong>Tymczasem tak to wygląda, jakby pewne elementy świata na chwilę stawały się mną, a potem ode mnie odlatywały i, znów przez moment, pozwalały komuś innemu budować siebie</strong>. Może nie trzeba zbytnio przywiązywać się do wyobrażenia własnej wyjątkowości, choć indywidualistom, jakimi jesteśmy, podobne myśli mogą wydawać się nieprzyjemne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A jednak sądzę, że można by pójść jeszcze dalej i zakwestionować powszechne przekonanie o istnieniu przepaści dzielącej nas – wyróżnionych życiem – od nieożywionych elementów świata. Przecież każdy oddech tę różnicę przezwycięża i znosi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<strong>Uczestniczymy w rzeczywistości powietrznej</strong>, której nie widzimy i na której zawisło nasze istnienie. Fakt ten wart jest chyba zastanowienia, bo może odciskać się na naszym stosunku do świata, formować wyobrażenia, postawy, uczucia. Oddechem łączymy się ze źródłem energii, którego nie widzimy, ale wiemy czy ufamy, że ono stale wokół nas jest. Ta zależność buduje zaufanie do świata, a nawet stwarza wrażenie, że on jest nasz. Jednocześnie niewidoczność powietrza – na którym przecież zasadza się nasze życie – jest niepokojąca, bo w sprawach podstawowych wolimy pewność rzucającą się w oczy. Wszechobecne, niewidzialne, władające życiem powietrze ma cechy przypisywane siłom wszechmocnym, choć nie myślimy o nim w ten sposób, i może leżeć u podstaw niejednego z boskich wyobrażeń” (s. 13-14).</div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-2731817061713843242012-10-29T17:27:00.000+01:002012-12-21T17:29:55.547+01:00Podoba mi się!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpI2j4cz4ml16EwVIMUSsXjzjMrx_aWDm91oM6LTojqjLC6ndK0f06f1KpbNempBmC1by-DdoOX2WlW8lGvpDDVQPhjxyR_fo2ZddPYombMYGFdk9Jm_seMoaXWGAlK5O_qtjvpBYLSZmx/s1600/oto+kot.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpI2j4cz4ml16EwVIMUSsXjzjMrx_aWDm91oM6LTojqjLC6ndK0f06f1KpbNempBmC1by-DdoOX2WlW8lGvpDDVQPhjxyR_fo2ZddPYombMYGFdk9Jm_seMoaXWGAlK5O_qtjvpBYLSZmx/s200/oto+kot.jpg" width="200" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>P.
Wierzba „Oto kot”</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Wydawnictwo
Albus</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Poznań
2012</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Podoba
mi się to, że Wydawnictwo Albus nie odcina kuponów od swoich
wcześniejszych sukcesów i podejmuje współpracę z coraz to nowymi
ilustratorami. Każdy artysta to inna kreska, inna koncepcja
graficzna, a więc ryzyko podejmowane wbrew formule, która już się
sprawdziła. Książkę „Oto kot”, mającą swoją premierę na
właśnie co zakończonych Targach Książki w Krakowie, zilustrowała
Marianna Sztyma, znana mi wcześniej z grafik zamieszczanych w
Wysokich Obcasach (ale też, jak się okazało po głębszym
rozpoznaniu, w Twoim Stylu, Zwierciadle, Newsweeku czy Czasie
Kultury). „Co jedzą ludzie” (ilustr. Agnieszka Popek-Banach i
Kamil Banach), „Draka Ekonieboraka” (ilustr. Emilia Dziubak) i
najnowszy „Oto kot” to trzy zupełnie różne propozycje, a każda
na swój sposób interesująca.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Podoba
mi się, kiedy autorzy książki szanują swojego młodego
czytelnika, oferując mu produkt wysokiej jakości. Fakt, że
publikacja skierowana jest do dzieci, nie oznacza, że można sobie
odpuścić, skorzystać z kilku utartych schematów, zaprawić je
różem i lukrem – i puścić w obieg. Książka artystyczna
kształtuje gust i potrzeby przyszłego konsumenta kultury.
