niedziela, 19 lutego 2012

Że kto? Zygmunt Gloger?

„Prawda i fałsz. O polskiej chwale i wstydzie” pod red. W.K. Pessela i S. Zagórskiego
Oficyna Wydawnicza „Stopka”
Łomża 2010


Choć jako czytelniczka recenzji książkowych nie przepadam za takimi wstępami, jaki sama za chwilę poczynię, w przypadku publikacji „Prawda i fałsz. O polskiej chwale i wstydzie” widzę absolutną konieczność tak rzeczowego i faktograficznego potraktowania tematu. Odkryłam bowiem nie tylko książkę, ale też cały szereg inicjatyw, realizowanych przez Społeczne Stowarzyszenie Prasoznawcze „Stopka”, jej wydawcę, które są niezwykle ciekawe, ale – śmiem twierdzić – w gronie „zwykłych zjadaczy chleba” chyba nieznane. Zacznijmy więc od patrona wspomnianych wyżej przedsięwzięć – Zygmunta Glogera, urodzonego w 1845, a zmarłego w 1910 roku etnografa, krajoznawcę, archeologa i historyka. Warto znać tę postać, należał on bowiem do grona wybitnych umysłów przełomu XIX i XX wieku, z którymi zresztą współpracował i którymi się inspirował, żeby przywołać chociażby Juliana Bartoszewicza, Józefa Ignacego Kraszewskiego, Wincentego Pola czy Oskara Kolberga. Najbardziej znanym jego dziełem pozostaje monumentalna „Encyklopedia staropolska”, ale stworzył też wiele skromniejszych prac etnograficznych. Był również pierwszym prezesem Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego. Przez całe życie kolekcjonował rozmaite materiały archiwalne i archeologiczne oraz bogatą bibliotekę, które zapisał w testamencie Towarzystwu Etnograficznemu, Towarzystwu Krajoznawczemu, Towarzystwu Bibliotek Publicznych w Warszawie oraz Muzeum Przemysłu i Rolnictwa.

Społeczne Stowarzyszenie Prasoznawcze „Stopka”, propagując nazwisko i idee swojego patrona, organizuje od 1984 roku doroczny konkurs o Nagrodę i Medal Zygmunta Glogera, przyznawaną za szczególne osiągnięcia w badaniu, ochronie i rozwoju kultury polskiej. Przygotowało także kilkanaście publikacji, wydawanych pod szyldem Serii Glogerowskiej, które próbują opisać kondycję współczesnych Polaków. Powstaniu każdej kolejnej towarzyszy zazwyczaj sesja naukowa. Książka „Prawda i fałsz. O polskiej chwale i wstydzie” jest właśnie ogniwem tego projektu.

Trudno o spójne i zwarte podsumowanie zawartości tego tomu, do jego współtworzenia zaproszono bowiem naukowców, badaczy i dziennikarzy, reprezentujących wiele dziedzin wiedzy. Każdy tekst jest zatem swoistą wariacją na temat tytułowych słów-kluczy: prawda, fałsz, chwała i wstyd. Znajdziemy tutaj zarówno refleksje czysto teoretyczne (czym jest prawda?), jak i omówienia pewnych „praktycznych” kwestii (problem prawdy i fałszu na przykładzie Katynia). Publikację podzielono na sześć bloków tematycznych: Rzeczy pierwsze; Wyzwania i doświadczenia; Wschód i Polacy, chwalcy i mityzacje; „Polski kolonializm” i narody (blok trzeci i czwarty polecam szczególnie!); Kościuszko – Sienkiewicz – oświata niższa i wyższa oraz Granice (nie)wiary i cudu. Wśród autorów odnajdujemy postacie znane i cenione: H. Samsonowicza, S. Obirka czy L. Pastusiaka oraz nazwiska młodych, ciekawie piszących naukowców (np. tekst Magdaleny Sztandary o kategorii prawdy w polskich obrazach fotograficznych I poł. XX w.). Jest to zatem książka ze wszech miar bogata i różnorodna.

Wydawnictwo „Prawda i fałsz…” przeznaczone jest dla wymagających czytelników, choć nie nazwałabym go hermetycznym. Pisane w przeważającej części przez naukowców, nie straszy specjalistycznym żargonem ani zawiłą narracją. Jeśli polecam ją wyrobionemu odbiorcy, to tylko dlatego, że sam temat jest już pewną formą selekcji – sięgną po nie zapewne ci, którzy skłonni są wyjść poza krąg spraw prywatnych i zadać sobie od czasu do czasu pytanie: „Co z tą Polską?”.

„(…) fałsz zawsze (chyba?) jest fałszywy. Natomiast prawd w wielu kwestiach może być wiele. Inna jest prawda Keynesa, a inna Hayeka, inna biskupów – inna ajatollahów, a mnichów buddyjskich – jeszcze zupełnie inna. Inna jest prawda Polaka, który Banderę uważa za zbrodniarza, a inna Ukraińca, który Banderze oddaje cześć, stawia pomniki. Wedle obowiązującej opinii reporter musi zawsze doszukiwać się prawdy, ale to chyba przesadne wymaganie. Wystarczy, jeśli się będzie trzymał faktów. Chociaż i one, z różnych stron oglądane, mogą się nieco różnić” (s. 151) – słowa Wojciecha Giełżyńskiego niech posłużą mi do zamknięcia recenzji, bowiem wydają się najtrafniejszym komentarzem.


Za książkę dziękuję portalowi: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz