wtorek, 8 maja 2012

Faszyzm i literatura

R. Bolaño „Literatura faszystowska w obu Amerykach”
Warszawskie Wydawnictwo MUZA SA
Warszawa 2012

Pierwsze spotkanie z pisarstwem Bolaño i jednak rozczarowanie. Biorę wszak poprawkę na to, że „Literatura faszystowska w obu Amerykach” to książka trochę surrealistyczna, eksperymentująca z formą i treścią, a we mnie siedzi dość konserwatywny, w pewnym stopniu, czytelnik. Poza tym, jak mogłabym nie dać drugiej szansy autorowi, który w odpowiedzi na takie oto dictum J. Borgesa: „Mam nieodparte wrażenie, że ten młody Chilijczyk może zajść daleko – byle tylko nie zabrał się za pisanie dzikich powieści detektywistycznych, jakie teraz są w modzie” (cytat pochodzi z okładki), tytułuje jedną ze swoich powieści „Dzicy detektywi”?:) Jeśli natomiast okaże się, że „Literatura…” była tekstem reprezentatywnym dla jego pisarstwa, rozstaniemy się po prostu w zgodzie, jako typy niepasujące do siebie:)

Czym książka Bolaño w rzeczywistości jest, ciężko jednoznacznie określić. Na pierwszy rzut oka to leksykon pisarzy, którzy zaliczyli flirt lub też dłuższą i głębszą znajomość z faszyzmem. Autorowi bliżej jednak do przedstawicieli realizmu magicznego niż do wielkich biografów. Trudno oprzeć się wrażeniu, że słownik podszyty jest jakąś grą z czytelnikiem. Nie wiadomo zatem, czy dopatrywać się w nim tropów na poważnie, czy potraktować jako zabawę konwencją. Z drugiej strony, temat jest na tyle „doniosły”, że trudno sprowadzić go wyłącznie do poziomu żartu. Przeszło mi nawet przez myśl, że „Literatura…” może być latynoamerykańskim odpowiednikiem „Zniewolonego umysłu”, a za sylwetkami fikcyjnych rzekomo postaci kryją się realni twórcy. Tego dylematu i tak nie byłam jednak w stanie rozstrzygnąć, ze względu na ograniczoną znajomość historii i piśmiennictwa tego regionu świata. Trwałam więc w swojej niepewności aż do końca lektury, a on i tak nic mi nie wyjaśnił. Może chodziło właśnie o to, aby wytrącić odbiorcę z interpretacyjnej rutyny?

Myślę sobie o Bolaño jako o człowieku o rozległej i bogatej wyobraźni. Trzeba bowiem dysponować takową, aby wymyślić, niezwykle szczegółowe czasami, biografie osób, które nigdy nie istniały. Pisarz przyłożył się do tego zadania solidnie, kreśląc portrety twórców w dużej mierze zagubionych i nieszczęśliwych. Niektórzy z nich osiągnęli spektakularny sukces, inni umierali w zapomnieniu. Jedni pisali dzieła wybitne, drudzy marne popłuczyny. Czasami angażowali się w faszyzm całym sobą, innym razem fascynacja tą doktryną była dla nich tylko krótkim epizodem. Zdaje się, że pogmatwany los artysty jako taki jest w tej książce tematem ważniejszym niż związki sztuki z polityką. Kiedy tylko robi się zbyt poważnie, Bolaño spuszcza z tonu, szokując czytelników jakimś bardzo pokręconym życiorysem, na przykład Pedro Gonzaleza Carrera, który twierdził, że latem 1943 roku odwiedzili go Merowingowie z kosmosu (sic!). Zaskakują także niektóre daty – Willy Schürholz umarł (umrze?) rzekomo w 2029 r., a Harry Sibelius w 2014. Autor potrafi również rozbawić sposobem użycia języka, jak choćby wtedy, kiedy wymienia epitety, którymi skwitowano nowy tom wierszy Andresa Cepeda Cepeda, zwanego Paniczem (s. 66).

Mimo kreatywnego, a nawet fantazyjnego podejścia Bolaño do literatury, mam jednak poczucie pewnego przerostu formy nad treścią, dlatego w tej chwili go nie kupuję. Zachowuję jednak pisarza w pamięci i czekam na kolejne spotkanie.

3 komentarze:

  1. Nie powinnaś byc za to zawiedziona "Historią społeczną Trzeciej Rzeszy" R. Grunbergera i "LTI" Klemperera choc nie jest to zapewne dokładnie to o co Ci chodzi bo są to książki serio-serio. Nawiasem mówiąc "flirt" z faszyzmem tak jak z komunizmem i każdym innym totalitaryzmem świadczy o człowieku ale niekoniecznie o jego talencie - vide "Kaputt" C. Malaparte'go czy "Cantos" E. Pound'a.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba stworzę sobie osobną „listę życzeń” z książkami, które polecasz:) W temacie związków literatury z faszyzmem zaintrygowała mnie ostatnio „z widzenia” „Wojna powietrzna i literatura” Sebalda i przymierzam się powoli do niej. Z kolei co do związków biografii z dziełem – to już temat rzeka, ale też się zgadzam, że talent i przyzwoitość nie muszą iść w parze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak "z ostrożności procesowej" to może lepiej nie kierować się tym co piszę :-) ale "Historia społeczna ... " i "Kaputt" warte są czasu im poświęconego, choć w tym drugim przypadku zajmuje trochę czasu "wchłonięcie" przez książkę za to w tym pierwszym i "Lingua Tertii Imperii" będziesz miała materiał do wyzwania :-).

      Usuń