poniedziałek, 18 czerwca 2012

Retro-Gdańsk


I. Żukowska „Teufel”
Wydawnictwo Nowy Świat
Warszawa 2010

Kilka miesięcy temu Agnieszka Hofmann, tłumaczka z j. niemieckiego i autorka świetnego bloga „Krimifantamania”, mówiła w wywiadzie dla portalu Zbrodnia w Bibliotece: „Niemcy kochają szufladkować, stąd też niesamowita popularność tak zwanych kryminałów regionalnych: literaturę kryminalną porządkuje się ostatnio wedle regionów: mamy więc kryminały nadbałtyckie, bawarskie, berlińskie, ba, każda najmniejsza mieścina ma ambicje posiadania własnego błyskotliwego detektywa na miarę Wallandera”[1]. Zdaje się, że nie jest to trend wyłącznie niemiecki. Również polskie miasta: Wrocław, Lublin czy Gdańsk, doczekały się swoich rzeczników w osobie: Marka Krajewskiego (m.in. „Śmierć w Breslau”), Marcina Wrońskiego (m.in. „Morderstwo pod cenzurą”), Piotra Rowickiego („Fatum”) czy Piotra Schmandta („Gdański depozyt”). Do grona apologetów „Wenecji Północy” należy także z pewnością Izabela Żukowska, autorka książki „Teufel”. Nie da się pisać o tej publikacji bez wzmianki o jeszcze jednej, charakteryzującej współczesny rynek wydawniczy, tendencji: modzie na kryminał retro. Powieść Żukowskiej przebiera się w jego szaty, ale czy jest nim w istocie?

Konstrukcja fabuły w debiucie gdańskiej autorki przypomina nieco pokrój cebuli, bowiem składa się z warstw, w tym przypadku trzech. Absolutnym jądrem narracji (żeby nie powiedzieć: ciemności) jest miasto Gdańsk – stanowi ono, z jednej strony, tło zdarzeń, z drugiej strony zaś gra w niej pierwsze skrzypce. Pisarka niezwykle plastycznie ożywiła jego historię, wskrzesiła ją ze starych pocztówek, którymi zresztą tekst jest bogato ilustrowany. Na końcu książki zamieściła także rozbudowane przypisy oraz rejestr nazw ulic i dzielnic miasta, ówczesnych i obecnych, co dodatkowo pokazuje, jak bardzo jej opowieść osadzona jest w przeszłości. Żukowska zdecydowała się sportretować Gdańsk w szczególnym momencie – akcja toczy się pod koniec sierpnia 1939 roku. Po ulicach spacerują postacie w mundurach, na budynkach wiszą flagi ze swastyką, ludzie pozdrawiają się za pomocą faszystowskiego gestu, czuć napięcie i niepokój. Witryny sklepów „zdobią”, wymalowane białą farbą, hasła „Jude”, rozbierana jest Wielka Synagoga, otwarcie mówi się o przyłączeniu Danzig do Rzeszy. Polacy stanowią tu zdecydowaną mniejszość. Gdzieś w tle tych zjawisk majaczy tradycja miasta wielokulturowego, tętniącego życiem, swoistego mikrokosmosu, w którym różne narodowości egzystowały nie tyle obok siebie, ile ze sobą. Tradycja miasta, „(…) które całą swoją historię tkwiło między zależnością od morza a naciskami z lądu, usiłując zachować własną niezawisłość, która kiedyś tak je naznaczała” (s. 111). Gdańsk w przebraniu retro jest areną pewnej zawiłej historii, która tworzy obyczajową warstwę książki „Teufel”. Ta z kolei ujrzy światło dzienne dzięki wątkowi kryminalnemu. Na molo w Glettkau (Jelitkowo) zostają odkryte zwłoki młodej kobiety. Postępowaniem wyjaśniającym zajmuje się komisarz Franz Thiedtke, odchodzący z dniem 1 września 1939 roku na zasłużoną emeryturę. Na miejscu pojawia się także policja polityczna, a sekretarka Obersturmbannführera von Moltke, Lotte Meier, rozpoznaje w denatce swoją dawną pracodawczynię, gdańską Polkę – Mariannę Walewicz. Sprawa, rzecz jasna, okaże się bardziej skomplikowana, a Lotte, pragnąca uchodzić za osobę sumienną, poważną, konkretną i oddaną służbie, pokaże jeszcze zgoła inne oblicze. Co ciekawe, czytelnicy poznają kulisy zbrodni wcześniej niż policjanci, nie skupiałam się zatem na rozwikłaniu intrygi, ale na procesie dochodzenia funkcjonariuszy do prawdy.

Mocne strony powieści Żukowskiej to barwny portret Gdańska w przededniu II wojny światowej oraz wątek obyczajowy, który trafnie pokazuje dramatyczne losy mieszkańców „Wenecji Północy”. Dla tropicieli intertekstualnych odniesień autorka też przygotowała kilka „smaczków”. Rozczarować zaś może się ten, kogo interesuje głównie intryga kryminalna, bowiem w moim odczuciu, w tej publikacji, schodzi ona zdecydowanie na drugi (a nawet trzeci) plan. Warto jeszcze wspomnieć na koniec, że książka doczekała się kontynuacji, a niebawem ukaże się trzeci tom. Na okładce rekomenduje ją natomiast Stefan Chwin.


[1] http://zbrodniawbibliotece.pl/pogawedki/2684,przekladtoodklejeniesieoddoslownosci-wywiadzagnieszkahofmann/

5 komentarzy:

  1. O rety, cytują mnie...:-))))
    A serio, też mam takie podejrzenie, że i w Polsce powoli zaczyna rysować się w kryminałach regionalizacja, szkoda tylko, że najintensywniej w gatunku retro.
    Na "Teufla" mam wielką chrapkę, już na mnie czeka, a i nową powieść Żukowskiej chętnie przeczytam. Nie nastawiam się na jakąś oszałamiającą intrygę, tylko na dobre historyczne tło:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie są konsekwencje bycia sławną;) Jeśli stawiasz na historyczne tło, nie powinnaś się zawieść. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z poprzedniczką ;) Bardzo lubię tego typu literaturę;) Zawsze pozostawia po sobie pewien ślad... ;)
    Zapraszam na mojego bloga - jest nowy, więc będę wdzięczna za każdy komentarz oraz wskazówkę ;)
    http://papierowa-laka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. intrugująca recenzja.
    Chętnie sięgnę;)

    OdpowiedzUsuń