Przemawiać też przecież musi do opiekunów – to oni przede
wszystkim podejmują decyzję o wyborze konkretnej lektury. Znam (i
pewnie wielu zna) takich młodych rodziców, którzy namiętnie
gromadzą książki dla swoich – nieczytających jeszcze –
pociech. Dobra książka dla dzieci to zatem taka, która przyciągnie
również wzrok dorosłych.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Podoba
mi się bogactwo ilustracji, za pomocą których Marianna Sztyma
zinterpretowała tekst Pauliny Wierzby. Trzeba przyznać: temat
książka „Oto kot” ma wdzięczny. Znajdziemy tu garść
informacji o kociej historii, prezentację dumnych przedstawicieli
tego gatunku, omówienie ich osobowości, poznamy także sławnych
wielbicieli kotów (wśród nich Leonarda da Vinci, Edgara Allana
Poe, kardynała Richelieu czy Wisławę Szymborską) i metody kociej
komunikacji. Po prostu: kot od A do Z! Nasuwa się jednak niepokojące
pytanie: na ile sposobów można narysować zwierzę? Czy da się nim
zapełnić całą publikację? Marianna Sztyma nie miała z tym
absolutnie żadnego problemu! Już pobieżna lektura książki
zapewnia wiele wrażeń, a im dalej w las, tym więcej drzew (kotów).
Poszczególne strony oferują taką liczbę subtelnych szczegółów,
że odsłaniają się one przed czytelnikiem stopniowo, każdorazowo
wzbogacając lekturę. Artystka zastosowała także różne techniki
– na kilku obrazkach widać efekty działania sprayem. Warto
jeszcze zwrócić uwagę na kolorystykę – zmienną, nienachalną,
czasami stonowaną, czarno-białą, innym razem odważniejszą,
bardziej wyrazistą. Niektóre ilustracje uruchamiały we mnie
wspomnienia książek z dzieciństwa, choć nie do końca potrafię
powiedzieć, których. Słowem: kolejna bardzo udana publikacja!
Podoba mi się!</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Kilka
przykładowych ilustracji znajdziecie tu:
</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<a href="http://www.facebook.com/pages/ALBUS-Wydawnictwo/12478375421484">http://www.facebook.com/pages/ALBUS-Wydawnictwo/12478375421484</a></div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-35380935672783493032012-10-25T01:14:00.000+02:002012-10-25T01:14:02.552+02:00Lema portret synowski<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW_qxfs5pyi-MO2_BxHuireqaweesCY_ai1UWI1xlalFCgb5tMDKbPTvHLsAm6ifekAh52cjmz4o6Jh7KrSxDMh7PbCxUftZEFb-ftpunj3C76uhWXvRm7EmLEGHAEiWLaR3u8X4MS1I_m/s1600/lem.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW_qxfs5pyi-MO2_BxHuireqaweesCY_ai1UWI1xlalFCgb5tMDKbPTvHLsAm6ifekAh52cjmz4o6Jh7KrSxDMh7PbCxUftZEFb-ftpunj3C76uhWXvRm7EmLEGHAEiWLaR3u8X4MS1I_m/s200/lem.jpg" width="141" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>T.
Lem „Awantury na tle powszechnego ciążenia”</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Wydawnictwo
Literackie</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Kraków
2009</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Po
lekturze wspomnień Tomasza Lema, syna „tego” Lema, skłonna
jestem uwierzyć, że nasz najwybitniejszy futurolog przybył na
Ziemię z jakiejś obcej planety, zamieszkiwanej przez zaawansowaną
technologicznie cywilizację – taki był odrębny i nietuzinkowy.
Barwna osobowość, błyskotliwy umysł, ekscentryczne zachowanie i
cięty język złożyły się na mieszankę wybuchową, która
sprawiła, że jego życie stanowi wdzięczny materiał na biografię.
Ujmować można ją z różnych perspektyw: badacza/historyka
literatury, wielbiciela twórczości autora, przyjaciela i partnera
intelektualnego, wreszcie – bliskiego członka rodziny. Każda z
nich wiąże się z pewnymi ograniczeniami, ale ma też
niezaprzeczalne atuty. Kiedy więc za spisywanie życiorysu pisarza
bierze się jego syn, wiadomo że będzie ciekawie.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Rozczarują
się zapewne ci, którzy w książce Tomasza Lema chcieliby znaleźć
skrupulatne zestawienie dat, faktów i nazwisk. Jego opowieść, choć
uporządkowana chronologicznie, ma raczej wymiar anegdotyczny,
rozwija się w tym kierunku, w jakim poprowadzą ją emocjonalnie
nacechowane wspomnienia. Jest w nich szacunek pomieszany z czułością,
podziw dla wiedzy i talentu, akceptacja licznych dziwactw. Lem
młodszy nie osądza i nie wypomina, choć myślę sobie, że były
takie momenty w ich wzajemnej relacji, które musiały sprawiać mu
przykrość (konstatacja „nic z niego nie będzie” brzmi w ustach
rodzica, mówiąc oględnie, demotywująco!). Jaki obraz pisarza
wyłania się zatem z relacji syna?</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Pierwsza
ciekawa sprawa: „Kwestie natury rodzinno-historycznej ojciec uważał
(…) za pozbawione znaczenia i być może dlatego nie chciał o nich
rozmawiać. To jedna z hipotez mających wyjaśnić, dlaczego unikał
prowadzenia ze mną rozmów o przeszłości” (s. 11). Druga z nich
upatruje źródeł milczenia w traumie doświadczeń wojennych, które
stały się jego udziałem: okupowany Lwów, ukrywanie się pod
fałszywym nazwiskiem, wynoszenie z piwnicy, pod komendą Niemców,
rozkładających się ciał więźniów rozsztrzelanych przez Rosjan.
Rysuje się tu interesująca zależność: Stanisław Lem stał się
mistrzem w opisywaniu przyszłości, jednocześnie lekceważąc lub
wypierając przeszłość. Dowodem na to, że nie dała się ona
całkowicie usunąć z pola świadomości, była emocjonalna reakcja
pisarza na wprowadzenie stanu wojennego, która zaowocowała
podjęciem trudnej decyzji o wyjeździe z Polski. Autor „Cyberiady”
przypłacił ją kilkuletnią depresją.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Tęgi
umysł i rozległa wiedza bohatera „Awantur...” nie zmieniają
faktu, że z opowieści syna wyłania się też częściowo obraz
ojca jako wiecznego chłopca, pobudzanego do działania istnie
dziecięcą ciekawością i fantazją. Nie sposób nie uśmiechnąć
się na wspomnienie jego uwielbienia słodyczy, którymi, nawiasem
mówiąc, nie miał specjalnie ochoty dzielić się nawet z
najbliższymi, skłonności do brudzenia ubrań jedzeniem, czy też
kupowania sobie zabawek, oczywiście pod pretekstem podarowania ich
dziecku. Lem młodszy z rozbawieniem wspomina na przykład, jak
skonstruowali z ojcem urządzenie, które wytwarzało prąd i dość
mocno kopało, a następnie zastawiali je na członków rodziny jako
pułapkę. Ta „łobuzerska” strona osobowości pisarza była z
pewnością urocza, z drugiej strony jednak myślę z podziwem o jego
żonie, Barbarze, która miała go za partnera życiowego:-)</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
W
przyjaźni przedkładał Lem jakość nad ilość. W „Awanturach...”
odnajdujemy fragmenty jego obfitej korespondencji ze Sławomirem
Mrożkiem, Aleksandrem Ściborem-Rylskim, Władysławem Kapuścińskim.
