I. Żukowska „Teufel”
Wydawnictwo Nowy Świat
Warszawa 2010
Kilka miesięcy
temu Agnieszka Hofmann, tłumaczka z j. niemieckiego i autorka świetnego bloga „Krimifantamania”,
mówiła w wywiadzie dla portalu Zbrodnia w Bibliotece: „Niemcy kochają
szufladkować, stąd też niesamowita popularność tak zwanych kryminałów
regionalnych: literaturę kryminalną porządkuje się ostatnio wedle regionów:
mamy więc kryminały nadbałtyckie, bawarskie, berlińskie, ba, każda najmniejsza
mieścina ma ambicje posiadania własnego błyskotliwego detektywa na miarę Wallandera”[1].
Zdaje się, że nie jest to trend wyłącznie niemiecki. Również polskie miasta:
Wrocław, Lublin czy Gdańsk, doczekały się swoich rzeczników w osobie: Marka
Krajewskiego (m.in. „Śmierć w Breslau”), Marcina Wrońskiego (m.in. „Morderstwo
pod cenzurą”), Piotra Rowickiego („Fatum”) czy Piotra Schmandta („Gdański
depozyt”). Do grona apologetów „Wenecji Północy” należy także z pewnością Izabela
Żukowska, autorka książki „Teufel”. Nie da się pisać o tej publikacji bez
wzmianki o jeszcze jednej, charakteryzującej współczesny rynek wydawniczy,
tendencji: modzie na kryminał retro. Powieść Żukowskiej przebiera się w jego
szaty, ale czy jest nim w istocie?
Konstrukcja fabuły
w debiucie gdańskiej autorki przypomina nieco pokrój cebuli, bowiem składa się
z warstw, w tym przypadku trzech. Absolutnym jądrem narracji (żeby nie
powiedzieć: ciemności) jest miasto Gdańsk – stanowi ono, z jednej strony, tło zdarzeń,
z drugiej strony zaś gra w niej pierwsze skrzypce. Pisarka niezwykle
plastycznie ożywiła jego historię, wskrzesiła ją ze starych pocztówek, którymi
zresztą tekst jest bogato ilustrowany. Na końcu książki zamieściła także rozbudowane
przypisy oraz rejestr nazw ulic i dzielnic miasta, ówczesnych i obecnych, co dodatkowo
pokazuje, jak bardzo jej opowieść osadzona jest w przeszłości. Żukowska zdecydowała
się sportretować Gdańsk w szczególnym momencie – akcja toczy się pod koniec
sierpnia 1939 roku. Po ulicach spacerują postacie w mundurach, na budynkach
wiszą flagi ze swastyką, ludzie pozdrawiają się za pomocą faszystowskiego gestu,
czuć napięcie i niepokój. Witryny sklepów „zdobią”, wymalowane białą farbą, hasła
„Jude”, rozbierana jest Wielka Synagoga, otwarcie mówi się o przyłączeniu
Danzig do Rzeszy. Polacy stanowią tu zdecydowaną mniejszość. Gdzieś w tle tych
zjawisk majaczy tradycja miasta wielokulturowego, tętniącego życiem, swoistego
mikrokosmosu, w którym różne narodowości egzystowały nie tyle obok siebie, ile
ze sobą. Tradycja miasta, „(…) które całą swoją historię tkwiło między
zależnością od morza a naciskami z lądu, usiłując zachować własną niezawisłość,
która kiedyś tak je naznaczała” (s. 111). Gdańsk w przebraniu retro jest areną
pewnej zawiłej historii, która tworzy obyczajową warstwę książki „Teufel”. Ta z
kolei ujrzy światło dzienne dzięki wątkowi kryminalnemu. Na molo w Glettkau (Jelitkowo)
zostają odkryte zwłoki młodej kobiety. Postępowaniem wyjaśniającym zajmuje się
komisarz Franz Thiedtke, odchodzący z dniem 1 września 1939 roku na zasłużoną
emeryturę. Na miejscu pojawia się także policja polityczna, a sekretarka Obersturmbannführera von Moltke, Lotte Meier,
rozpoznaje w denatce swoją dawną pracodawczynię, gdańską Polkę – Mariannę
Walewicz. Sprawa, rzecz jasna, okaże się bardziej skomplikowana, a Lotte,
pragnąca uchodzić za osobę sumienną, poważną, konkretną i oddaną służbie, pokaże
jeszcze zgoła inne oblicze. Co ciekawe, czytelnicy poznają kulisy zbrodni wcześniej
niż policjanci, nie skupiałam się zatem na rozwikłaniu intrygi, ale na procesie
dochodzenia funkcjonariuszy do prawdy.
Mocne strony powieści Żukowskiej to barwny portret
Gdańska w przededniu II wojny światowej oraz wątek obyczajowy, który trafnie pokazuje
dramatyczne losy mieszkańców „Wenecji Północy”. Dla tropicieli
intertekstualnych odniesień autorka też przygotowała kilka „smaczków”. Rozczarować
zaś może się ten, kogo interesuje głównie intryga kryminalna, bowiem w moim
odczuciu, w tej publikacji, schodzi ona zdecydowanie na drugi (a nawet trzeci)
plan. Warto jeszcze wspomnieć na koniec, że książka doczekała się kontynuacji, a niebawem ukaże się trzeci tom. Na okładce rekomenduje ją natomiast
Stefan Chwin.
[1] http://zbrodniawbibliotece.pl/pogawedki/2684,przekladtoodklejeniesieoddoslownosci-wywiadzagnieszkahofmann/
O rety, cytują mnie...:-))))
OdpowiedzUsuńA serio, też mam takie podejrzenie, że i w Polsce powoli zaczyna rysować się w kryminałach regionalizacja, szkoda tylko, że najintensywniej w gatunku retro.
Na "Teufla" mam wielką chrapkę, już na mnie czeka, a i nową powieść Żukowskiej chętnie przeczytam. Nie nastawiam się na jakąś oszałamiającą intrygę, tylko na dobre historyczne tło:-)
Takie są konsekwencje bycia sławną;) Jeśli stawiasz na historyczne tło, nie powinnaś się zawieść. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z poprzedniczką ;) Bardzo lubię tego typu literaturę;) Zawsze pozostawia po sobie pewien ślad... ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga - jest nowy, więc będę wdzięczna za każdy komentarz oraz wskazówkę ;)
http://papierowa-laka.blogspot.com/
Już zaglądam:)
Usuńintrugująca recenzja.
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnę;)