piątek, 16 marca 2012

Kobieto, puchu marny...! („Pamiętnik pani Hanki” T. Dołęgi-Mostowicza)

T. Dołęga-Mostowicz „Pamiętnik pani Hanki”
Wydawnictwo MG
Warszawa 2010

Życie Tadeusza Dołęgi-Mostowicza zakończyło się tragicznie – 20 września 1939 roku zginął od kuli w przygranicznym miasteczku Kuty. „Pamiętnik pani Hanki”, ostatnie i – jak twierdzi wielu – najlepsze dzieło literata, ujrzało światło dzienne krótko przed jego śmiercią. Pisarz musiał być wtedy rzeczywiście w dobrej formie, bowiem powstała książka, która, czytana współcześnie, po 70 latach, nadal wciąga i bawi. Odnajdujemy w niej, z jednej strony, portret psychologiczny pani Hanki Renowickiej, „(…) kobiety należącej do warstw wyższych, do tych „dziesięciu tysięcy”, które w naszym kraju nadają ton i charakter epoce” (s. 5), z drugiej strony zaś świadectwo tamtych czasów, tyle że odbitych w krzywym zwierciadle. Miłośnicy intryg towarzyskich, szpiegowskich i kryminalnych również odkryją w niej coś dla siebie. Bez wątpienia jednak utwór ten skradły dwie najbardziej wyraziste postaci – autorka dziennika oraz jej (pojawiająca się dość niespodziewanie) rywalka – miss Elisabeth Normann. 

Akcja tej trzymającej w napięciu historii koncentruje się wokół jednego, dominującego wątku – odkrycia przez główną bohaterkę, że jej mąż Jacek, ceniony dyplomata, popełnił najprawdopodobniej bigamię. Nie wyjawiam tu, broń Boże, żadnej kluczowej tajemnicy, bowiem sprawa wychodzi na jaw już na pierwszych kartach książki. A że wychodzi w sposób, nazwijmy to – nieelegancki (nigdy nie otwieram listów męża, ale tym razem…), pani Hanka postanawia zachować informację dla siebie i wyjaśnić ją za plecami niewiernego partnera. Nie obędzie się oczywiście bez ingerencji osób trzecich, co wywoła dodatkowe perturbacje. Tym lepiej dla czytelnika – w tym kalejdoskopie zdarzeń nie ma on okazji, aby choć przez chwilę się nudzić.

Hanka Renowicka to postać trudna w odbiorze. Poziom irytacji, jaki wzbudza u czytelnika jej próżność, naiwność oraz koncentracja na urodzie i strojach jest, w moim przekonaniu, miarą talentu pisarza. Odmalował ją bowiem tak, jakby istniała tuż obok, na wyciągnięcie ręki, z krwi i kości – współczesna „zołza”. W każdej sytuacji, bez względu na cenę, gotowa jest walczyć jak lwica o swój wizerunek i pozycję towarzyską. Mąż popełnia bigamię? Co ludzie powiedzą!? Groźba odium społecznego mobilizuje ją do działania, ale nie przeszkadza też ubolewać nad tym, że z powodu odkrytego właśnie sekretu nie pójdzie „na fajf do Dubieńskich”. A przysłali przecież nową suknię, „byłaby to pierwsza w Warszawie suknia paryska w tym karnawale!” (s. 9).

Główna bohaterka nieustannie „kolekcjonuje” dowody podziwu i uwielbienia, pragnie ze strony mężczyzn nieustannego potwierdzania swojej atrakcyjności. Utrzymuje w tym celu liczne znajomości, choć wielu swoich adoratorów lekceważy, a nawet traktuje pogardliwie. Wytwarza w nich poczucie, że dostąpili oto łaski przebywania w jej towarzystwie. Łamie przy okazji serca tym mniej doświadczonym i zaprawionym w miłosnych bojach, co oczywiście nie narusza wybitnie spokoju jej sumienia. Choć wydaje się umiejętnie sprawować „rząd męskich dusz”, samouwielbienie, brak krytycyzmu i podatność na „czułe słówka” łatwo czynią z niej ofiarę pewnego oszusta. Nawet wtedy jednak nie potrafi oprzeć się myśli, że było to prawdziwe uczucie.

Lekko poirytowana zachowaniem pani Hanki, pomyślałam sobie, że może spostrzegam ją zbyt tendencyjnie, wyolbrzymiając wady i umniejszając zalety. Trzeba oddać jej więc, że potrafi być inteligentną, dowcipną i błyskotliwą (cięte riposty) rozmówczynią, bystrą obserwatorką oraz wierną (przynajmniej psychicznieJ) żoną. Kluczowym dla charakterystyki tej postaci momentem książki wydaje mi się być rozmowa autorki dziennika ze spotkanym w Krynicy adoratorem Romkiem – niezwykle poważnie traktującym świat, ludzi i siebie młodym człowiekiem. To, co wcześniej interpretowałam jako przejaw jej bezrefleksyjnego i infantylnego stosunku do rzeczywistości, teraz zyskało trochę inny wymiar. „Nie cierpię przywiązywania większej wagi do przeżyć, niż na to zasługują. Boję się wszystkich klęsk żywiołowych. Nie pociąga mnie trzęsienie ziemi. Po prostu go się boję. Stokroć wolę pogodę i ciszę ” (s. 226-227) – mówi główna bohaterka. Świadomie staje więc ona po „jasnej stronie życia”, wybierając radość płynącą z przeżyć, być może kosztem ich głębokości. Ale i tak najciekawsza jest wtedy, kiedy dogania ją miłość własna. A oto kilka cytatów na poprawę humoru:

 Jeżeli wojna wybuchnie, Jacek będzie musiał iść na front, a Toto również. Ułożyłam już sobie razem z Tulą, że wstąpimy do Czerwonego Krzyża jako siostry miłosierdzia. W kornecie, który tak świetnie uwydatnia owal mojej twarzy, wyglądam wręcz prześlicznie. A poza tym strój siostry miłosierdzia daje kobiecie un cachet de virginite. Przeraża mnie tylko myśl o maskach gazowych. Nie dość, że się w nich potwornie wygląda, ale na dodatek człowiek się po prostu dusi. I wchłania wstrętny zapach gumy. Po co ludzie urządzają wojny? Rozumiem jeszcze, gdyby urządzali takie piękne i malownicze jak za czasów Napoleona czy Kmicica” (s. 164).

Wy, mężczyźni, uważacie za rzeczy trudne takie problemy, które same nasuwają własne rozwiązania. Cóż łatwiejszego jak zlikwidować bezrobocie? Wystarczy ogłosić, że każdy, kto nie chce pracować, pójdzie do więzienia. Albo na przykład te spory z Ukraińcami. Już nie bój się: jakbym ja z nimi pomówiła, to na pewno zdołałabym ich przekonać, żeby siedzieli spokojnie” (s. 155).

„Pamiętnik pani Hanki” to wyśmienita, rozrywkowa lektura. Wyobrażam sobie, jakie wrażenie musiała robić na czytelnikach współczesnych autorowi, jak naśmiewali się z naiwności i egotyzmu bohaterki oraz stylu życia „klasy próżniaczej”. A może wywoływała ona ich frustrację? Szkoda byłoby, gdyby ta bardzo udana książka zginęła w odmętach zbiorowej pamięci.

8 komentarzy:

  1. Jaram się literaturą międzywojnia, więc znam i lubię Dołęgę - Mostowicza.
    Na pewno nie jest to pisarz wybitny, ale lubię od czasu do czasu się odmóżdżyć i wrócić do jego książek, napisanych lekko i w większości dość zabawnych.
    Do takich należy też "Pamiętnik pani Hanki".
    Ogólnie, z recenzją się jak najbardziej zgadzam. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że moje intuicje potwierdza ekspertka od międzywojnia:) Może wiesz coś na temat tego, jak jego książki były odbierane przez jemu współczesnych? Czytano masowo jego książki czy był pisarzem niszowym? Bardzom tego ciekawa...

      Usuń
    2. Polecam odcinek "Errata do biografii" poświęcony Dołędze, który można znaleźć na youtube i w serwisie ITVP. Cokolwiek odpowiada na powyższe pytanie. Jestem świeżo po przeczytaniu książki, a przeczytałem ją wierząc, że bohaterka jest postacią autentyczną. Dopóty będę tak myślał, dopóki mi ktoś nie udowodni inaczej. Jeśli o mnie chodzi, to najśmieszniejszą była ta scena, w której pani Hanka zachwyciła się bielizną pani Normann podczas swojej detektywistycznej eskapady. Może to jednak bardziej do mężczyzn przemawia niż do płci pięknej. W każdym razie gratuluję trafnego podsumowania charakteru pani Hanki.

      Usuń
    3. Że niby bielizna bardziej przemawia?:) Może tak:) Mnie się też wydaje, że autor znał jakiś prototyp, a jeśli to efekt pracy tylko jego wyobraźni - tym bardziej chapeau bas!

      Usuń
  2. A ja myślę, że jak na tamten czas, fakt, że te książki się nie zestarzały, to jest on na swój sposób wybitny. I jak on się potrafił w tę Hankę wcielić? W sensie mężczyzna pisarz, a tak o kobiecie pisał. Ja niedawno skończyłam Prokurator Alicję Horn i też zachwycona jestem. Mam wszystkie jego powieści i sobie dozuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, choć nie wiem czy słusznie, że takiej Hanki nie można chyba sobie wymyślić, ten portret jest tak żywy, że przypuszczam, że autor znał jakiś jej prototyp:) Ja też z pewnością sięgnę ponownie po Dołęgę-Mostowicza za jakiś czas!

    OdpowiedzUsuń
  4. Już od dawna mam ochotę na tę książkę, zwłaszcza że w ubiegłym roku przeczytałam (podobnie jak kasia.eire) "Prokurator Alicję Horn". Książka ogromnie mi się podobała, myślę, że z "Pamiętnik pani Hanki" też przypadnie mi do gustu. Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Polecam zwłaszcza "Pamiętnik..." jako lekturę na Święta - super odpręża i wprawia w dobry nastrój! Pozdrawiam świątecznie!

    OdpowiedzUsuń