Do grona bliskich mu osób należeli także Jan Błoński, Jan Józef
Szczepański, na emigracji – Władysław Bartoszewski. Znajomości
te przetrwały lata, choć pisarz potrafił być w kontaktach z
ludźmi oschły i zdystansowany, zwłaszcza jeśli sprawy nie szły
po jego myśli. Legendą stały się „listy rozwodowe”, za pomocą
których kończył, nieudaną jego zdaniem, współpracę, np. z
tłumaczami. Nieumiejętność pogodzenia się z tym, że
rzeczywistość różni się od jego wyobrażenia o tym, jak być
powinno, ujawniała się zresztą w wielu sytuacjach i musiała bywać
irytująca. Kiedy syn przygotowywał w austriackiej szkole pracę
maturalną na temat „Cyberiady”, ojciec nie mógł pogodzić się
z jego interpretacjami i stylem. Próbował podchodów, rozmów,
przekonywania, aż w końcu... sam ją po kryjomu napisał i
zasugerował Tomaszowi oddanie jej jako własnej (sic!).</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Lem
jako mąż, stosunek Lema do zwierząt, Lem jako osoba publiczna,
„sławny pisarz”, Lem jako ojciec – z <span style="font-weight: normal;">„Awantur
na tle powszechnego ciążenia” wyłania się obraz jego
funkcjonowania w różnych rolach. Warto spędzić te kilka godzin
nad lekturą – a czyta się ją błyskawicznie – żeby poznać
prywatne oblicze tego, który ma swoją ugruntowaną pozycję w
historii literatury. </span>
</div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-78176265389629342512012-10-19T19:06:00.002+02:002012-10-19T19:09:16.703+02:00„Mokradełko” Katarzyna Surmiak-Domańska<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguJm05W97QvJ7SIY_g8PY2on51IVoRTpRFBuYvG_RcEqJ2f8uDE4Ml4YBg3jU_NYeENPt8hmssjjRLDDE6UjEm9RKAGHFFw0m8hyH6wMlYb-26nzUdrwd-tkemq3O01a7sb5Zte8gaVPS7/s1600/mokradelko.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguJm05W97QvJ7SIY_g8PY2on51IVoRTpRFBuYvG_RcEqJ2f8uDE4Ml4YBg3jU_NYeENPt8hmssjjRLDDE6UjEm9RKAGHFFw0m8hyH6wMlYb-26nzUdrwd-tkemq3O01a7sb5Zte8gaVPS7/s200/mokradelko.jpg" width="128" /></a></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: small;"><b>K.
Surmiak-Domańska „Mokradełko”</b></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: small;"><b>Wydawnictwo
Czarne</b></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: small;"><b>Wołowiec
2012</b></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: small;">Oto
recepta na piśmienniczy kryzys – przeczytać coś naprawdę
wstrząsającego! Coś, co sprawi, że natłok myśli i emocji
zacznie powoli przeciekać, przelewać się, aż w końcu znajdzie
sobie ujście szerokim strumieniem. Tym „czymś” był w moim
przypadku reportaż Katarzyny Surmiak-Domańskiej pt. „Mokradełko”.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: small;">Mokradełko
– ależ trafiona nazwa! Oddaje nie tylko fakt, że realna
miejscowość, która się pod nią kryje, jest podmokła, a nawet
grząska, ale przede wszystkim symbolizuje polskie bagienko, w którym
na co dzień często się taplamy. Bagienko, które powstaje ze
stereotypów i uprzedzeń, z rozpaczliwych prób podtrzymania wizji
świata, w którym wszystko istnieje w zgodzie z ustalonym
porządkiem, w którym każda rodzina, z racji tego, że jest
Rodziną, znajduje się pod szczególną ochroną. Biada temu, kto
podniesie na nią rękę!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: small;">Nie
byłoby „Mokradełka”, gdyby kilka lat temu Halszka Opfer nie
wydała wstrząsającej książki „Kato-tata. Niepamiętnik”.
Opisała w niej, jak przez kilkanaście lat swojego życia, za cichym
przyzwoleniem matki, była wykorzystywana seksualnie przez ojca.
Niedługo potem ukazało się „Monidło” – opowieść o życiu
dorosłej już kobiety, zmagającej się z piętnem koszmarnego
dzieciństwa. Reportaż Katarzyny Surmiak-Domańskiej koncentruje się
nie tyle na samej Halszce, ile na reakcjach społecznych, jakie
wywołała jej autobiografia. Choć bowiem autorka ukryła się pod
pseudonimem, została szybko „zdemaskowana”, a jej wspomnienia
zyskały<span style="color: red;"> </span><span style="color: black;">miano</span>
„przeboju” lokalnej biblioteki. Tym, co wyraźnie interesuje
jednak reporterkę najbardziej, jest pogmatwana więź, łącząca po
latach matkę i córkę. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: small;"> </span><span style="font-size: small;">
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: small;">Surmiak-Domańska
oddała w swojej książce głos otoczeniu Halszki: teściowej,
sąsiadce, koleżance, mężom, bratowej, lekarce pierwszego
kontaktu. Nieprawdą byłoby stwierdzenie, że doszczętnie brakuje w
ich relacjach życzliwości, empatii, współczucia. Znalzały się w
środowisku Halszki osoby, które stanęły na wysokości zadania –
przyjęły jej historię i zaakceptowały jej bohaterkę. Choć –
mówią o tym otwarcie – trudno Halszkę lubić. Jej lepkość,
skłonność do wyolbrzymiania, emocjonalną niestabilność. Jej
„zaplątaną w sto supełków osobowość” (s. 107). Przypomina
mi się w tym kontekście niezwykle popularne kiedyś hasło pewnej
kampanii społecznej: „Zły dotyk boli przez całe życie”.
