piątek, 8 lipca 2011

Sztuka oczami mędrca (i o dyskusji wokół biografii wielkich pisarzy słów kilka)


Z. Bauman „Między chwilą a pięknem. O sztuce w rozpędzonym świecie”
Wydawnictwo Officyna
Łódź 2010




Odnoszę czasami wrażenie, że Zygmunt Bauman potrafi wypowiedzieć się na każdy temat. Nie jest to bynajmniej zarzut, a raczej słabo maskowana zazdrość i autentyczny podziw. „Jedyny nasz celebryta, który uwodzi myślami” (cyt. za P. Goźlińskim z Gazety Wyborczej), wciąż znajduje rzesze wiernych czytelników, a spotkania z nim (miałam kiedyś okazję w takim uczestniczyć) przyciągają tłumy. Bauman, niczym – nie przymierzając – współczesna gwiazda rocka, pobudza masową wyobraźnię. Przedwcześnie chyba ogłoszono śmierć autorytetów, bowiem przypadek polskiego socjologa i filozofa odsłania bezwstydnie, ludzką potrzebę istnienia w przestrzeni publicznej mędrca, objaśniającego nam świat, w którym żyjemy.

Na publikację „Między chwilą a pięknem. O sztuce w rozpędzonym świecie” składa się kilkanaście esejów poświęconych tytułowemu zagadnieniu. Znajdziemy tu szeroki wachlarz tematów: na rozważaniach o podstawowych kategoriach estetycznych, takich jak piękno, ład i humor poczynając, poprzez omówienie pewnych zjawisk, nurtów czy motywów (np. moda, sztuka przedstawiająca, pomnik jako medium pamięci, nieznajomy, obcy, inny jako źródło miksofobii), na analizie twórczości konkretnych artystów kończąc (G. Klaman, M. Bałka czy A. Camus). Różnorodność i rozpiętość wątków sprawiają, że każdy czytelnik odnajdzie w tym tomie coś dla siebie. To godne uznania osiągnięcie autora – wypowiedzieć się z taką znajomością rzeczy o różnych dziedzinach sztuki, z których każda posiada bogatą tradycję – zarówno w sferze dokonań, jak i meta-refleksji. Idąc tym tropem, ja również skupiłam się na tym, co lubię najbardziej. Szczególnie zaś na jednym z tekstów – „Szuka pisania o sztuce życia”. Chciałabym nad nim podeliberować troszkę dłużej, zwłaszcza że dotyczy pewnego fascynującego skandalu:)  Chyba jeszcze nigdy po 1989 roku literatura w Polsce nie wzbudzała takich emocji. Kiedy w zeszłym roku ujrzała światło dzienne książka A. Domosławskiego pt. „Kapuściński non-fiction”, w kraju zawrzało. Nie miałam wówczas okazji toczyć pisemnej dyskusji na ten temat, bowiem nie śniło mi się jeszcze w tych „zamierzchłych czasach”, że kiedykolwiek poprowadzę bloga. Nie mam też zamiaru czynić tego teraz, chcę tylko wspomnieć o moim dysonansie poznawczym:) Wspominany wyżej esej Baumana musiał powstać przed pojawieniem się na rynku biografii Kapuścińskiego, bowiem jego fragmenty znalazły się w pierwszym wydaniu – na zachętę dla czytelników. Polski socjolog i filozof nie wiedział zatem jeszcze, jaką burzę ta publikacja wywoła. Co zatem mnie dziwi? Jego entuzjastyczny, ale przede wszystkim pozbawiony znamion głębokiego szoku ton wypowiedzi!:) Jak to się ma do świętego oburzenia krajowych autorytetów, które eksplodowało z taką mocą? Dlaczego nie potępia on w czambuł praktyk pisarskich Domosławskiego: ujawniania życia prywatnego swojego bohatera, jego kontaktów z PRL-owską władzą czy skłonności do mieszania prawdy z fikcją, a wręcz przeciwnie, używa sformułowań (jednak troszkę wyolbrzymionych i egzaltowanych, ocierających się nawet o kicz): „(…) powstała wielka książka o wielkim człowieku” czy „(…) Ryszard Kapuściński swego Humboldta znalazł. W Arturze Domosławskim”? Czyżby jego brak krytycznego spojrzenia wynikał z faktu zamieszkiwania w innym niż Polska miejscu? Ciekawych odpowiedzi (czy słusznych?) na te pytania udzieliła mi Irena Grudzińska-Gross (też, nomen omen, emigrantka) w artykule pt. „Rentgen nie zna litości”, który ukazał się w magazynie „Książki”. To, co wydarzyło się wokół publikacji Domosławskiego, nazywa ona „przełomem biograficznym”. Autorka przekonuje, że w Stanach Zjednoczonych biografie pod szyldem „zero dyskrecji”, pióra znakomitych często publicystów, są na porządku dziennym i cieszą się ogromnym powodzeniem czytelników. Wzbudzają kontrowersje, owszem, ale sam fakt, że powstają, nikogo już nie dziwi. Za nasze opóźnienie względem tendencji światowych odpowiadają, jak zwykle, wojna i komunizm. Wśród czynników, które do przełomu doprowadziły, wymienia Grudzińska-Gross demokratyzację życia społecznego („powiększyła liczbę i rodzaj osób wartych biografowania”), freudyzm, który przyniósł fascynację tym, co ukryte, często niedostępne nawet świadomości samych zainteresowanych i feminizm.

Jestem zdecydowaną przeciwniczką „taniej sensacji”, ale nie można z nią mylić każdej próby wniknięcia w świat myśli, uczuć, postaw społecznych i politycznych „znanych i (nie)lubianych”, w tym pisarzy. Mam wrażenie, że casus książki Domosławskiego obnaża naszą narodową skłonność do hagiografii, budowania spiżowych pomników, myślenia w kategoriach czarne-białe. Czy nie może pozostać Kimś Wielkim ten, kto popełniał w życiu błędy? Człowiek, a nie Bohater? Zdaje się, że musimy się jeszcze tego uczyć.

Wracając do książki „Między chwilą a pięknem. O sztuce w rozpędzonym świecie”: cieszę się, że publikacja poświęcona sztuce jest ze smakiem i starannie wydana, bowiem wydaje się, że w tym przypadku dwie „zmienne” – treść i forma – powinny ze sobą korespondować. Wydawnictwo Officyna postawiło na prostotę i ciekawy pomysł. O tym pierwszym elemencie decyduje okładka – dość surowa, bez zbędnych ozdobników, przypominająca stary brulion, o tym drugim zaś nietypowy kształt książki. Słowem: przyjemnie się na nią patrzy i jeszcze przyjemniej się ją czyta.

2 komentarze:

  1. Wstyd się przyznać (a może właśnie odwaga), ale nie słyszałam o panu Baumanie. Twoja recenzja zachęca do przeczytania książki. Wydaje się ciekawą, tzn. pewnie każda z książek jest ciekawą w taki, czy inny sposób. Ta wydaje mi się, że mnie mogłaby zaciekawić.
    "Czy nie może pozostać Kimś Wielkim ten, kto popełniał w życiu błędy? Człowiek, a nie Bohater?" - to bardzo trafne stwierdzenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, że Bauman należy do moich autorytetów, ale rozumiem, że można było się z nim nie zetknąć. Zresztą: wcale nie jestem żadną znawczynią jego publikacji, ale to, co wpadnie mi w ręce, zawsze czytam z podziwem dla przenikliwości autora i umiejętności opisywania współczesnego świata. Także polecam:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń