Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Warszawa 2012
Wywiad-rzeczka (z
użycia tego sformułowania wytłumaczę się nieco później) z Małgorzatą Szumowską,
reżyserką filmową, scenarzystką i producentką, ukazał się w ramach Serii z
Różą. Nie wiem, czy świadomie wykorzystano tu skojarzenie z Serią z Miotłą
Wydawnictwa W.A.B., ale tak jak „miotła” sygnuje prozę tworzoną przez autorki z
różnych stron świata, tak i „róża” ma w zamyśle symbolicznie reprezentować
kobiety. Pod jej patronatem ujrzą bowiem światło dzienne rozmowy z polskimi
pisarkami, aktorkami, dziennikarkami, filozofkami, działaczkami społecznymi,
polityczkami i bizneswoman. „(…) pytamy (…) o to, co ważne i nieważne albo
nieważne tylko z pozoru. O politykę, miłość i feminizm, o filozofię i seks, o
dom i życie publiczne, o kobiety i mężczyzn, o równość, nierówność, przemoc i
dominację. Pytamy o to, co im w życiu pomaga, a co – lub kto – rzuca im kłody
pod nogi. Przede wszystkim jednak pytamy o hierarchie i priorytety” (cytat
pochodzi z okładki) – deklarują redaktorzy kolejnych tomów. Gorąco ten pomysł
popieram i szczerze mu kibicuję, czekając na przykład z niecierpliwością na publikację
poświęconą Marii Janion.
Szumowska to
postać ciekawa i nietuzinkowa, dlatego czytałam jej wspomnienia i refleksje z
dużym zainteresowaniem. Zdziwiłam się nawet, że skończyłam czytać książkę tego
samego wieczoru, którego ją zaczęłam. Wywiad jest niezwykle dynamiczny, bo i
rozmówczyni tryska siłami witalnymi. Bije od niej przekonanie, że jest teraz we
właściwym miejscu i czasie, że kocha to co robi, wie jak to robić i lubi samą siebie.
„To, co wypada, a co nie wypada, w ogóle mnie nie obchodzi” (s. 22) – mówi w
pewnym momencie reżyserka i nie sposób jej nie wierzyć. Szumowska jest
drapieżna, szorstka, czasami nie przebiera w słowach, formułuje myśli dosadnie,
ostro i wprost, co być może wynika ze sprzeciwu wobec „mieszczańskości”, z
którą na przykład kojarzy jej się rodzinny Kraków i dom. „Nienawidzę naszej mentalności.
Ale jest w niej fragment, który lubię. To specyficzny rodzaj drapieżności,
powiedziałabym nawet chamstwa, które jest w Polakach” (s. 13). Zdaje się, że i
ona taka jest, że tę cechę w sobie pielęgnuje i podsyca. Kategoria
„mieszczańskości” zajmuje ważne miejsce w jej myśleniu o świecie, często jest
przez nią przywoływana jako synonim sztuczności, konwencjonalności, gry
pozorów. Dała zresztą temu wyraz w swoim ostatnim filmie – „Sponsoringu”. Ona
jest inna – autentyczna, emocjonalna, impulsywna, nieobliczalna.
Jest w tym
wywiadzie miejsce zarówno na opowieść o życiu prywatnym – dzieciństwie,
rodzicach, szkołach, dziecku, miłości, seksie, jak i o pracy – środowisku
filmowym i rządzących nim mechanizmach. „Teraz widzę, że ta rozmowa będzie
trudna, bo moja przeszłość przestała mnie interesować” (s. 7) – deklaruje co
prawda na wstępie reżyserka, ale Agnieszce Wiśniewskiej udaje się skłonić ją do
wspomnień i refleksji nad nimi. Co ważne, nie znajdziemy tu taniego
ekshibicjonizmu, autorka pytań zgrabnie przemknęła też przez temat rodziców –
Doroty Terakowskiej i Macieja Szumowskiego, który, jako wzbudzający społeczne
emocje, łatwo mógł zdominować wywiad. W sferze zawodowej Szumowska wydaje się
być rozdarta między spuścizną Wojciecha Jerzego Hasa [„(…) uważał, że trzeba
pielęgnować ducha szaleństwa i pasji, widział ją we mnie” (s. 55); „Has
nienawidził dokumentów i publicystyki. Zawsze mówił, że film musisz mieć w
głowie, że musisz używać wyobraźni, że trzeba kreować światy, które nie
istnieją” (s. 56)] a realizmem Kazimierza Karabasza. Z połączenia tych dwóch
inspiracji zrodził się, mam wrażenie, jej indywidualny, filmowy język. O pracy
nad swoimi obrazami reżyserka opowiada tak, że wydaje się być ona fajną zabawą.
Podkreśla zwłaszcza rolę „ducha zespołowego” na planie zdjęciowym i
„symetryczności” relacji pomiędzy wszystkimi członkami ekipy. Pojawia się
również kwestia pieniędzy. Choć Szumowska nie udaje, że w kinie o pieniądze w
ogóle nie chodzi, potrafi też nakręcić fabułę kamerą pożyczoną od kolegi. Kino
bezbudżetowe i międzynarodowe koprodukcje (np. „Sponsoring”) – ona odnajduje
się w obydwu światach. „Najważniejsza jest chęć zrobienia filmu” (s. 29) –
mówi.
Bohaterka
wywiadu najbardziej podoba mi się wtedy, kiedy broni się przed nadaniem jej
„gęby”, ucieka przed jednoznacznością, zwłaszcza w sferze przekonań.
„Posiadanie konkretnych poglądów jest dla mnie, jako artystki, przekreślające”
(s. 22). Czy to oznacza, że w ogóle ich nie ma? Zdecydowanie nie, choć nie stanowią
one osi jej tożsamości. A trzeba zauważyć, że Agnieszka Wiśniewska stara się
czasami zbyt nachalnie swoją rozmówczynię wtłoczyć w pewne ramy [„My nie
mówimy, że musisz mieć poglądy, my mówimy że ty już masz poglądy. I zapraszamy
do ich wypowiadania” (s. 22)].
Nazwałam rozmowę
z Szumowską wywiadem-rzeczką, bowiem mam nieodparte wrażenie, że zabrakło
trochę materiału na tę książkę. Chyba głównie po to, żeby zwiększyć jej
objętość, w środku pojawiły się 64 strony (sic!) fotografii reżyserki. Co
ciekawe, znajdziemy tu między innymi zdjęcia tekstu wywiadu (sic!), którego
udzieliła „Twojemu Stylowi” czy „Wysokim Obcasom” oraz zdjęcia zajmujące… 1/3
strony. Zupełnie to niepotrzebne. Chciałoby się więcej „mięsa”, esencji, bo
reżyserka opowiada ciekawie i z pasją. Całość oceniam mimo to bardzo
pozytywnie!
Wywiady z Szumowską czyta się świetnie, mam kilka w pismach, ostatni chyba ze Zwierciadła. Pokręcona jest ta kobieta, ale otoczenie jej to wybacza :)
OdpowiedzUsuńOj tak, ale jest jednocześnie w tym poplątanio-rozedrganiu tak naturalna, że aż ujmująca:)
Usuń