Symptomatyczne, że prawdę o tym, co działo się w domu Halszki,
skłonne były zaakceptować zwłaszcza te osoby, które same kiedyś
doświadczyły przemocy. Inne kręciły głowami i wytaczały swoje
argumenty (to one wywoływały u mnie gęsią skórkę!), przyjmując
jedną z dwóch strategii: </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: small;"> </span><span style="font-size: small;">
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: small;">Strategia
I: „To niemożliwe”! Wykorzystywanie seksualne dziecka nie mieści
się w głowie, przekracza granice naszego pojmowania, napawa lękiem
i strachem. Bezpieczniej jest zatem uznać, że taka patologia po
prostu nie mogła mieć miejsca, zwłaszcza w najbliższym, dobrze
znanym otoczeniu. Bo gdyby Halszka rzeczywiście została przez ojca
skrzywdzona, czy uwielbiałaby seks? („Są dwa rodzaje kobiet
takich jak my. Jedne mają uraz i stronią od seksu, ale są również
kobiety, które po tym uwielbiają seks. Może dlatego, że zostały
bardzo wcześnie nadmiernie rozbudzone. Ja najwidoczniej należę
właśnie do tej drugiej kategorii” (s. 74) – powie w którymś
momencie sama bohaterka). Czy zachowywałaby się tak ostentacyjnie,
w sposób niegodny dla wizerunku „prawdziwej” ofiary? („Prawdziwa
ofiara nie zachowuje się tak jak Halszka. Ofiara powinna zachowywać
się jak ofiara. Najlepiej, gdyby to była taka biedna myszka. Która
mało mówi o swojej krzywdzie. A właściwie w ogóle nie mówi.
Powinno być tak, że my dowiadujemy się o wszystkim, ale nie od
niej. Tak to sobie wyobrażam. Żyje we wsi skromna, cicha, niczym
niewyróżniająca się kobieta – dobra matka, dobra żona,
przykładna gopodyni. I nagle ktoś przychodzi i mówi: „Spójrzcie
na nią. Czy wy wiecie, co ona przezyła?”” (s. 38) – mówi
sąsiadka).</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: small;">Strategia
II: „Sama sobie winna”! Jeśli już ktoś z adwersarzy Halszki
skłonny był uznać, że w jej słowach kryje się choć cień
prawdy, towarzyszyło temu zwykle przekonanie, że wina leży po jej
stronie. Tak interpretuje to np. teściowa bohaterki: „Każda
kobieta była w swoim życiu nagabywana przez mężczyzn. Mnie
również to się zdarzało za młodu. Ale jeżeli nie chciałam, to
zawsze mogłam powiedzieć „nie”. Ja w tej książce nie widzę
tego „nie”. Halszka nie zajęła stanowiska szanującej się
kobiety, ona się poddawała. Po ludzku nie mogę uwierzyć, że
istnieje kobieta, która pozwala się tak zeszmacić i jeszcze ma
potrzebę o tym pisać (…). Kobiecie, która się szanuje, która
wytworzy wokół siebie odpowiednią atmosferę, tak że nie można
jej bezkarnie klepnąć, nie można gdzieś tam pogłaskać, rzadko
przytrafiają się podobne przygody” (s. 19). Dla uzupełnienia
dodam tylko, że Halszka jako czteroletnie dziecko była przez matkę
po kąpieli zawijana w ręcznik i zanoszona do „tatusia” – o
takiej skali wykorzystywania tu mówimy. Wypowiedzi takie jak ta,
zacytowana przez chwilą, sprawiają, że w pewnym sensie
„Mokradełko” jest lekturą dla ludzi o mocnych nerwach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: small;">Gdzie
w ramach tych strategii można by umiejscowić matkę Halszki,
wiekową już kobietę, żonę bez męża? Ta kwestia zdaje się
szczególnie intrygować reportażystkę. I nie udaje się jej do
końca rozwikłać. Starsza pani wije się jak piskorz, nie daje się
podejść, sprytnie ucina rozmowę w odpowiednim dla siebie momencie.
