Ethnoportowy rollercoaster emocji czas zacząć! Ethno Port to dla mnie festiwal szczególny, na który zawsze znajdę czas i pieniądze. Spotkanie z muzyką, a co za tym idzie – z kulturami z różnych stron globu, w wydaniu ethnoportowym jest zawsze niezwykle inspirujące, ożywcze i piękne. Na trzy dni Stare Koryto rzeki Warty staje się centrum wszechświata, w którym dominują pozytywna energia i Muzyka. Szkoda tylko, że jeszcze stosunkowo niewiele osób go odwiedza, co każdorazowo wywołuje mój niepokój o losy kolejnej edycji. Ale o nieobecnych podobno się nie dyskutuje...:)
Dzisiaj,
9 sierpnia (spisuję wrażenia na gorąco, od razu „po”), w dniu
rozpoczęcia festiwalu, zostałam „na dzień dobry” rzucona na
kolana. Wysłuchałam co prawda tylko dwóch koncertów, bowiem
występ Celso Piña z Meksyku zaczął się dość późno, jak na
czwartkową porę, ale uniesień przeżyłam tyle, że trudno mi o
nich pisać bez egzaltacji. Jako pierwszy na scenie pojawił się
zespół Dikanda ze Szczecina. Było żywiołowo, dynamicznie, do
śpiewu i do tańca. Moją uwagę zwróciły przede wszystkim pięknie
współbrzmiące głosy trzech wokalistek. Oto próbka możliwości
tej kapeli:
Gwiazdą
wieczoru (i pewnie festiwalu, choć trudno to pierwszego dnia
rozstrzygnąć) pozostanie dla mnie jednak Thierry Titi Robin,
występujący z 5-osobowym zespołem i promujący trzypłytowy album
„Riverbanks”. Ten koncert był po prostu G-E-N-I-A-L-N-Y!!!
Francuski muzyk-samouk zaprosił do współpracy artystów z Francji,
Brazylii, Maroka, Turcji i Indii, co zaowocowało niesamowitą i, co
ważne, bardzo spójną mieszanką. Między kapelą a publicznością
wytworzyła się namacalna wręcz chemia, a w trakcie jednego z
utorów my, widzowie, kompletnie oszaleliśmy. Oklaskom nie było
końca, myślę że sami artyści byli troszkę zaskoczeni tak
entuzjastyczną reakcją. Czuć było cały czas ze sceny, że toczy
się między nimi muzyczny dialog, że granie sprawia im ogromną
przyjemność. Dodam jeszcze, że muzycy z Indii i Maroka
zaprezentowali się w tradycyjnych strojach, co jeszcze dodało ich
występowi kolorytu. Tak to brzmi na płycie, co jednak zdecydowanie
(podkreślam!) nie oddaje klimatu koncertowego:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz