czwartek, 25 października 2012

Lema portret synowski

T. Lem „Awantury na tle powszechnego ciążenia”
Wydawnictwo Literackie
Kraków 2009

Po lekturze wspomnień Tomasza Lema, syna „tego” Lema, skłonna jestem uwierzyć, że nasz najwybitniejszy futurolog przybył na Ziemię z jakiejś obcej planety, zamieszkiwanej przez zaawansowaną technologicznie cywilizację – taki był odrębny i nietuzinkowy. Barwna osobowość, błyskotliwy umysł, ekscentryczne zachowanie i cięty język złożyły się na mieszankę wybuchową, która sprawiła, że jego życie stanowi wdzięczny materiał na biografię. Ujmować można ją z różnych perspektyw: badacza/historyka literatury, wielbiciela twórczości autora, przyjaciela i partnera intelektualnego, wreszcie – bliskiego członka rodziny. Każda z nich wiąże się z pewnymi ograniczeniami, ale ma też niezaprzeczalne atuty. Kiedy więc za spisywanie życiorysu pisarza bierze się jego syn, wiadomo że będzie ciekawie.

Rozczarują się zapewne ci, którzy w książce Tomasza Lema chcieliby znaleźć skrupulatne zestawienie dat, faktów i nazwisk. Jego opowieść, choć uporządkowana chronologicznie, ma raczej wymiar anegdotyczny, rozwija się w tym kierunku, w jakim poprowadzą ją emocjonalnie nacechowane wspomnienia. Jest w nich szacunek pomieszany z czułością, podziw dla wiedzy i talentu, akceptacja licznych dziwactw. Lem młodszy nie osądza i nie wypomina, choć myślę sobie, że były takie momenty w ich wzajemnej relacji, które musiały sprawiać mu przykrość (konstatacja „nic z niego nie będzie” brzmi w ustach rodzica, mówiąc oględnie, demotywująco!). Jaki obraz pisarza wyłania się zatem z relacji syna?

Pierwsza ciekawa sprawa: „Kwestie natury rodzinno-historycznej ojciec uważał (…) za pozbawione znaczenia i być może dlatego nie chciał o nich rozmawiać. To jedna z hipotez mających wyjaśnić, dlaczego unikał prowadzenia ze mną rozmów o przeszłości” (s. 11). Druga z nich upatruje źródeł milczenia w traumie doświadczeń wojennych, które stały się jego udziałem: okupowany Lwów, ukrywanie się pod fałszywym nazwiskiem, wynoszenie z piwnicy, pod komendą Niemców, rozkładających się ciał więźniów rozsztrzelanych przez Rosjan. Rysuje się tu interesująca zależność: Stanisław Lem stał się mistrzem w opisywaniu przyszłości, jednocześnie lekceważąc lub wypierając przeszłość. Dowodem na to, że nie dała się ona całkowicie usunąć z pola świadomości, była emocjonalna reakcja pisarza na wprowadzenie stanu wojennego, która zaowocowała podjęciem trudnej decyzji o wyjeździe z Polski. Autor „Cyberiady” przypłacił ją kilkuletnią depresją.

Tęgi umysł i rozległa wiedza bohatera „Awantur...” nie zmieniają faktu, że z opowieści syna wyłania się też częściowo obraz ojca jako wiecznego chłopca, pobudzanego do działania istnie dziecięcą ciekawością i fantazją. Nie sposób nie uśmiechnąć się na wspomnienie jego uwielbienia słodyczy, którymi, nawiasem mówiąc, nie miał specjalnie ochoty dzielić się nawet z najbliższymi, skłonności do brudzenia ubrań jedzeniem, czy też kupowania sobie zabawek, oczywiście pod pretekstem podarowania ich dziecku. Lem młodszy z rozbawieniem wspomina na przykład, jak skonstruowali z ojcem urządzenie, które wytwarzało prąd i dość mocno kopało, a następnie zastawiali je na członków rodziny jako pułapkę. Ta „łobuzerska” strona osobowości pisarza była z pewnością urocza, z drugiej strony jednak myślę z podziwem o jego żonie, Barbarze, która miała go za partnera życiowego:-)

W przyjaźni przedkładał Lem jakość nad ilość. W „Awanturach...” odnajdujemy fragmenty jego obfitej korespondencji ze Sławomirem Mrożkiem, Aleksandrem Ściborem-Rylskim, Władysławem Kapuścińskim. Do grona bliskich mu osób należeli także Jan Błoński, Jan Józef Szczepański, na emigracji – Władysław Bartoszewski. Znajomości te przetrwały lata, choć pisarz potrafił być w kontaktach z ludźmi oschły i zdystansowany, zwłaszcza jeśli sprawy nie szły po jego myśli. Legendą stały się „listy rozwodowe”, za pomocą których kończył, nieudaną jego zdaniem, współpracę, np. z tłumaczami. Nieumiejętność pogodzenia się z tym, że rzeczywistość różni się od jego wyobrażenia o tym, jak być powinno, ujawniała się zresztą w wielu sytuacjach i musiała bywać irytująca. Kiedy syn przygotowywał w austriackiej szkole pracę maturalną na temat „Cyberiady”, ojciec nie mógł pogodzić się z jego interpretacjami i stylem. Próbował podchodów, rozmów, przekonywania, aż w końcu... sam ją po kryjomu napisał i zasugerował Tomaszowi oddanie jej jako własnej (sic!).

Lem jako mąż, stosunek Lema do zwierząt, Lem jako osoba publiczna, „sławny pisarz”, Lem jako ojciec – z „Awantur na tle powszechnego ciążenia” wyłania się obraz jego funkcjonowania w różnych rolach. Warto spędzić te kilka godzin nad lekturą – a czyta się ją błyskawicznie – żeby poznać prywatne oblicze tego, który ma swoją ugruntowaną pozycję w historii literatury.

2 komentarze:

  1. Czytałam kiedyś, że Lemowi nie podobała się żadna z ekranizacji "Solaris". Wtedy pomyślałam sobie, że pewnie były w takim razie strasznie kiepskie. Było to tuż po przeczytaniu "Solaris", kiedy moja miłość do Lema zapłonęła na nowo i nie brałam w ogóle pod uwagę, że Lem mógł mieć ciężki charakter.
    Wpisuję tę książkę na listę książek do przeczytania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W "Awanturach..." jest właśnie o tych ekranizacjach mowa! Mam takie wrażenie, że Lem w ogóle uważał samego siebie za najlepszego eksperta od swoich książek i biografii, jakby kompletnie wbrew postmodernistycznym "pogłoskom" o "śmierci autora" :-)

      Usuń