Kiedy czuje się zbyt zagrożona – obraża się, wycofuje z
kontaktu na jakiś czas. A Halszka? Mimo tego, że matka również
„zgotowała jej ten los”, ciągnie do niej jak pszczoła do
miodu, stara się jej przypodobać, zadowolić ją. Jak silna i
pierwotna jest ta więź między matką a dzieckiem, jak bardzo
pragniemy ze strony rodziców miłości i akceptacji! Nawet jeśli
nas skrzywdzili.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif; font-size: small;">Katarzyna
Surmiak-Domańska podjęła temat trudny, bolesny, temat-tabu.
Wywiązała się ze swojej roli znakomicie – uniknęła raf taniej
sensacji, tonu histerycznej ekspresji, pułapki nadmiernego
epatowania intymnością swojej bohaterki. „Mokradełko” napisane
jest z klasą i taktem. A to dla takiej lektury świetna rekomendacja!</span></div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-67364586215493982852012-09-25T21:04:00.004+02:002012-09-25T21:04:56.284+02:00„Kryzysowa narz... bloggerka”
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Nie
mam słów ponad to jedno – KRYZYS!!! Nie, nie gospodarczy, ale
piśmienniczy, a nawet pisarski. Nie, nie ogólnoświatowy, ale mój
osobisty, prywatny. Nie mogę za Chiny wziąć się do pisania!
Czytam lektury ciekawe i bardzo ciekawe, ale wrażenia nie układają
się w taką całość, którą można by podać Szanownym
Czytelnikom bloga. Chyba pozostaje czekać, aż minie...</div>
<br />Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-65988683006006136902012-09-06T18:48:00.000+02:002012-09-06T18:48:36.857+02:00Pod powierzchnią („Czerwona róża, biała róża” E. Chang)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7w-TdPdQFYzNyobzQBPa3-_ohiWeVwVgdYV2yARUhPOAVbFxYvJ0Nd3YXNNqxVU_KhpTrKuognRv9ObjdNDcQ4-aT497PrdGyOggIHzy99kmmlRRrUKrbYQuruq9OI3UtPnNeT7Q7frBY/s1600/czerwona.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7w-TdPdQFYzNyobzQBPa3-_ohiWeVwVgdYV2yARUhPOAVbFxYvJ0Nd3YXNNqxVU_KhpTrKuognRv9ObjdNDcQ4-aT497PrdGyOggIHzy99kmmlRRrUKrbYQuruq9OI3UtPnNeT7Q7frBY/s200/czerwona.jpg" width="134" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>E.
Chang „Czerwona róża, biała róża”</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Wydawnictwo
W.A.B.</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<b>Warszawa
2009</b></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Okładka
„Czerwonej róży, białej róży” wydaje mi się być erotyczna,
ale erotyczna w specyficzny sposób. Nie podano na niej nic na tacy,
kobieta rozmawiająca przez telefon nie pokazuje twarzy, a jej postać
obleczona jest w dość skromny strój. A jednak – te buty na
obcasach zapinane w kostce, ta sukienka odsłaniająca kawałek uda,
ten łuk ciała – to wszystko kojarzy mi się erotycznie :) Z
opowiadaniami Eileen Chang jest podobnie jak z tą okładką – to,
co na pierwszy rzut oka chłodne i zdystansowane, w środku kipi od
emocji. Chińska pisarka kreuje pozornie banalne, codzienne sytuacje,
które rozsadza jednak od środka jakieś ciśnienie, z trudem
powstrzymywane przez system konwenansów. Słowa pulsują tu
dodatkowymi, ukrytymi znaczeniami, które kotłują się pod
powierzchnią. U Chang wszystko, co najważniejsze, dzieje się
między wierszami. Namiętność i konwenans, jako jej przeciwwaga,
to kluczowe tematy jej opowieści. Może właśnie ze względu na ten
tandem, związek kobiety z mężczyzną jest czymś najbardziej
pożądanym, a jednocześnie najbardziej rozczarowującym.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Szczególnie
do gustu przypadło mi tytułowe opowiadanie „Czerwona róża,
biała róża”, które uwodzi już od pierwszego zdania:
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
„W
życiu Zhenbao były dwie kobiety. Pierwszą z nich nazywał białą
różą,
</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
drugą
– czerwoną” (s. 73).</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
I
dalej:</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
„Pierwsza
była nieskazitelną żoną, druga – namiętną kochanką. Nie bez
powodu w świadomości większości Chińczyków etymologia słowa
oznaczającego kobiecą czystość wiąże się zarówno z cnotą,
jak i żarliwością uczuć. Być może każdy mężczyzna miał w
życiu co najmniej dwie takie właśnie kobiety. Gdy ożenisz się z
czerwoną różą, prędzej czy później czerwień zmieni się w
krew zabitego na ścianie komara, biała róża zaś na zawsze
pozostanie promieniem księżyca padającym na posadzkę przed łożem.
