piątek, 16 września 2011

Ku pamięci („Przypomnij sobie” E. Hirvonen)

E. Hirvonen „Przypomnij sobie”
Wydawnictwo W.A.B.
Warszawa 2008









Ścigam się ostatnio z czasem, badam granice jego rozciągliwości, ale ciągle jestem o krok do tyłu. Czytam, ale nie mam zbyt wiele sposobności, aby pisać. Wiem, że jeśli odłożę książkę na zbyt długo, trudno będzie mi przelać wrażenia z lektury „na papier”, postanowiłam więc tymczasowo przestawić się na blogu na system robienia krótkich notatek.  

„Przypomnij sobie” to literacki debiut fińskiej prezenterki i dziennikarki telewizyjnej. Aż trudno w to uwierzyć! Elina Hirvonen zaproponowała bowiem czytelnikom pisarstwo na najwyższym poziomie: dojrzałe, wiarygodne psychologicznie, dopracowane pod względem stylu i języka. Niełatwe, bo mowa w nim o zwichrowanych ludzkich losach, dysfunkcyjnych rodzinach i niezdarnych próbach radzenia sobie z „losem”.

Kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością, choć obydwoje młodzi. Naznaczeni piętnem rodzinnego dramatu, owładnięci wspomnieniami z dzieciństwa. Jak potoczą się ich losy, kiedy spróbują stworzyć związek, być ze sobą? Anna jest córką despotycznego ojca i uległej matki, a także siostrą Jonasza. Ian to syn weterana wojny w Wietnamie oraz hipiski. Anna zmaga się z natrętnym poczuciem winy, które towarzyszy rozbudowanemu poczuciu odpowiedzialności. Ian ucieka z kolei od traumy ataków terrorystycznych na World Trade Center i przeżywa swoją niespełnioną relację z ojcem. Co wyniknie z połączenia tych dwóch światów?

Hirvonen bardzo trafnie pokazała rodzinę jako system naczyń połączonych, zbiór „elementów”, które tworzą określoną strukturę i pozostają ze sobą w interakcji. Wpływ tego systemu na życie każdego z nas jest ogromny, ale dom zaburzony, toksyczny, naznaczony przemocą psychiczną, fizyczną czy uzależnieniami, wikła człowieka w sposób szczególny. Zasady, które w nim obowiązują, nie znajdują bowiem zastosowania w tak zwanym świecie zewnętrznym. Członkowie rodziny, aby system mógł trwać w stanie bezpiecznej równowagi, przyjmują na siebie pewne role, które są dla nich często źródłem nieuświadomionych napięć i frustracji. Tak jak w przypadku Anny, świadka dramatycznych konfliktów między ojcem a bratem (zresztą późniejszym pacjentem szpitali psychiatrycznych), które ona czuje się w obowiązku łagodzić, a także po nich „posprzątać”. Funkcja „ratownika” rzutuje chociażby na jej relacje z mężczyznami: „Moje związki opierały się na opiece i rozpaczy. Z językiem na brodzie goniłam za narkomanami, którzy przerwali detoks, za złodziejami samochodów oczekującymi na odsiadkę i za alkoholikami marzącymi o rewolucji. Byłam w ustawicznej gotowości bojowej, skora do spłacania starych długów albo poszukiwania torebki z amfetaminą ukrytej w regale z książkami (…). Im bardziej ubłocony człowiek spał w moim łóżku, tym bardziej czułam się czysta” (s. 88-89). W kontekście rozważań o trudnym dzieciństwie i uwikłaniach rodzinnych autorka zadaje jeszcze jedno ważne pytanie: o pamięć przeszłości i jej rolę w konstruowaniu tożsamości. Hirvonen decyduje się tu na pewien dwugłos, wkładając w usta bohaterów odmienne racje: „Tylko pamiętając, możemy zrozumieć cokolwiek z tego, co wiemy o sobie” (Ian, s. 11) oraz „Pamięć to jedna z przeciwności losu, wobec których jesteśmy bezsilni” (Anna, s. 11). Komu z nich wierzyć? Nie da się uciec od wspomnień, zdaje się mówić pisarka, trzeba włączyć je w spektrum swojego doświadczenia, uznać za ważne, jakiekolwiek by były. Trudne? Z pewnością. Ale możliwe.

5 komentarzy:

  1. Jak na debiut to przyznaję naprawdę dobry kawałek prozy. Choć nie ukrywam, czytało mi się ciężko bo to trudna i bolesna tematyka i tym samym Hirvonen wysoko postawiła sobie poprzeczkę. Ale sprostała.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam, bardzo mi się podobała ta książka. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Międzystronami: tematyka rzeczywiście bolesna, ale mam poczucie, że nieczęsto spotyka się książki, które tak umiejętnie łączą walory treściowe i językowe. Bardzo mi się podobał język tej powieści, taki właśnie lubię i cenię. Ciekawa jestem, czy autorka jeszcze coś napisze - jeśli tak, z pewnością przeczytam. Również pozdrawiam!

    Rosemary: cieszę się, to znaczy że jest nas więcej:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak to bardzo dobra, acz trudna książka. Znalazła się w pierwszej trójce najważniejszych książek przeczytanych w 2010 roku:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam już jakiś czas temu tę książkę i do dziś pamiętam, ze zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Świetnie napisana i naprawdę nie pozostawia nikogo obojętnym. Polecam podobną w sile przekazu książkę Bebe Moore Campbell "Podwójne życie mojej córki".

    OdpowiedzUsuń