W moim rodzinnym domu zwykło się mawiać: „pamięć mam dobrą, ale krótką”. Jako nieodrodna córka swoich rodziców jestem tego motta przykładem. Niech świadczy o tym fakt, że zadeklarowałam w otwierającym mój blog wpisie chęć dzielenia się wrażeniami na temat koncertów, płyt, wystaw czy ciekawych spotkań i imprez, i nic w tej kwestii do tej pory nie zrobiłam. Nie żeby takowych brakowało! Na fali samokrytyki wspominam więc dzisiaj o ważnym wydarzeniu na kulturalnej mapie Polski. Paszporty Polityki za rok 2010 rozdane! Z powodów oczywistych z największą niecierpliwością czekam zawsze na werdykt jury w dziedzinie literatury, ale i wyniki „rywalizacji” muzyków popularnych i ludzi filmu (kolejność dowolna) nie są mi obojętne. Dla porządku warto może przywołać nazwiska wszystkich tegorocznych laureatów:
- Kino – Paweł Sala, reżyser filmu „Matka Teresa od kotów”;
- Teatr – Paweł Demirski i Monika Strzępka – twórcy krytycznych spektaklów, realizowanych głównie w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu;
- Sztuki wizualne – Wojciech Bąkowski – poeta, muzyk, twórca filmów animowanych, instalator wideo, performer… itp.:);
- Literatura – Ignacy Karpowicz – autor powieści „Balladyny i romanse”;
- Muzyka poważna – Wioletta Chodowicz – śpiewaczka operowa, sopranistka, solistka Opery Wrocławskiej;
- Muzyka popularna – Macio Moretti – perkusista, basista, multiinstrumentalista oraz ceniony i nagradzany grafik;
- Kreator Kultury – Tadeusz Różewicz
Decyzje kapituły konkursowej mogę przyjmować z mniejszym lub większym rozczarowaniem (oprócz wariantu pełnej aprobaty oczywiście!), ale zawsze z dużym zainteresowaniem śledzę losy nominowanych książek i włączam je w swoje plany czytelnicze. W zeszłym roku nie zachwyciła mnie ani historia „Pensjonatu” Piotra Pazińskiego, ani nie poruszyły losy Katarzyny – bohaterki powieści „Teraz” Agnieszki Drotkiewicz. „Wrońca” Jacka Dukaja, jak do tej pory, nie przeczytałam. Tegoroczne typy wzbudziły moją ciekawość, ponieważ będzie to mój pierwszy kontakt z tymi autorami. „Wąż w kaplicy” T. Piątka i „Balladyny i romanse” I. Karpowicza stoją już na półce i cierpliwie czekają na swoją kolej. Relacje z tej przygody czytelniczej ujrzą światło dzienne, mam nadzieję, już niedługo!
czekamy czekamy i zacieramy ręce ... :)
OdpowiedzUsuńskądinąd - jakie jest pochodzenie zwrotu "zacierać ręce" ... ? ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba by zapytać prof. Miodka albo prof. Bralczyka:)
OdpowiedzUsuń