wtorek, 22 listopada 2011

Dramaturgia powrotu

R. M. Groński „Powroty”
Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza
Warszawa 2011









Dziś na blogu gości kolejny felietonista, tym razem tygodnika „Polityka”, występujący tu w roli autora opowiadań, zebranych pod wspólnym szyldem „Powroty”. „Hrabina z Targowej”, „Busz” oraz „Ostatnie ogniwo” to trzy diametralnie różne opowieści, które spaja motyw wyeksponowany w tytule. Nie powrót, wbrew pozorom, jest jednak głównym tematem tych utworów. Ryszard Marek Groński napisał bowiem książkę o zmaganiu się z polskością, a może raczej o tym, jak losy jednostki, często bez jej udziału, a nawet pomimo pewnych świadomych wysiłków, splatają się z historią kraju i pod wpływem tego zderzenia kierują się na inne tory. Marta Gordon, Andrzej Dolecki oraz Adam Biernat wyjechali w pewnym momencie swojego życia za granicę. Grońskiego interesuje zarówno to, co ich do tego skłoniło, jak i to, co zastali po powrocie.

„Hrabina z Targowej”, tragikomiczna opowieść o córce szewca z Pragi (tej warszawskiej), aktorce głównie „teatrzykowej” i kabaretowej, zdaje się najpełniej ujawniać ironiczne zacięcie autora, który określa się także mianem satyryka i historyka polskiej rozrywki. Martę Gordon, a właściwie Kosiorek, poznajemy jako gwiazdę teatrzyku Gong, która bezpardonowo rywalizuje o pierwsze miejsce w szeregu z niejaką Renusią. „Przedmiotem” sporu między nimi jest także egzaltowany hrabia Przemysław Przecławski, którego ta pierwsza niechybnie odrzuca – do czasu. Kochliwy hrabia zaczyna bowiem interesować się drugą „diwą”. Czysty przypadek (z małą pomocą lokaja Jana) sprawia, że to jednak Marta Gordon zostaje jego żoną. Scena oświadczyn (s. 11) to świetny przykład komizmu sytuacyjnego. Co jednak stanie się, kiedy nieokrzesana artystka wejdzie do utytułowanej rodziny? Ano świat się nie zawali, bo pełno w niej barwnych indywiduów – żeby wspomnieć chociażby księżną Konstancję czy rządcę Herszka. Młodą mężatkę porywa niemal od razu pęd historycznej zawieruchy (rozpoczyna się II wojna światowa), który będzie jej towarzyszył aż do wyjazdu z Polski. Okupacja niemiecka i sowiecka, nacjonalizacja, wypędzenie z pałacu i przeprowadzka do Łodzi, romans dawnej rywalki z ubekiem i wynikające z tego reperkusje, wreszcie emigracja – Groński tak prowadzi swoją bohaterkę, że doświadcza ona całego spektrum „zdarzeń”. „Hrabina z Targowej” to nie tylko zjadliwa satyra na środowisko „półświatka” artystycznego, ale także kompendium wiedzy (z przymrużeniem oka) o najnowszej historii Polski. Gdyby tylko puenta tego opowiadania była bardziej wyrazista…

„Busz” niesie ze sobą zupełnie inny rodzaj przekazu i emocji – wszystko tu zanurzone jest w gorzko-melancholijnym sosie. Andrzej Dolecki, były działacz opozycyjny ruchu Jedność i Siła (ulotki, podziemna prasa, manifestacje itp.), a obecnie właściciel dwóch fabryk diamentów w Botswanie i obywatel tego kraju, wraca po niemal dwudziestu latach nieobecności do Polski. Wyjechał w pośpiechu, gwałtownie, paląc za sobą mosty. Co zatem skłoniło go do powrotu? Formalnie – udział w kongresie partii, którą założyli dawni koledzy. W większym stopniu jednak miłość z dawnych lat, a raczej jej wspomnienie, wyobrażenie, pytania bez odpowiedzi, które się z nią wiążą. Ultimatum postawione przez SB było jedną z tych „propozycji nie do odrzucenia” – wyjazd z kraju albo jego dziewczynie stanie się krzywda – zbiorowy gwałt, pobicie, wypadek samochodowy. Czy można było postąpić wtedy inaczej i nie ulec? Potraktować ten szantaż z dystansem, jako próbę zastraszenia, której nikt nie odważy się zrealizować? Czy druga osoba mogłaby żyć ze świadomością zagrożenia, jakie czai się za każdym rogiem? Czy taka świadomość byłaby jej w ogóle potrzebna? Groński stawia swojego bohatera w sytuacjach, które skłaniają do zadawania trudnych, a może nawet niewygodnych pytań, zwłaszcza w kraju, przez który przetacza się falami dyskusja o lustracji, teczkach, współpracy z organami Służby Bezpieczeństwa, winie, odpowiedzialności i karze. Jak słusznie zauważa jedna z książkowych postaci: „Tamtego świata już nie ma, chociaż jego okruchy ranią” (s. 141). Nowa rzeczywistość wymusiła zmiany. Jedni poradzili sobie z nimi lepiej, inni gorzej. Wielu przyjaciół Andrzeja zrobiło kariery w polityce i biznesie. Przeszłość jednak nadal znaczy, o czym świadczy choćby fakt, że „opozycyjność” w biografii sprzyja kreowaniu pozytywnego wizerunku. Marta, dawna dziewczyna Doleckiego, a obecnie prężna businesswoman, komentuje to następująco i trafia w sedno: „Nie uwierzysz, wielka teraz moda na podobne wykopaliska. Po aferach, w jakie byli umaczani wczorajsi bohaterowie, dobrze robi powtórka z czasów heroicznych. Wystawianie na jarmarku sińców i blizn, pamiątek po przeżytej gehennie, dowodów bohaterstwa, niekiepsko osadzonych w tradycji. Milicyjna suka staje się kibitką, zadyma powstaniem listopadowym, areszt Dziesiątym Pawilonem” (s. 155). Gdzieś obok tego publicznego, krzykliwego rozrachunku z historią rozgrywają się jednostkowe dramaty tych, którym przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Czy powrót do kraju i konfrontacja z dawną miłością pozwolą głównemu bohaterowi uporać się z nią? Odpowiedź czytelnicy znajdą w książce.

„Ostatnie ogniwo” to najbardziej zagadkowe opowiadanie w tym tomie. Tak zagadkowe, że pisać o nim nie będę:) Dość wspomnieć, że chodzi w nim o zlecenie… wykradzenia ciała Lenina z moskiewskiego mauzoleum…

Książkę R. M. Grońskiego polecam zwłaszcza tym osobom, które chciałyby przeżyć czytelniczą przygodę z historią najnowszą w tle. „Hrabina z Targowej” bawi, „Busz” porusza, a „Ostatnie ogniwo”, choć najsłabsze, zadziwia. Bilans wypada więc na plus.

2 komentarze: