Witajcie
w Nowym Roku! Mam nadzieję, że wkroczyliście w niego w dobrej
formie! :-) Choć od dzisiaj mamy w dacie trójkę zamiast dwójki,
chciałabym powspominać nieco rok miniony. Powspominać literacko,
rzecz jasna. Od kilku już lat spisuję na pożółkłych kartkach
moje listy lektur (zaczęłam w czasach, kiedy nie marzyłam nawet
jeszcze o blogowaniu, a serwisy internetowe dla miłośników
książek, z wygodnymi wirtualnymi półkami, po prostu nie
istniały), które okazują się być niezwykle pomocne w takich chwilach jak ta. Jaki był zatem rok 2012? Z przykrością muszę
stwierdzić, że pod kilkoma względami niezadowalający.
Przeczytałam tylko 51 książek, spośród których wiele, nawet
jeśli wywarło na mnie dobre wrażenie w trakcie lektury, zniknęło chwilę potem w odmętach pamięci. Kilkunastu z nich
nie udało mi się również zrecenzować na blogu – w tej
dziedzinie obiecuję sobie zdecydowaną poprawę! Chciałabym moje
pisanie uczynić bardziej regularnym i zdyscyplinowanym, dostrzegam
bowiem, że blog, na którym wpisy pojawiają się rzadziej niż raz
na tydzień, „stygnie” (czy macie podobne doświadczenia?). Co
zastanawiające, często im większe wrażenie wywarła na mnie
książka, tym trudniej było mi ubrać w słowa wrażenia z
lektury. W efekcie na blogu nie pojawiły się recenzje kilku
książek, które uznałam w 2012 roku za najlepsze. Z jednego powodu
na pewno nie mogę się smucić – ten rok był rekordowy, jeśli
chodzi o ilość zakupionych książek! Impuls dały mi wakacyjne
wyprzedaże, a potem poszło już z górki. Cieszę się na wszystkie
te lektury z własnej półki, które jeszcze przede mną! W roku
2012 zapisałam się też w końcu do dwóch bibliotek – ciągle
wielbię siebie za ten niespotykany akt mądrości ;-).
W rok
2013 wchodzę z nadzieją na poprawę swoich błędów i wypaczeń, a
jednocześnie pełna dobrych myśli i przekonania, że będzie
lepiej! A oto lista 10 książek, które w roku 2012 wywarły na mnie
największe wrażenie* (kolejność alfabetyczna):
1. Majgull Axelsson „Kwietniowa czarownica”
2. Kiran Desai „Brzemię rzeczy utraconych”
3. „Wolne”. Rozmawia Remigiusz Grzela
4. Anna Janko „Pasja wg św. Hanki”
5. Anna Jörgensdotter „Córki gór”
6. Robert Robb Maciąg „Tysiąc szklanek herbaty”
7. Colum McCann „Niech zawiruje świat”
8. Katarzyna Surmiak-Domańska „Mokradełko”
9. Magdalena Tulli „Włoskie szpilki”
10. Juli Zeh „Orły i anioły”
Do siego roku!
* chodzi o książki w 2012 roku przeczytane, ale niekoniecznie wydane
51 książek to i tak bardzo dobry wynik :) W końcu nie zawsze liczy się ilość, tylko jakość przeczytanych lektur. Widzę na Twojej liście kilka znajomych tytułów np. "Włoskie szpilki" oraz "Pasję według św. Hanki". W zeszłym roku wpadła w moje ręce również inna książka autorstwa Katarzyny Surmiak-Domańskiej - "Żyletka". To zbiór reportaży publikowanych (o ile się nie mylę) na łamach Dużego Formatu albo samej GW. Świetna publikacja, gorąco polecam. Sama z kolei na pewno zabiorę się wkrótce za "Kwietniową czarownicę", bo mój apetyt na prozę Majgull Axelsson nie został jeszcze w pełni zaspokojony. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNiby tak, średnio to 4 lektury miesięcznie, ale w obliczu piętrzących się u mnie stosów i atrakcyjnych nowości na półkach księgarń, chciałoby się czytać szybciej i więcej :-) "Żyletkę" właśnie dopisałam na listę "chcę przeczytać"! Zgadzam się, że Axelsson to świetna pisarka (jeśli to miałaś na myśli ;-))! A jakie są Twoje wrażenia po lekturze "Włoskich szpilek"? Ja jestem pod ogromnym wrażeniem!!!
UsuńOczywiście, uważam że Axelsson to bardzo utalentowana pisarka, a przeczytałam na razie tylko jedną powieść jej autorstwa, dlatego nie mogę się doczekać kiedy w końcu sięgnę po "Kwietniową czarownicę". Jeśli chodzi o "Włoskie szpilki" to doceniam mistrzowski styl Magdaleny Tulli, ale sama książka nie powaliła mnie na kolana. Pomimo tego, że darzę opowiadania ogromną miłością, w przypadku "Włoskich szpilek" nie potrafiłam się do końca odnaleźć.
UsuńI tu mamy ciekawą kwestię do rozstrzygnięcia: wiesz, że ja byłam przekonana, że czytam powieść, a nie opowiadania? :-)
UsuńNo właśnie, ja odebrałam jej książkę raczej jako zbiór krótkich opowiadań:) Ale teksty mają ze sobą wiele wspólnego, więc podejrzewam, że czytanie ich jako powieść też jest jak najbardziej na miejscu:)
UsuńŻeby być precyzyjną: po przeczytaniu dwóch pierwszych rozdziałów rzeczywiście myślałam sobie: opowiadania, nie spodziewałam się tego! Ale potem wszystko zaczęło mi się zazębiać i skończyłam z przekonaniem, że to powieść :-)
UsuńTak boleję nad tym, że niewiele osób czyta „Brzemię rzeczy utraconych”, a w każdym razie na blogach recenzji nie widuję. Ogromnie się cieszę, że ta książka załapała się do Twojego Top Ten. A drugi wielki powód do radości to „Orły i anioły”. Ta książka siedzi do mnie do dziś.
OdpowiedzUsuńNumery 1, 5 i 9 mam, spokojnie czekają w kolejce, a ja mam coraz lepsze przeczucia. :)
Wszystkiego NAJ w Nowym Roku!
Obok Desai nie mogłabym przejść obojętnie, uważam "Brzemię..." za książkę absolutnie wyjątkową! Rzadko komu udaje się tak połączyć wielowątkowość i wielopłaszczyznowość z pewną lekkością - zarówna pióra, jak i opowiadanej historii (choć historia ta obfituje przecież w wydarzenia dramatyczne!). "Orły i anioły"... ech, ile wątpliwości wywołała we mnie ta lektura, ale ostatecznie załapała się do zestawienia za wytrącenie mnie z czytelniczej równowagi i rutyny. Bardzo gorąco polecam Ci "Włoskie szpilki", myślę, że przypadną Ci do gustu. Zresztą "Córki gór" i "Kwietniowa czarownica" też są świetne...:-) Również wszystkiego dobrego! Bardzo chętnie zaglądam na Twojego bloga! :-)
UsuńMasz rację, w "Brzemieniu..." książce niesamowita jest lekkość, z którą opowiedziana jest ta chwilami wstrząsająca historia. A "Orły i anioły" mnie też wprawiły w stan rozdygotania.
UsuńTo cieszę się, że numery 1, 5 i 9 okazały się strzałami w dziesiątkę. :)
Dzięki za miłe słowa. :)
Przeczytałam tylko jedną książkę z Twojego zestawienia ("Tysiąc szklanek herbaty"). Niemal wszystkie pozostałe - poza 3 i 10 - czekają na swoją kolej. Grzecznie i pilnie.
OdpowiedzUsuńA wynik jest przecież bardzo dobry :)
Grzeczne książki to skarb :-) Aga z "Czytam, bo lubię" przeczytała 209 - to jest bardzo dobry wynik!!! :-)
UsuńJa z twojego zestawienia przeczytałam "Mokradełko", "Tysiąc szklanek herbaty" i "Pasje według..." Janko. Zainteresowały mnie tytuły: „Orły i anioły” oraz „Brzemię rzeczy utraconych”. Ponieważ zdecydowanie zbyt mało czytam literatury pięknej a zbyt wiele reportażu. Do nadrobienia, bez dwóch zdań :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)
Monia, bardzo polecamy z Lirael (myślę, że mogę wypowiedzieć się też w jej imieniu, biorąc pod uwagę jej komentarz powyżej) "Brzemię rzeczy utraconych"! Koniecznie! A przez Ciebie tak się napaliłam na Listy Ginsberga i Kerouaca, że teraz przebieram nóżkami :-) Mam nadzieję, że znajdę je w jakiejś bibliotece...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie popieram Book-erkę i równie gorąco polecam "Brzemię rzeczy utraconych"! :)
UsuńW kilku miejscach się zgadzamy w wyborach tych najważniejszych książek. "Kwietniową czarownicę" także przeczytałam w tym roku i została książka zaliczona do dobrych (mam za sobą całą resztę Majgull i Kwietniowa już nie zrobiła aż takiego wrażenia). Desai czytałam kilka lat temu i pamiętam, że zrobiła na mnie ogromne wrażenie, Tulli także w tym roku. Moc wielka! Na resztę tytułów (Janko, Grzela,McCann i Córki gór się czaję.
OdpowiedzUsuńU mnie pierwsze miejsce przypadło książce historycznej.
Pozdrawiam serdecznie.
Nie wiem, czy akurat "Kwietniowa czarownica" jest najlepszą książką Axselsson, bo oprócz niej czytałam tylko "Dom Augusty" (to było dawno, zrobiła na mnie duże wrażenie, ale nie umiałabym ich teraz porównać - zbyt dużo czasu minęło), ale W TYM ROKU była z pewnością jedną z 10 najlepszych wśród tych przeczytanych w ogóle. Tulli - rewelacyjna! Nie wiem, czy uda mi się napisać recenzję, ale będę wszystkich namawiać do czytania tej książki! Bardzo ciekawe podpowiedzi na lektury znalazłam w Twoim zestawieniu, kilka tytułów mam już na oku, a kilka z pewnością dopiszę do listy. Pozdrowienia!
UsuńHm, z Twojej listy nie przeczytałam niczego, co mnie zresztą bardzo smuci, gdyż na parę pozycji ostrzę sobie zęby już od dłuższego czasu. Na szczęście przede mną cały 2013 rok.
OdpowiedzUsuń51 książek to wynik zupełnie przyzwoity. Ja dopiero odżywam czytelniczo; nie liczyłam ile książek przeczytałam w ubiegłym roku, ale myślę że mniej. Tak czy siak, średnią krajową przekraczasz zdecydowanie:))
Ściskam noworocznie!
Dziękuję za dobre słowa, choć nadal nie jestem z siebie do końca zadowolona :-) Cały rok przed nami - to piękna wizja, mam nadzieję, że uda nam się poprawić statystyki :-) Obyśmy średnią krajową zostawiły daaaleko w tyle! :-) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńSame ciekawe książki wybrałaś, to znaczy mam nadzieję, bo większość z nich mam w poważnych planach, stoją na półce, ale nic nie przeczytałam z tej listy niestety :) Ale jak ktoś poleca, to się potem łatwiej zabrać do czytania :)
OdpowiedzUsuńTak, znam to, widzisz taką książkę ze swojej listy u kogoś i myślisz: tak, to jakiś znak, muszę się za nią zabrać :-)
UsuńSporo fajnych ksiązek zapowiada sie do sprawdzenia. Odpalam kocioł gazowy co by było cieplej wieczorem i zaczytuję się.
OdpowiedzUsuń