niedziela, 8 maja 2011

Money, money, money...



M. Zielke „Wyrok”
Wydawnictwo NGI Sp. z o.o.
Warszawa 2011







Mariusz Zielke, aktywny dziennikarz śledczy i gospodarczy, napisał książkę wciągającą, intrygującą i oryginalną. Sam autor to postać niezwykle ciekawa. Przez wiele lat współpracował z dziennikiem „Puls Biznesu”. W 2005 roku otrzymał nagrodę Grand Press w kategorii dziennikarstwo śledcze za teksty o zmowach giełdowych, a rok później nominowany był do tej samej nagrody – w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne – za artykuły o absurdach urzędniczych i przetargach. W 2009 roku stworzył natomiast Niezależną Gazetę Internetową (http://ngi24.pl). Wspominam o tych elementach jego biografii, bowiem tłumaczą one biegłość autora w opisie dwóch światów, stanowiących główny kontekst opowiedzianej przez niego historii: finansowego i dziennikarskiego.

Sam Zielke określił swoją książkę mianem „pierwszego polskiego thrillera finansowego” (cytat pochodzi z okładki) i nie ma w tym stwierdzeniu wiele przesady. To pozytywnie odróżnia tę publikację od licznych, podobnych do siebie kryminałów, które ukazują się ostatnimi czasy na polskim rynku. Główny bohater, dziennikarz Jakub Zimny, pracuje w „Expressie Finansowym”. Raz wiedzie mu się lepiej, raz gorzej, ale „temat życia” ciągle jeszcze znajduje się gdzieś poza jego zasięgiem. Kiedy wydaje się, że jest bliski odkrycia spektakularnej afery, szefostwo blokuje jego inicjatywę, podsuwając mu w zamian inny trop. Zimny nie przypuszcza, że zmieni on całkowicie jego życie, które w pewnym momencie zawiśnie na włosku. W sprawę zaangażowane są: firma konsultingowa i duży dom maklerski, a także Komisja Nadzoru Finansowego. Zielke buduje wielowątkową i skomplikowaną fabułę, w której roi się od wszelkiego rodzaju nieprawidłowości: oszustw, korupcji, malwersacji. Autor sprawnie wmontował również w tę historię intrygę kryminalną, z morderstwem i śledztwem policyjnym włącznie. Trzeba przyznać, że sprawnie panuje on nad wszystkimi wątkami, mimo tego że wchodzą one ze sobą w skomplikowane relacje.

Gdyby nie fakt, że autor jest dziennikarzem gospodarczym z długoletnim stażem, pomyślałabym, że oferuje czytelnikom kolejną wersję spiskowej teorii dziejów. Świat, który opisuje jest tak zepsuty, że trudno to wszystko ogarnąć myślą. Mimo tego, że we wstępie do książki zastrzega: „Powieść „Wyrok” nie jest kontynuacją mojej działalności śledczej ani tym bardziej jej zwieńczeniem. Nie należy jej traktować jako zbeletryzowanej prawdziwej historii. Nie jest to opowieść oparta na faktach, a jedynie historia od początku do końca wymyślona”, trudno mi uwierzyć, że pisarz odciął swoją wiedzę na czas pisania książki. Myślę, że wręcz przeciwnie – znalazła ona swoje odzwierciedlenie w opisie działania prywatnych i publicznych instytucji finansowych, mechanizmów korumpowania urzędników i polityków, patologii funkcjonowania rynku finansowego w Polsce – od początku kapitalizmu po dzień dzisiejszy. Świat, o którym pisze Zielke, to już nie tylko grząskie bagno, to po prostu polskie (?) piek(ie)ł(k)o. Aż chciałoby się z niego wypisać.

