R. Kurkiewicz „Lewomyślnie”
Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Warszawa 2011
„Lewomyślnie” to drugi z kolei, po „Klapsach polskich”, zbiór felietonów Romana Kurkiewicza, ukazujących się pierwotnie na łamach „Przekroju”, tym razem w latach 2009-2011. Kto czytał i polubił pierwszą chronologicznie publikację, i tym razem powinien być zadowolony. Dziennikarz ciągle jest w dobrej pisarskiej formie, biegle używając ostrza swojego ironicznego dowcipu w starciu z absurdami życia codziennego i „wielkiej polityki”. Tym, co ujmuje mnie najbardziej w postawie autora, jest szczere, żywe i głębokie zaangażowanie na rzecz idei sprawiedliwości, równości, wolności, autonomii jednostki. Choć tytuł książki wyraźnie wskazuje, po której stronie bije serce Romana Kurkiewicza, nie dajmy się zwieźć pozorom – krytyczny i konsekwentny namysł nad rzeczywistością, z jakim mamy tu do czynienia, wymyka się jednoznacznym etykietom, będącym często „drogą na skróty”. Istnieje w psychologii zjawisko, zwane „efektem halo”. Jeśli kiedykolwiek zdarzyło się wam, że przypisanie drugiej osobie jakiejś cechy (pozytywnej lub negatywnej), wywołało cały zestaw skojarzeń zgodnych ze „znakiem” tego pierwszego wrażenia (np. uznaliście, że osoba ładna jest też inteligentna, uczciwa i życzliwa, choć tak naprawdę nie mieliście okazji tego sprawdzić), oznacza to, że zadziałał wspomniany wyżej mechanizm. W naszych umysłach funkcjonuje wiele takich gotowych „pakietów”, a jeden z nich uruchamia słowo lewicowiec. Felietonista „Przekroju”, choć „lewomyślny”, nie daje się łatwo zaszufladkować, wyrywa nas z intelektualnej rutyny. Można się z nim nie zgadzać, ale nie można nie szanować niezależności (nie mylić z obiektywnością!) jego sądów.
Teksty Kurkiewicza da się podzielić z grubsza na dwie kategorie tematyczne: jedna odnosi się wprost do bieżącej polityki, druga stanowi zbiór komentarzy do, nazwijmy to dość ogólnie – zagadnień społecznych i obyczajowych. Formuła felietonu, jego regularność i częstotliwość pojawiania się sprawiły, że czytelnik trzyma, dzięki lekturze, rękę na pulsie bardzo współczesnych mu wydarzeń, a w latach 2009-2011 działo się sporo, łącznie z katastrofą samolotu Tu-154 w Smoleńsku i „wojną o krzyż” na czele. Co ciekawe, choć to one rządziły przez długi czas zbiorową wyobraźnią, nie znalazły szerokiej reprezentacji w tym tomie. Nie wiem, czy jest to konsekwencją takiej, a nie innej selekcji materiału, czy też odporności dziennikarza na wątki w innych mediach dominujące. Tak czy owak, bardziej niż doraźna polityka, interesuje mnie w tym pisarstwie odruch obywatelskiego niepokoju.
Wspominałam wyżej, że autor „Lewomyślnie” jawi się jako orędownik wolności i autonomii jednostki. Ba, mają one dla niego wartość absolutną! Nie powinno zatem nikogo dziwić, kiedy występuje w obronie „obrońców” krzyża. „Nie mogę wyjść ze zdumienia, kiedy słyszę, żeby przegnać, zaaresztować, odosobnić, wyleczyć „obrońców” krzyża przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Kiedy słyszę, że należy ich ukarać za samowolkę budowlaną, za zaśmiecanie przestrzeni publicznej, za profanację krzyża. Kiedy słyszę, że tego wymaga prawo, że państwo przegrywa, że demokracja kona. Otóż demokracja kwitnie wraz z obecnością tych osób w tym miejscu. Demokracja jest systemem opartym na równości i wolności. I osoby tworzące grupę „obrońców” krzyża właśnie obie te wartości pielęgnują, korzystając ze swoich niezbywalnych, podstawowych praw konstytucyjnych” (s. 153). Roman Kurkiewicz nie uznaje „świętości” (chyba że chodzi o „Świętą rzecz: bluźnierstwo” – to tytuł jednego z felietonów), „oczywistych oczywistości”, prawd absolutnych i niepodważalnych, autorytetów „nadanych”. W związku z tym, z jednej strony, „dostaje się” Michnikowi za to, że w sposób nieelegancki i „konspiracyjny”, ukryty za pół-słówkami, krytykuje swojego redakcyjnego „kolegę” Artura Domosławskiego za książkę „Kapuściński non-fiction”, z drugiej strony zaś dziennikarz „pochyla się” nad osobistą tragedią Dariusza Ratajczaka, historyka i byłego pracownika Uniwersytetu Opolskiego, skazanego prawomocnym wyrokiem sądu za tzw. kłamstwo oświęcimskie, którego zwłoki odkryto w samochodzie zaparkowanym na parkingu przed dużym centrum handlowym. „Lewomyślnie” to także, a może przede wszystkim, pochwała tego, co publiczne: debaty publicznej, przestrzeni publicznej, domeny publicznej itd. Państwo, instytucje, politycy dla obywateli! Każde słowo zaprzęgnięte w propagowanie tej idei/postawy, warte jest uwagi. Między innymi dlatego na koniec pozwolę sobie na zawołanie – czytajcie Kurkiewicza!:)
P.S. Molów książkowych powinien zainteresować fakt, że Roman Kurkiewicz jest miłośnikiem literatury i również tej tematyce poświęcił wiele swoich tekstów (nie tylko felietonów).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz