wtorek, 29 maja 2012

O pstrągu w migdałach i momencie niedźwiedzia - post (prawie) kulinarny

O. Tokarczuk „Moment niedźwiedzia”
Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Warszawa 2012

„Moment niedźwiedzia” to ważna dla mnie publikacja. Cenię twórczość Olgi Tokarczuk, ale szczególnie ciekawi mnie ona jako (wolno)myślicielka i filozofka współczesności. Trudno zresztą te dwie role – pisarki i komentatorki życia społecznego – w jej przypadku rozdzielić, bowiem w swoich powieściach znajduje ona przestrzeń dla tych tematów, które interesują ją również jako obywatelkę i uważną obserwatorkę otoczenia. Z połączenia tych dwóch światów nie powstaje bynajmniej jakaś poślednia proza publicystyczna – to nadal bardzo dobra literatura, tyle że „zaangażowana”, a może raczej taka, która nie udaje neutralnej. Świetnym przykładem na to, co próbuję wyrazić, jest jej ostatnia książka – „Prowadź swój pług przez kości umarłych”, w której daje ona głos wykluczonym – główną bohaterką czyni kobietę, z racji wieku „niewidzialną”, a kontekst całej historii tworzy moralna refleksji na temat praw zwierząt.

Niezwykle trafnie pisze o Oldze Tokarczuk, próbując uchwycić esencję jej spojrzenia na rzeczywistość, Kinga Dunin we wstępie do „Momentu niedźwiedzia”: „(…) Olga wrosła w pejzaż polskiej kultury i trudno dziś wyobrazić sobie polską literaturę bez niej (…)” (s. 5). „Gdziekolwiek pojawi się Olga, natychmiast skupia wokół siebie ludzi, którym każe dyskutować, i nigdy nie wiadomo, po czyjej stronie stanie” (s. 5-6). „(…) droga od „Podróży ludzi Księgi” do „Biegunów” jest rozwijaniem i cyzelowaniem wciąż tej samej intuicji: do prawdy, nawet jeśli jest nieosiągalna, możemy zbliżyć się tylko w ruchu, przekraczając granice, natomiast zastygłe formy, instytucje, języki – to śmierć. (…) Jest to religijność, która nigdy nie umości sobie wygodnego miejsca w żadnym kościele, wykazuje też pewne powinowactwo z utopią. Ostrożną utopią późnej nowoczesności, która nie ma odwagi tworzenia projektów, ale ma odwagę wiary w niekonieczność istniejących sposobów urządzenia świata” (s. 7). „Przedstawiła w nim (odczyt w ramach organizowanego przez Krytykę Polityczną cyklu „Rozmowy o realnych utopiach” – I.L.) swoją metodę tworzenia utopii, polegającą na nieustannym podważaniu powszechnie przyjmowanych pewników i zastanawianiu się, jak mógłby wyglądać świat oparty na innych zasadach” (s. 8). „Swój otwarty projekt tożsamościowy Olga rozciąga także na zwierzęta, których cierpienia nie waha się porównywać z ludzkim” (s. 10). Taki stosunek do świata bliski jest temu, co czuję i myślę. Olga Tokarczuk potrafi to piękniej wyrazić.

„Moment niedźwiedzia” to zbiór artykułów, które ukazały się już wcześniej w innych miejscach – felietonów, recenzji, omówień, wstępów do książek, odczytów, impresji. Ich tematyka, tak jak forma, jest zróżnicowana, choć da się wyodrębnić z niej kilka głównych wątków, które zamknęłabym w hasłach: zwierzęta, podróże, literatura i Polska. Ten, kto spodziewał się, że otrzyma nową dawkę prozy Tokarczuk, może poczuć się nieco rozczarowany, ja natomiast nie znałam wcześniej tych tekstów, więc czytałam je z takim dreszczykiem emocji, jakby ujrzały światło dzienne po raz pierwszy.

„Cierpienie człowieka łatwiej jest mi znieść niż cierpienie zwierzęcia” (s. 31) – od takiego stwierdzenia pisarka rozpoczyna swój esej pt. „Maski zwierząt”. Dokonuje w nim przeglądu tradycji, które ukształtowały nasze myślenie o zwierzęciu jako istocie podległej człowiekowi; gorszej, bo pozbawionej władzy rozumu. Historyczne refleksje na temat naszego stosunku do „braci mniejszych” są w gruncie rzeczy drogą do uprawomocnienia innych sposobów poznawania świata, niż tylko logiczne myślenie, takich jak wgląd i empatia. Tokarczuk posługuje się pojęciem „istoty czującej” i to ze zdolności cierpienia, a nie rozumowania, wyprowadza równość wszystkich bytów. Empatia zdaje się być zresztą kluczową zasadą, patronującą wszystkim zamieszczonym w „Momencie niedźwiedzia” tekstom. Drugą z nich jest kwestionowanie tego, co niezbite, jedynie prawdziwe, ewidentne i niepodważalne. Zakłada ona bowiem, że bezdyskusyjność pewnych poglądów, norm i zachowań wynika z umowy społecznej i przyzwyczajeń naszego umysłu, a nie ze sfery faktów. Interesująco pokazuje to w artykule „Jak wymyślić heterotopię. Gra towarzyska”. Heterotopia to rzeczywistość alternatywna, zbudowana z tego, co nietypowe, a jednocześnie możliwe do wyobrażenia. „Gra polega na wybraniu paru stwierdzeń na temat świata, które wydają się oczywiste i nieredukowalne. Następnie należy poddać je podejrzliwym oględzinom, szukając dziur i pęknięć. Trzeba starać się być nieufnym i jednocześnie pozwolić pracować wyobraźni” (s. 14) – pisze autorka. Do wykorzystania od zaraz:)

