wtorek, 10 kwietnia 2012

Inspirujące podróże

„Pojechane podróże” pod red. M. Tomalika
Wydawnictwo Pascal
Bielsko-Biała 2012

Nie mogę w to uwierzyć – sama sobie to zafundowałam! Lektura „Pojechanych podróży” (niezbyt szczęśliwa i zgrabna ta tytułowa zbitka słowna…) przypadła u mnie na okres leniwie spędzanych Świąt Wielkanocnych. Przykuta do łóżka (tam najwygodniej:)), obłożona książkami, wstawałam co najwyżej po to, żeby usiąść na chwilę przed komputerem albo złowić coś smacznego w kuchni. A tu świat się przede mną otwiera, kursuję między kontynentami (docieram nawet na Antarktykę!), wspinam się po górach, wędruję lodowym szlakiem, pokonuję ogromne przestrzenie. Pieszo, rowerem, motocyklem, ciężarówką, dwupłatowcem, traktorem. Kontrast między tym, co znajduję na kartach książki, a tym, co otacza mnie w momencie czytania, jest gigantyczny. I bolesny. Ja chcę tam wszędzie być, widzieć to wszystko na własne oczy, doświadczyć tego na własnej skórze!

Myślę sobie, że ta publikacja powstała po to, aby rozbudzać wyobraźnię. Jeśli ktoś ma w sobie żyłkę podróżnika, wsiąknie w nią od razu. Jeśli nie ma (albo tak mu się wydaje) – może zdoła ją w sobie odkryć? Napisali ją bowiem ludzie z pasją, a tacy najbardziej inspirują, bo są wiarygodni. Dla wielu z nich włóczenie się po świecie stało się sensem życia. I ciągle nie mają dosyć.

Wydawnictwo „Pojechane podróże” to w pewnym sensie pokłosie Festiwalu Podróżników Trzy Żywioły, organizowanego od 2004 roku przez Marka Tomalika i Piotra Trybalskiego wraz z portalem internetowym Onet.pl. W 2009 roku rozszerzono jego formułę o nowe wydarzenie – „Trzy Żywioły – Festiwal Filmów Świata”. Najważniejszym elementem tego święta globtroterów pozostają jednak ciągle prezentacje zdjęć z wypraw we wszystkie możliwe zakątki świata, połączone z komentarzem ich uczestników. 21 bywalców imprezy (niektórzy związani są z nią od lat) otrzymało szansę, aby pochwalić się swoimi dokonaniami w książce. Liczy ona zaledwie trochę ponad 300 stron, próżno więc szukać tu rozbudowanych i szczegółowych relacji. Ale nie o to przecież chodziło. Każdy z autorów wybrał i opisał jedną ze swoich licznych podróży. Licznych, bo to dla nich wszystkich charakterystyczne – dobry i ciekawy pomysł bardzo szybko rodzi następne, które pozwoliłyby dotrzeć jeszcze dalej, głębiej, poczuć mocniej…

Czas na krótką wzmiankę o tym, czego możemy się w trakcie lektury spodziewać. Anna Czerwińska, zdobywczyni Korony Ziemi, opowiada o tym, jak podczas pobytu w jednej z osad, mijanych podczas podchodzenia pod Makalu (szczyt w Himalajach), musiała pertraktować z maoistami. Marcin Obałek, Poznaniak osiadły w Białymstoku, wspomina Traktoriadę – rajd po Ameryce Południowej ciągnikiem rolniczym marki Ursus 6014. Ryszard Czajkowski, zainspirowany książką Beryl Markham, dociera z Bełchatowa do Konga przy pomocy dwupłatowca AN-2. Arek Ziemba, zafascynowany Madagaskarem, zdaje relację z rowerowej eksploracji wyspy, hołdując programowi: jechać, jechać, dojechać. Jarosław Kuźniar przestrzega przed Marokiem i jednocześnie nie może mu się oprzeć. Katarzyna i Andrzej Mazurkiewiczowie pokonują Czadar – lodowy szlak, łączący Zanskar z Doliną Indusu, który powstaje na zamarzniętej rzece. Piotr Ganczarski mknie na motorze przez Azję Centralną, osiągając cel w Pamirze. Marta Owczarek i Bartek Skowroński dzielą się refleksjami o swoich kulinarnych przygodach, z wszechobecnym kurczakiem w tle. Robert „Robb” Maciąg wspomina o doświadczeniu bycia „samemu w wielkim świecie” w czasie pierwszej wyprawy do Indii i Nepalu. Jacek Szymczak filmuje udane zanurzenie Jerzego Błaszczyka na głębokość 231 metrów (nowy rekord Polski). Jarek Sępek, za namową japońskiego fotoreportera i byłego pracownika Toyoty, trafia w sam środek wojny domowej w Kongu. Piotr Trybalski wraca do swojej pierwszej wielkiej wyprawy – w Himalaje, a Marek Tomalik dzieli się wrażeniami z pobytu na The Overland Track (Tasmania), zaliczanym do trzech najpiękniejszych trekkingów świata.

Nie wspomniałam w poprzednim akapicie o kilku wyprawach, również opisanych w książce. Na Festiwalu Podróżników Trzy Żywioły, od 2010 roku, przyznawana jest nagroda publiczności – tzw. „Czwarty Żywioł” (za najlepszy pokaz z podróży i najlepszy film zaprezentowany na imprezie). Pominięte przed chwilą ekspedycje szczególnie skradły moje serce. Ja przyznaję więc to trofeum Mikołajowi Golachowskiemu, biologowi z wykształcenia, za nakreślenie pięknego obrazu lodowego raju – Antarktyki i jego mieszkańców – słoni morskich; Katarzynie Gembalik i Mikołajowi Książkowi za pełną pasji opowieść o sprowadzaniu z Pakistanu do Polski wymarzonej ciężarówki, ale najpierw za dotarcie tam mercedesem z 1977 roku, kupionym za niecałe 1000 zł; Tomaszowi Grzywaczewskiemu, który w hołdzie Witoldowi Glińskiemu, uciekinierowi z łagru, powtórzył jego marsz z Jakucka na Syberii do Kalkuty w Indiach („Long Walk Plus Expedition”) oraz Claudii Cardenas i Dominikowi Bac za uchwycenie w słowa magii kolumbijskich gór.

Jeśli miałabym się do czegoś w tej książce przyczepić, byłaby to niezbyt staranna korekta – pojawia się w niej za dużo „chochlików”. Ale w tym przypadku to tylko szczegół. Ja czuję się po tej lekturze bardzo doenergetyzowana! I planuję, planuję, planuję…

P.S. Do książki dołączona jest płyta z filmami ilustrującymi cztery z opisanych w książce wypraw!

2 komentarze:

  1. Lubię książki podróżnicze, a ta pozycja wydaje się dosyć ciekawa. Z pewnością chciałabym przeczytać tekst Jarosława Kuźniara. Ale myślę, że gdyby ta książka wpadła w moje ręce, przeczytałabym od razu całość;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Broń boże nie chcę zniechęcać, ale akurat tekst Kuźniara jest chyba... najmniej efektowny:) Za to w pozostałych opowieściach można przepaść bez reszty!

    OdpowiedzUsuń