czwartek, 3 maja 2012

Kino według Szumowskiej

A. Wiśniewska „Szumowska. Kino to szkoła przetrwania” 
Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Warszawa 2012

Wywiad-rzeczka (z użycia tego sformułowania wytłumaczę się nieco później) z Małgorzatą Szumowską, reżyserką filmową, scenarzystką i producentką, ukazał się w ramach Serii z Różą. Nie wiem, czy świadomie wykorzystano tu skojarzenie z Serią z Miotłą Wydawnictwa W.A.B., ale tak jak „miotła” sygnuje prozę tworzoną przez autorki z różnych stron świata, tak i „róża” ma w zamyśle symbolicznie reprezentować kobiety. Pod jej patronatem ujrzą bowiem światło dzienne rozmowy z polskimi pisarkami, aktorkami, dziennikarkami, filozofkami, działaczkami społecznymi, polityczkami i bizneswoman. „(…) pytamy (…) o to, co ważne i nieważne albo nieważne tylko z pozoru. O politykę, miłość i feminizm, o filozofię i seks, o dom i życie publiczne, o kobiety i mężczyzn, o równość, nierówność, przemoc i dominację. Pytamy o to, co im w życiu pomaga, a co – lub kto – rzuca im kłody pod nogi. Przede wszystkim jednak pytamy o hierarchie i priorytety” (cytat pochodzi z okładki) – deklarują redaktorzy kolejnych tomów. Gorąco ten pomysł popieram i szczerze mu kibicuję, czekając na przykład z niecierpliwością na publikację poświęconą Marii Janion.

Szumowska to postać ciekawa i nietuzinkowa, dlatego czytałam jej wspomnienia i refleksje z dużym zainteresowaniem. Zdziwiłam się nawet, że skończyłam czytać książkę tego samego wieczoru, którego ją zaczęłam. Wywiad jest niezwykle dynamiczny, bo i rozmówczyni tryska siłami witalnymi. Bije od niej przekonanie, że jest teraz we właściwym miejscu i czasie, że kocha to co robi, wie jak to robić i lubi samą siebie. „To, co wypada, a co nie wypada, w ogóle mnie nie obchodzi” (s. 22) – mówi w pewnym momencie reżyserka i nie sposób jej nie wierzyć. Szumowska jest drapieżna, szorstka, czasami nie przebiera w słowach, formułuje myśli dosadnie, ostro i wprost, co być może wynika ze sprzeciwu wobec „mieszczańskości”, z którą na przykład kojarzy jej się rodzinny Kraków i dom. „Nienawidzę naszej mentalności. Ale jest w niej fragment, który lubię. To specyficzny rodzaj drapieżności, powiedziałabym nawet chamstwa, które jest w Polakach” (s. 13). Zdaje się, że i ona taka jest, że tę cechę w sobie pielęgnuje i podsyca. Kategoria „mieszczańskości” zajmuje ważne miejsce w jej myśleniu o świecie, często jest przez nią przywoływana jako synonim sztuczności, konwencjonalności, gry pozorów. Dała zresztą temu wyraz w swoim ostatnim filmie – „Sponsoringu”. Ona jest inna – autentyczna, emocjonalna, impulsywna, nieobliczalna.

Jest w tym wywiadzie miejsce zarówno na opowieść o życiu prywatnym – dzieciństwie, rodzicach, szkołach, dziecku, miłości, seksie, jak i o pracy – środowisku filmowym i rządzących nim mechanizmach. „Teraz widzę, że ta rozmowa będzie trudna, bo moja przeszłość przestała mnie interesować” (s. 7) – deklaruje co prawda na wstępie reżyserka, ale Agnieszce Wiśniewskiej udaje się skłonić ją do wspomnień i refleksji nad nimi. Co ważne, nie znajdziemy tu taniego ekshibicjonizmu, autorka pytań zgrabnie przemknęła też przez temat rodziców – Doroty Terakowskiej i Macieja Szumowskiego, który, jako wzbudzający społeczne emocje, łatwo mógł zdominować wywiad. W sferze zawodowej Szumowska wydaje się być rozdarta między spuścizną Wojciecha Jerzego Hasa [„(…) uważał, że trzeba pielęgnować ducha szaleństwa i pasji, widział ją we mnie” (s. 55); „Has nienawidził dokumentów i publicystyki. Zawsze mówił, że film musisz mieć w głowie, że musisz używać wyobraźni, że trzeba kreować światy, które nie istnieją” (s. 56)] a realizmem Kazimierza Karabasza. Z połączenia tych dwóch inspiracji zrodził się, mam wrażenie, jej indywidualny, filmowy język. O pracy nad swoimi obrazami reżyserka opowiada tak, że wydaje się być ona fajną zabawą. Podkreśla zwłaszcza rolę „ducha zespołowego” na planie zdjęciowym i „symetryczności” relacji pomiędzy wszystkimi członkami ekipy. Pojawia się również kwestia pieniędzy. Choć Szumowska nie udaje, że w kinie o pieniądze w ogóle nie chodzi, potrafi też nakręcić fabułę kamerą pożyczoną od kolegi. Kino bezbudżetowe i międzynarodowe koprodukcje (np. „Sponsoring”) – ona odnajduje się w obydwu światach. „Najważniejsza jest chęć zrobienia filmu” (s. 29) – mówi.

Bohaterka wywiadu najbardziej podoba mi się wtedy, kiedy broni się przed nadaniem jej „gęby”, ucieka przed jednoznacznością, zwłaszcza w sferze przekonań. „Posiadanie konkretnych poglądów jest dla mnie, jako artystki, przekreślające” (s. 22). Czy to oznacza, że w ogóle ich nie ma? Zdecydowanie nie, choć nie stanowią one osi jej tożsamości. A trzeba zauważyć, że Agnieszka Wiśniewska stara się czasami zbyt nachalnie swoją rozmówczynię wtłoczyć w pewne ramy [„My nie mówimy, że musisz mieć poglądy, my mówimy że ty już masz poglądy. I zapraszamy do ich wypowiadania” (s. 22)].

Nazwałam rozmowę z Szumowską wywiadem-rzeczką, bowiem mam nieodparte wrażenie, że zabrakło trochę materiału na tę książkę. Chyba głównie po to, żeby zwiększyć jej objętość, w środku pojawiły się 64 strony (sic!) fotografii reżyserki. Co ciekawe, znajdziemy tu między innymi zdjęcia tekstu wywiadu (sic!), którego udzieliła „Twojemu Stylowi” czy „Wysokim Obcasom” oraz zdjęcia zajmujące… 1/3 strony. Zupełnie to niepotrzebne. Chciałoby się więcej „mięsa”, esencji, bo reżyserka opowiada ciekawie i z pasją. Całość oceniam mimo to bardzo pozytywnie!

2 komentarze:

  1. Wywiady z Szumowską czyta się świetnie, mam kilka w pismach, ostatni chyba ze Zwierciadła. Pokręcona jest ta kobieta, ale otoczenie jej to wybacza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, ale jest jednocześnie w tym poplątanio-rozedrganiu tak naturalna, że aż ujmująca:)

      Usuń