Dla wszystkich książkofilów szczególnie interesujące okażą się zapewne teksty poświęcone literaturze. Do moich ulubionych należy zdecydowanie „Pstrąg w migdałach”. Jak wielka jest moc słowa pisanego! Tokarczuk wspomina w nim pobyt na festiwalu szopek bożonarodzeniowych w Bardzie. Zaproszono ją, bowiem napisała kiedyś  opowiadanie o wymyślonej szopce i wymyślonych historiach ludzi, którzy się nią zajmowali, umieszczając jego akcję właśnie w sudeckim miasteczku. Jakież było jej zaskoczenie, kiedy okazało się, że wzięto jej narrację za prawdziwą! Mimo delikatnych prób autorki powoływania się na prawa fikcji literackiej, gospodarze pozostali nieugięci – upierali się, że szopka istniała w rzeczy samej, ba! – byli o tym święcie przekonani. Dodać jeszcze należy, że w restauracji, po uroczystości, podano, jako specjalność zakładu, pstrąga w migdałach – tak jak w tekście. „Miałam dziwne, nierealne poczucie, że znalazłam się oto we własnym tekście (…). Albo nie, odwrotnie – jakby to treść opowiadania przerwała kruche ramy realnego i zalała naszą rzeczywistość” (s. 128). Być może pisarka i czytelnicy doświadczyli wtedy „momentu niedźwiedzia”, w którym spotkały się dwie potrzeby i prawdy, które nie mogły zostać uspójnione.

Uff! Dużo w moim tekście cytatów, ale język Tokarczuk jest tak jasny i precyzyjny, a jednocześnie piękny, że trudno mi zastępować jej słowa – własnymi. Gorąco polecam lekturę, choć z ręką na sercu przyznaję, że nie wszystkie artykuły w tym zbiorze wydają mi się aktualne i potrzebne. I czekam na nową powieść!

9 komentarzy:

  1. ciekawa byłam Twojej opinii bo też bardzo sobie cenię Tokarczuk:-)
    zrobiłam uff i polecę poszukać książki:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Ty mi z kolei zrobiłaś ostatnio ochotę na książki Ośrodka Pogranicze:) O istnieniu ośrodka słyszałam już wcześniej, ale nigdy nie przyglądałam się jego ofercie wydawniczej, a tu: "Heureka"!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. warto warto serio
    ja przez nich naszukałam sie R Slobody ale mam, czytam i jestem ukontentowana:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno temu, zaraz po tym jak "Prawiek ... " został nominowany do Nike sine ira et studio sięgnąłem po niego - z opłakanym skutkiem. Odpadłem po kilkunastu stronach co nieczęsto mi się zdarza (ostatnio na Finneganów Trenie) ale gdy czytam tak entuzjastyczną recenzję, zwłaszcza jej ostatni akapit :-), to do dochodzę do wniosku, że to jednak coś ze mną było nie tak i wypada dać Tokarczuk jeszcze jedną szansę :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to mam z Tokarczuk tak, że nie uważam jej prozy za wybitną, ale jest w niej jasność i prostota komunikowania się, która mnie ujmuje i przekonuje. Poza tym niezwykle cenię autorkę jako osobę, jej refleksyjność, otwartość i szerokie horyzonty myślowe. To wszystko składa sie na sumę mojej sympatii do niej:) Trzeba się chyba przyzwyczaić do jej pisarskiej odrębności, choć są w jej dorobku książki mniej lub bardziej "realistyczne". Może spróbuj z tą drugą kategorią?:)

      Usuń
  5. Bardzo lubię Tokarczuk, ale miałam trochę obawy, że "Moment niedźwiedzia" może być wtórny w stosunku do "Prowadź swój pług...". Nie wiem, skąd mi się wzięło takie przekonanie - musiałam gdzieś przeczytać jakiś powierzchowny opis. Bardzo się cieszę, że trafiłam na Twoją recenzję, bo teraz wiem, o czym w istocie jest ta książka i wiem, że mogę po nią spokojnie sięgnąć. Swoją drogą, mea culpa, jak mogłam jedną z moich ulubionych autorek posądzić o wtórność? ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. :) "Prowadź swój pług..." i "Moment niedźwiedzia" to zdecydowanie dwie różne książki:) Ciekawa jestem Twoich wrażeń!

    OdpowiedzUsuń
  7. O książce nie słyszałam, ale z pewnością przeczytam ;]
    Zapraszam:
    tworzeijestok.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń