C. Läckberg „Fabrykantka aniołków”
Wydawnictwo Czarna Owca
Warszawa 2012
Kolejny tom sagi
kryminalnej Camilli Läckberg został skonstruowany według podobnego schematu, co
jej poprzednie książki, choć przyznać trzeba, że autorka pokusiła się tym razem
o wprowadzenie do niego pewnych modyfikacji. Pierwszych kilka stron każdej jej powieści
stanowi zapowiedź jakichś tajemniczych i niepokojących zdarzeń. Na tym etapie
zostają też zazwyczaj odkryte pierwsze zwłoki. Chwilę potem pisarka serwuje nam
fragment opowieści z przeszłości, która okaże się niezwykle istotna dla tego,
co dzieje się tu i teraz. Kiedy do akcji wkroczy policja, z całą pewnością
możemy spodziewać się, że Bertil Mellberg, szef lokalnego komisariatu, będzie długo
bagatelizował problem i utrudniał pracę swojemu podwładnemu, ambitnemu i
skutecznemu Patrikowi Hedströmowi. W ósmej części trup nie ściele się gęsto i
tym, między innymi, różni się ona od swoich poprzedniczek. Po raz pierwszy też,
jeśli mnie pamięć nie myli, pojawia się u Läckberg wątek stricte polityczny.
Prawicowy ekstremizm, nacjonalizm i rosnące nastroje antyimigracyjne to chyba
naczelne demony współczesnych społeczeństw skandynawskich. A przynajmniej
najczęściej wykorzystywane w tamtejszej literaturze kryminalnej.
W „Fabrykantce
aniołków” szwedzka autorka po raz kolejny wybiera na miejsce akcji wyspę. Ten
patent, zwłaszcza w przypadku powieści kryminalnych, sprawdza się znakomicie –
jest ona wyizolowana, otoczona przez wodę, trudno się na nią dostać i trudno z
niej uciec. Jej skończoność, a jednocześnie niedookreśloność, pobudzają
wyobraźnię. Ebba, postać, która spina wszystkie najważniejsze wątki w „Fabrykantce…”,
wraca z mężem po trzydziestu latach na wyspę Valö. Opuściła ją w 1974 roku – w
tajemniczych okolicznościach zaginęła wówczas cała jej rodzina. Ebba trafiła do
rodziny zastępczej, a śledztwo w tej dziwnej sprawie zamknięto, nie odkrywając
prawdy. Kiedy w remontowanym przez młode małżeństwo domu wybucha pożar, w
którym prawie giną, a pod podłogą znalezione zostają stare plamy krwi, w
naturalny sposób pojawia się pytanie: czy wydarzenia te mają związek z
przeszłością? Läckberg sprytnie wyprowadza swoich czytelników w pole. Już się
witałam z gąską, przekonana, że przechytrzyłam autorkę, gdy tymczasem kompletnie
zbiła mnie z tropu puenta zagadki. Nie zaskoczą nas natomiast bohaterowie – każdy
z nich odgrywa swoją tradycyjną rolę. Erika zajmuje się dziećmi, pisze i wtyka
nos w nie swoje sprawy, Patrik pracuje ponad siły, Mellberg przeszkadza i
kokietuje media, Anna przeżywa kolejny emocjonalny kryzys. Tylko Gösta
zachowuje się niestandardowo, ale to raczej wyjątek potwierdzający regułę. Narracja
w „Fabrykantce…” kompletnie nie stawia oporu, można zanurzyć się w niej jak w
gładkiej, pozbawionej fal toni. Z drugiej strony – wciąga i pochłania jak wir
wodny. Proza Läckberg to rozrywka w najczystszej postaci.
Chętnie sięgnę:D
OdpowiedzUsuńNie będę odwodzić od tego pomysłu:)
UsuńPewnie przeczytam, chociaz po Syrence juz sie czuje nieco znuzona seria - szczegolnie tym, ze zawsze sa pisane na jedno kopyto.
OdpowiedzUsuńNo właśnie... Ale związałam się już z tą serią jak z serialem i prędzej czy później i tak sięgam po kolejną część:)
UsuńCzytałam kilka kryminałów Lackberg, ubolewam, że niechronologicznie, ale brałam to co było w bibliotece, a wszystkich części pani nie zakupiła, bo jak mówi, nie wiedziała, czy czytelnikom się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńAutorka potrafi zagrać na nosie, nie udało mi się ani razu odkryć kto zabija :)
Muszę przyznać, że pani bibliotekarka zastosowała ciekawą taktykę:) Ale skoro podnosisz statystyki czytalności sagi Lackberg, może skompletuje wszystkie części?:)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic Lackberg choć kusi mnie od dłuższego czasu.Akurat ta książka zerkała też na mnie ostatnio zachęcająco w Empiku ;)
OdpowiedzUsuńMoże warto zacząć od początku, czyli "Księżniczki z lodu"? Co prawda da się czytać którąś tam część ze środka bez znajomości kontekstu, ale z drugiej strony wątek obyczajowy, też bardzo ważny w tych książkach, rozwija się stopniowo. Decyzja należy do Ciebie:)
UsuńCzytałam dwie części cyklu ze środka i bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Dobrze wiedzieć, że autorka "trzyma poziom" :)
OdpowiedzUsuńNa razie trzyma, przestanę ją czytać wtedy, kiedy po raz pierwszy odgadnę przed końcem, kto zabija:) Tym razem byłam blisko:)
UsuńJa czułam już przesyt kryminałami Lackberg, mówiłam sobie że po kolejny tom nie sięgnę. Ale dostałam akurat w prezencie więc oczywiście przeczytać musiałam. I w sumie "Fabrykantka..." jest moim zdaniem lepsza od paru poprzednich tomów, naprawdę zaskoczyło mnie rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńTo prawda, a najbardziej zaskoczyło mnie to, że bliska byłam rozwiązania, a jednak autorka poprowadziła je tak, że zdębiałam:)
Usuńznam całą serię kryminałów Lackberg, polecam znajomym i wszyscy są zadowoleni.... zastanawiam się czy będą następne tomy....
OdpowiedzUsuńMam w pracy cudowną koleżankę, która trzyma rękę na pulsie i kupuje każdą jej nową książkę od razu, jak się ukaże, więc ja czuję się zwolniona z obowiązku tropienia kolejnych kryminałów Lackberg, bo w odpowiednim momencie są mi po prostu podsuwane pod nos :)
Usuń