C. Lackberg „Syrenka”
Wydawnictwo Czarna Owca
Warszawa 2011
„Syrenka” to moje szóste, jeśli dobrze liczę, spotkanie z twórczością Camilli Lackberg. Już od mniej więcej czwartego tomu obiecuję sobie, że to ostatnia część sagi o policjantach z Fjallbacki, jaką czytam, ale za każdym razem podczas lektury przychodzi taki moment, kiedy akcja przyspiesza, a poszczególne elementy układanki zaczynają do siebie pasować. Brakuje już tylko tej przysłowiowej kropki nad i, więc zatapiam się w narracji, żeby poznać szczegóły zbrodni i śledztwa. Ani się obejrzę, a kolejna książka już za mną. Na dodatek zawsze pozostaje we mnie pewien niedosyt, bowiem autorka sprytnie rozbudza ciekawość czytelnika, sugerując na końcu, co niezwykłego przydarzy się bohaterom w kolejnej historii.
Camilla Lackberg często określana jest mianem następczyni Stiega Larssona (zabieg marketingowy wydawnictwa?). Otóż zdecydowanie uważam, że to pochwała na wyrost! Fenomen trylogii „Millenium” polega między innymi na tym, że autorowi udało się stworzyć spójną całość: każdy tom zbudowany jest wokół innego motywu wiodącego, a jednocześnie dokłada cegiełkę wiedzy do tego zasobu informacji, którym już dysponujemy. Szwedzka pisarka rozwija natomiast w kolejnych częściach sagi wątek obyczajowy (rodzenie się uczucia pomiędzy parą głównych bohaterów), za każdym razem snując jednak nową intrygę kryminalną. Niestety, sposób w jaki te dwa składniki przeplatają się ze sobą, jest do bólu schematyczny i przewidywalny. To chyba do pióra C. Lackberg zniechęca mnie najbardziej. Bilans wad i zalet jej pisarstwa musi jednak wypadać na plus, skoro sięgam po każdą kolejną książkę. Nie inaczej będzie pewnie z „Latarnikiem”, którego premierę zaplanowano na listopad. Niektóre recenzje sugerują, że to najlepsza powieść w dorobku szwedzkiej autorki. A może ja po prostu przyzwyczaiłam się do głównych bohaterów, ba, nawet zżyłam się z nimi?
Christian Thydell jest zarówno bohaterem, jak i autorem „Syrenki” (to nie pomyłka!:)), czekającym z niecierpliwością, ale i pewną dozą niechęci, na premierę swojej książki. Kibicuje mu Erica Falck, dobrze znana czytelnikom prozy C. Lackberg. W tym samym czasie lokalna policja, z Patrikiem Hedstromem na czele, bezskutecznie poszukuje zaginionego Magnusa Kjellnera. Jego żona raz w tygodniu pojawia się na komisariacie, wyczekując wieści o mężu. Niedługo potem mężczyzna zostaje odnaleziony martwy w skutym lodem jeziorze. Christian, znajomy zmarłego, jak się okazuje, już od dłuższego czasu otrzymuje listy z pogróżkami. Śledztwo zatacza coraz szersze kręgi, pojawiają się nowi poszkodowani i podejrzani, a wszystkich łączy dramatyczna historia z przeszłości. Czy funkcjonariuszom, wspomaganym potajemnie przez Erikę, po raz kolejny uda się odkryć prawdę?
Autorka „Syrenki” lubi „psychologizować” i, trzeba przyznać, całkiem nieźle jej to wychodzi. Historia chłopca wychowującego się w rodzinie adopcyjnej, starającego się cały czas udowodnić swoim zachowaniem, że zasługuje na miłość nowych rodziców, jest naprawdę wstrząsająca. Lackberg stawia swoich bohaterów w ekstremalnie trudnych, czasami aż niewyobrażalnych, sytuacjach emocjonalnych, ale tak naprawdę nie możemy wykluczyć, że zdarzają się one w realnym życiu. Pisarka w bardzo interesujący sposób skonstruowała także postać mordercy, chociaż ja niestety domyśliłam się trochę za wcześnie, kto jest kim. Mam z kolei pewne problemy z polubieniem wątku obyczajowego w książkach Szwedki. Z jednej strony doceniam to, że nie ulega ona pewnym stereotypom – w związku Patrika i Eriki nie zawsze jest różowo, a bohaterom zdarza się rozpętać spiralę nieporozumień i wzajemnych pretensji. Znajdziemy tu także wiarygodny obraz macierzyństwa, na który składają się zarówno jego cienie, jak i blaski. A jednak gdzieś tam w środki wyczuwam nieśmiało sporą dawkę emocjonalnego kiczu. Nie wiem, może przesadzam…:)?
„Syrenkę” polecałabym przede wszystkim tym osobom, które zdążyły już zaznajomić się z prozą C. Lackberg. Czytelnikom, którzy chcieliby ją czytać jako odrębną, osobną powieść, może umknąć wiele ważnych szczegółów i niuansów.
Muszę się za nią zabrać.
OdpowiedzUsuńKonieczie