Jeśli pojmiesz za żonę białą różę, wkrótce będzie ona jak
grudka ryżu, która przypadkiem przykleiła się do ubrania.
Czerwona tymczasem stanie się szkarłatnym znamieniem wypalonym w
twoim sercu” (s. 73).</div>
<div align="CENTER" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Opowiadania
Chang potrafią też boleć. W „Złotych kajdanach” natężenie
frustracji i bezradności jest tak duże, a gotowość do rujnowania
cudzego szczęścia w imię zasady „mnie nie udało się być
szcześliwą, więc ty też nie masz prawa do szczęścia” tak
przerażająca, że musiałam dać sobie po jego lekturze sporo czasu
na ochłonięcie. Spodobała mi się także opowieść zamykająca
tom – „Miłość w pokonanym mieście” – jedyna chyba tak
otwarcie optymistyczna.</div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="line-height: 150%; margin-bottom: 0cm;">
Eileen
Chang połączyła ogień z wodą, chłód z namiętnością,
powściągliwość z emocjonalnością. Choć nie mogę powiedzieć o
sobie, że jestem rozczarowana lekturą, wręcz przeciwnie –
oceniam ją wysoko, to jednak czuję pewien niedosyt. Z czego on
wynika – nie wiem. Być może z różnic kulturowych, być może
ustawiłam poprzeczkę oczekiwań zbyt wysoko. Ale to tylko moja
fanaberia, przecież jest bardzo dobrze :)</div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com29tag:blogger.com,1999:blog-3951473420854232093.post-13748398460543062462012-09-05T11:20:00.000+02:002012-09-05T21:41:46.309+02:00Emocjonalne podsumowanie wakacji :)<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]-->
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Trudno
mi wrócić po wakacyjnym wyjeździe do zdyscyplinowanego pisania, do zdyscyplinowanego życia w ogóle. Pobyt w Chorwacji
uważam za bardzo udany, choć w moim prywatnym rankingu państw bałkańskich,
które odwiedziłam, nadal króluje Rumunia – czasem brzydka i szara, czasem
zachwycająca, ale przede wszystkim prawdziwa. Chorwacja to taka Republika
Turystyczna, skrojona na miarę turysty, pozwalająca poczuć mu się jak w domu. Oszołomiona
rozmiarem niemieckich i włoskich „obozowisk” na campingach, składających się z camperów,
wyspecjalizowanych namiotów (kuchennych, jadalnych, dziecięcych), placów zabaw itd.,
doszłam do wniosku, że niektórzy wyjeżdżają za granicę po to, żeby odtworzyć
tam sobie warunki, z których przybyli. Nie zmienia to faktu, że Chorwacja kupiła
mnie swoimi krajobrazami i bardzo pozytywnie zaskoczyła pięknymi górami. A dwie
noce spędzone w górskiej kolibie, położonej na półce skalnej, z której oglądać
można było zachód słońca nad Adriatykiem, pozostaną jednym z piękniejszych wspomnień.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;">Mam
sporo zaległości – bardzo wiele książek czeka na przeczytanie, kilka na zrecenzowanie.
Wraz z nowym rokiem szkolnym trzeba więc brać się do roboty! :) Wróciłam :)</span></div>
Book-erkahttp://www.blogger.com/profile/01863956596316094495noreply@blogger.com4