Na szczególną uwagę w tej publikacji zasługuje, moim zdaniem, opis realiów środowiska dziennikarskiego i towarzyszących mu dylematów. Na początku książki Jakub Zimny pracuje w redakcji jednej z gazet zajmujących się tematykę ekonomiczną, później staje się dziennikarzem niezależnym, jeszcze później zakłada gazetę internetową. W żadnej z tych sytuacji nie jest mu łatwo, w każdej trafia na przeszkody i próby manipulacji. Zielke zdaje się mówić: autentyczna niezależność dziennikarska, wolne i demokratyczne media to fikcja. W rzeczywistości mamy do czynienia współcześnie ze specyficzną formą cenzury. Rolę cenzorów pełnią często reklamodawcy, którzy mają w rękach niezaprzeczalny argument – pieniądze. Wydawcom łatwiej zrezygnować z niepochlebnego dla mocodawców artykułu niż z pieniędzy za zamawiane przez nich reklamy. A niepokornego dziennikarza zdyskredytować łatwo: „Jeśli chcesz kogoś pozbawić wiarygodności, powiedz o nim, że jest wariatem. Tego nie sposób sprawdzić, a skoro tak mówią, to coś jest na rzeczy. Nikt go nie będzie chciał słuchać. Im mocniej będzie się bronił, im głośniej mówił, tym mniej będzie słyszalny. Tym bardziej ludzie będą uważać go za wariata” (s. 15).  
  
Na koniec jeszcze jeden cytat, który można odnieść do funkcjonowania biznesu w ogóle – ku przestrodze: „(…) dlaczego spółki bankrutują? (…) Ludzie!!! Nie kryzysy, nie problemy finansowe, nie brak kapitału. Tylko ludzie. To oni są problemem. W managemencie spółek często są prawdziwi szkodnicy. Jeżeli jest ich więcej niż ludzi porządnie wiosłujących – łódź tonie” (s. 60).

Czekam na drugą część, bo wiem że autor nad nią pracuje!

Na koniec coś z innej beczki – ciekawostka, którą chciałam się podzielić. W tym roku majówkę spędziliśmy w Puszczy Białowieskiej. Mieszkaliśmy w miejscu, w pobliżu którego pojawiało się co rano stado (ok. 8 sztuk) wolnożyjących, wygłodniałych żubrów!!! Zdjęcia może nie są zbyt wyraźne, ale były robione ok. 5.00 rano i ze sporej odległości. To dopiero cud natury!



7 komentarzy:

  1. Mariusz napisał bardzo dobrą książkę, uważam że powinna być nominowana do nagród dla debiutantów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się, że książka jest bardzo dobra - wielowątkowa i odkrywcza!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam i zastanawiam się, czy mogłaby mi się spodobać - w pojęciu thriller finansowy pierwsza część mnie przyciąga, druga odstrasza ;) Fantastyczna fotka z żubrami, szczerze zazdroszczę - ostatnio bardziej niż zwykle brak mi kontaktu z przyrodą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic się nie przejmuj - ekonomia jako nauka zawsze była mi obca i nie jest wcale bliższa po tej lekturze, ale w ogóle nie przeszkadzało mi to w odbiorze książki, w czekaniu z napięciem na to, co będzie dalej:) Jeśli więc lubisz thrillery, szczerze polecam - na przykład na trawce w parku albo w lesie;)!

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka wydaje się ciekawa i warta uwagi tym bardziej, że to debiut literacki. A kwestia etyki mediów i rozterek dziennikarskich to b. ciekawa kwestia. Niestety to prawda, że kto ma media, ten ma władzę, gdyż to media kreują rzeczywistość. Irytuje mnie fakt iż np. wiadomości na totalnie wszystkich kanałach, to nie wiadomości, fakty czy wydarzenia bądź panorama, ale kronika zdarzeń i wypadków. Wiem, że to przykre i trudne, że autobus zjechał z jezdni i w rezultacie rannych jest kilkadziesiat osób. To straszna tragedia, ale czemu takie wydarzenia pokazują w publicznej tv już na poczatku i przede wszystkim o takich wydarzeniach mówia, ewentualnie o sporach polityków? Czemu tak mało pozytywnych wydarzeń, polskich dokonań, rekordów, odkryciach itd.?? Z powyższych powodów prawie przestałam oglądać te programy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fotografia z żubrami ekstra :) Niestety nie widziałam jeszcze tych zwierząt w rzeczywistości. Zazdroszczę pozytywnie tej możliwości :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż, nic dodać, nic ująć...
    A te żubry to umieściłam chyba na osłodę:)

    OdpowiedzUsuń